wtorek, 15 maja 2012

Kowalewko k. Płocka.

Niemożliwe staje się często bliższe prawdzie aniżeli fantazji. Ludzka wyobrażnia nie zna ograniczeń.Ociera się o nią głupota i pewnego rodzaju wymyślunek ,którego trudno jest pojąć.W tym sęk,że będąc gdzieś w trasie na wycieczce, samemu staję oko w oko z czymś dla mnie nie zrozumiałym. Wtedy mówię sobie,że mój umysł nie musi tego wszystkiego rozumieć.Liczy się natomiast jak ktoś,kto wpada na jakiś własny sposób swojej inwencji twórczej dochodzi do tego.Oto,co bardziej mnie frapuje.

Wczoraj z lekka przegłodniały zatrzymałem się w miejscowości Kowalewko, nieopodal sporej zieleni pośród pól. Sądziłem,że tutaj na spokojnie mogę co nieco przekąsić.W tym miejscu był kiedyś drewniany dwór.Po nim nie ma już żadnego śladu oprócz szpaleru przepięknych kasztanów oraz resztek  parku.

Jakie było moje zdumienie,kiedy podziwiając około stuletnie lipy dostrzegłem coś , co mną poruszyło.Przez chwilę byłem wręcz pewny,że to opadający cień robi mi żarty. A drzewa poprostu cierpliwie znoszą tę obelgę. Ale nie !


Tajemniczy otwór.

Z bliska...

Przepiękna aleja z kasztanowców.

Okazało się,że w korze zdrowej lipy wycięty został otwór,którego znaczenia ani celu nie mogłem odgadnąć.Był moment,iż pomyślałem o naturalnie wykonanym ulu dla pszczół.Lecz na wysokości 1m ? Bzdura.

Zatem przedstawiam Wam tę niezwykłość ludzkiej głupoty albo,co gorsza jałowość mojej niewiedzy. Może ktoś wyjaśni o co chodzi ? Jakże szkoda tak okaleczonej starej lipy.Mistrz Kochanowski zapewne w grobie by się przewracał...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz