środa, 26 grudnia 2012

Wołanie.



Wołanie.

Zanurzyć stopy w chłodnej toni starorzecza,
Wpatrzywszy się na drugi brzeg malowniczego lasu,
Liznąć duszą traw zroszonych o poranku,
A potem usiąść na piasku biorąc go w garść niczym złoto.

Zamyśleć się gdy płynie cień przed siebie,
I wiosło dotyka lustrzanej tafli prawdy o pięknie,
Na płyciznach pośród samotnego śladu sieweczki,
Gdy opary gorącego powietrza igrają na horyzoncie.

Nad tobą zwisają gałęzie starych drzew w zatoczce,
Prastary łęg z kulistymi gniazdami wojowniczych remizów,
Plemię z czarnym paskiem ponad ostrymi dziobami,
A ty schylony w pokorze oddajesz im hołd poddańczy...

Wieczorem na szerokiej plaży odosobnienia,
Rozpalasz małe ognisko i stawiasz swój totem wędrowcy,
Muszle małży rysują na niej własne szlaki ,
Ty zaś patrzysz w niebo z gwiazd zawieszone z marzeń.

Płock, dnia. 26.12.2012 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz