niedziela, 21 października 2012

Smutek żercy...

Pójść pod stare drzewo i zapomnieć. Ludzkie cienie unieruchomić w jasnym słońcu czystości, żeby już nie czerniały jak próchna osmalonych sztachet. Pragnienie to jest tak silne jak głód . Nocą lub za dnia wejść w siebie. Zamknąć obcym wstęp. Zagłuszyć ich potoki słów, wyuzdane śmiechami lizusostwa. Chcę zapomnieć po stokroć.

Smutek . Ten piękny wyraz wyobcowania tli się pod czaszą mojego nienazwanego .Pustelnikuję. W tym starym drzewie jest więcej prawdy niż w jakimkolwiek homo sapiens. Jest tylko ono i ja.

Tak dobrze odejść. Zatrzeć ślad za sobą, choć inni pragną czegoś zupełnie odwrotnego. Rosną w swoich egocentryzmach...Mi wystarczy prostota. Innym pustota. Ciągle słyszę- ja zrobiłem, ja skończyłem, ja jestem.

Ogarnia mnie niechęć.Już tulę się do samotności, do sporościałej kory drzewa. I wyczekuję słonecznych promieni zachodzącego cierpienia. Niech mnie spalą, spopielą, zamienią w chwilę, która była wspomnieniem.

Kochane drzewo.

W bagiennym olsie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz