Z opowieści wiem także, że ten pijany kretyn dostał niewielki wyrok i odebranie prawa jazdy na kilka miesięcy. Nie miał siły na nienawiść. Twierdził z uporem maniaka, że gdyby jednak podjął inny manewr żona by przeżyła. Bo nie w tę stronę zboczył i z nie z taką prędkością... Widziałem po jego reakcjach, że pastwił się nad sobą, obwiniając się o to całe nieszczęście. Jakby się biczował. Wtedy,żeby nie zrobić sobie krzywdy postanowił ruszyć przed siebie- bez celu, bez grosza przy duszy. Gdzieś coś dorabiając w drodze. Czasem zabierał ze sobą córeczkę, bo o dziwo jego teściowie, chcieli, aby nadal z nimi mieszkał z córką Nie potrafił. Mówił mi, że nie może patrzeć im w oczy. Nic nie pomagały moje mądrzenia. Wiedział swoje i tyle.
Dziś rano zadzwoniła do mnie jego siostra z informacją,że Jacek popełnił samobójstwo. Cholera, jeszcze w sierpniu był u mnie w nowym mieszkaniu. Jako pierwszy opił ze mną moją radość. Był zmarnowany, to prawda, śmierdział i ogólnie zachowywał się nie tak jak zwykle. Tamtego dnia poprosił, że jakby coś to, żebym utrzymał kontakt z jego bliskimi. Skurwiel! Wiem, że ze swoją siostrą chciałby mnie zeswatać.
Nie dobiegł nawet trzydziestki... Nasze kontakty były sporadyczne i najczęściej telefoniczne. Z rozmowy wiem, że ''mała '' zostanie przy siostrze. To dobrze. Lubią się.
Żegnaj stary. Ale, wiesz co, gdzieś tam obiję ci za to pysk. Mogłeś przyjechać...
{'} [*] {'}
OdpowiedzUsuń