Dziś w Płocku wyjrzało w końcu słoneczko. Po wielu dniach zamgleń, zachmurzeń i opadach deszczu ze śniegiem. Czyżby kroczyło przedwiośnie? Jeszcze leżą płaty śniegu w zagłębieniach terenu -w łęgach przywiślanych zalegają kloce lodu wyrzucone przez rzekę. Ślady bobrów jakby się nasiliły, ponieważ leżą zgryzione olchy. Przyroda pomalutku się jednak budzi. Pączki kocich bazi srebrzą dyskretnie w burej monotonii drzew, za to sikory ożywczo ganiają po gałęziach, skubiąc w szczelinkach kory.
|
Starorzecze pod Płockiem.
|
Idziemy z Perką wzdłuż podmokłości. Często przystajemy. Nad nami jakiś klucz ptaków głośno krzyczy. Zmierza przed siebie do znanych sobie miejsc. Oby jeszcze były... Wisła jest niespokojna. Marszczy się i pluszcze o brzegi. Jej zimne jęzory opłukują każde wolne miejsce, skąd zabierają różnego rodzaje śmiecie- butelki, puszki po piwach, plastikowe korki a nawet oponę po traktorze ! Mijamy je jak najdalej. bo nie chcę by mój pies coś połknął.
|
Już wracają. |
|
Ścięte olchy przez bobry w zimie. |
Życie płata wiele rzeczy, które nas czasem zaskakują. Gdy jest źle w tym czasie możemy się przekonać, kto jest nam bliski. Czy zrozumie to, co przeżywamy, co nami wstrząsnęło. Tak jest teraz ze mną. Jeśli kiedyś upadnę naprawdę mocno , wiem, że rzeka mnie uratuje. Zamieszkam na wiślanej łodzi i spalę wszystkie mosty- bo tak trzeba będzie. Zachowam dobre wspomnienia. A potem pójdę swoim nurtem, biorąc rzeczną nomenklaturę. Patrzę na blask słońca i coś kłuje. Może dopada nas wiosenne przesilenie?
|
Wiślana magia. |
Szczęśliwy ten, kto nie liczy upływającego czasu. Kiedy wędrowiec naprawdę chłonie widoki jest w stanie dostrzec najmniejszy detal otoczenia. Coś takiego można porównać do poezji haiku; tylko przez taki sposób pojmowania rzeczywistości można dojść do jej głębi. Myślę, że dzięki temu ówcześni podróżujący mnisi doznawali najszczerszego szczęścia. W znoju i w chłonie. W samotności i gdy doskwierał głód. A mimo to bliscy czegoś bardziej wartościowego- wolności pojmowanej jako wybór z samego siebie, dokonany bez przymusu. Dlatego odczuwam z nimi takie pokrewieństwo duszy.
|
Pod jaskinią Morusa - Perka moja pani :) |
Za każdym razem, kiedy patrzę na pysk mojego psa, z którego bije jakieś ciepło, zauważam, że niewiele potrzeba, aby do niego dołączyć. Uśmiech wraca samoczynnie, szczególnie, gdy zaczepia i poszturchuje po nogach. Jakaż szkoda,że dawno zabiliśmy w sobie taką wrodzoną radość z życia. Dlaczego? Przecież tyle tracimy. Nawet ta przeklęta butelka w tle nie przeszkadza... Jest radość, chwila, mocniej bijące serce z wysiłku, gdy kontynuujemy wycieczkę.
|
Zalew Sobótka w Płocku. |
Niebawem zawita do nas wiosna. Cieplejszym słońcem w nasze okna, wietrzykiem i zapachami mokrej ziemi. Poruszy nasze utajone pragnienia i pęd do lasu, który kusić będzie pączkami młodych liści, przylaszczkami i zwiniętymi w ruloniki listkami paproci. Zacznie się ptasi rwetes. Krecie kopce na łąkach. Mech rozrośnięty na starych lipach. Będziemy marzyć o miłości, podróżach i nowych miejscach.
Ostatnie zdjęcie - fantastyczna perspektywa. :) Piękny spacer. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Dla takich właśnie widoczków i refleksji naprawdę warto się zatrzymać. Od fotografii jużem się uzależnił :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam !