Trzy dni temu opary mgieł, zalegający szron i akuratny mróz zawitały nad Wisłę. Wstałem ok. 4 nad ranem, wypiłem gorącą herbatę i wsiadłem na siodełko Znam tę wyjątkową aurę i rozpoznam bez pomyłki. Przed snem wyjrzałem przez okno i już byłem pewien, że ruszę. Ona jest jak chwila, omam najwspanialszego marzenia.
|
Wiślane topole we mgle. |
W trakcie jazdy, już sporo za Płockiem przebiłem dętkę. Cóż, resztę drałowałem na pieszo u boku dwóch kółek. Maszerowałem szybko, podbiegając. Byle zdążyć przed wschodem słońca. Udało się. Mateczka Natura pomogła, gęste kłębiastej mgły długo wirowały w powietrzu. Tylko kontury saren przebiegały mi na wiślanym szlaku... Cudowna wilgoć, rześkie powietrze i niebywała cisza upajały moje zmysły. Chrzęst zmrożonej trawy, uschłych badyli i twardość piasku pod stopami jedynie krzyczały. Nic więcej.
|
Na łasze. |
|
Fragment nadrzecznych łęgów. |
W końcu dotarłem w łęgowe zarysy drzew. W ich koronach siwe wrony nadawały ponure krakania i podnosiły się do lotu. Płoszyłem swoją obecnością. Zresztą jak każdy człowiek, niedorobiony element krajobrazu. W zagłębieniach terenu były kałuże wody. Ucieszyłem się niebywale. Jesień nie poskąpiła deszczami. Stróżki wody znalazły przejścia z matczynej rzeki. To efekt podnoszenia się stanu wód.i nagłego opadania. Wisła zna sposoby ochrony przed niedogodnościami.
|
Łęgowy las. |
Zanim zaczęło się rozjaśniać w sensie jakiejś szarości spokojnie obszedłem znane mi zakamarki lasu i królewskiego brzega. Opiłki szronu muskały mi twarz, bo opadały, gdy niechcący potrąciłem wiszącą gałąź lub szuwar bagienek. Moje podekscytowanie sięgało zenitu. Aby odtajać, siadłem na kłodzie i czekałem.
|
Fragment starego łęgu wierzbowego. |
Opar mleka opadał, to przerzedzał się w niektórych miejscach. Zdarzały się czarne dziury, gdzie ziała pustka. Potem znowu welony się podnosiły i wisiały. Znaczy się wstawał dzień, świtanie nadchodziło. Pierwsze zdjęcie pokazało, że to jest to! Pomyślałem o Bogach, o pogańskim samotnym ofiarniku, co takich chwil doznawał bez liku. Szczęśliwy to był gościu, rozmawiać z Bogami dla samej rozmowy. Bez żadnych próśb i utyskiwań. On znał ich istotę, boskość w każdym detalu swojego jestestwa. Pozazdrościłem.
|
Nadwiślański świt. |
Wlazłem na piaszczystą mieliznę. Jak otumaniony czyimś urokiem niemyślenia. Byłem i nie byłem jednocześnie. Metafizyczne uczucie wyzwolenia i wolności. Tylko oddech, bicie serca ale beze mnie fizycznie. Brzmi idiotycznie, lecz ci, co chociaż raz w życiu coś takiego przeżyli, wiedzą. [...] To chwila, stan nieważkości.
|
Na drugim brzegu bajka... |
|
Oszroniona murawa łęgów. |
Stanie słońca różowiło poświatą zza drzew. Pierwsze kaczki blisko łachy. Widzę je. Dostojnie pływają w kupce, w stadzie rozrastającym się z każdym większym różowieniem horyzontu. Boski widok. Na piasku dostrzegam ślady bobra, sarniąt i łosia. Zamarznięte wypuklenia i dołeczki przecinających się dróg. Mój odcisk stopy, to żałosna brzydota oberwańca, co z przypadku znalazł się w cudnym pejzażu. Móc go zachować w stanie tego piękna, a bylibyśmy jako ludzie bardziej spełnieni. Niewielu to czuje...
|
Coś dla dziewoj.:) |
|
Droga woła... |
Kremowe ozdoby roślin zaczynają bieleć. Podchodzę w okrajki gęstych zarośli. Podziwiam i robię pierwsze zdjęcia. W ciszy, w skupieniu, w świętości. Gdy pojawia się Boże oko Swaroga wiem, że mogę pielgrzymować po wiślanej przestrzeni łachy, lasu i wiślisk.
Ucztując w wolności jaką jest, to, co kocham. Naturę i dzikość. Marzy mi się wypłynąć łodzią przed siebie, byle dalej, bez celu jak pomyleniec.Tacy są prostolinijni, uczciwsi, prości. Być tą małą łupinką orzecha, której nikt nie widzi. I płynie, skryta w tych mgłach.
Takie widzenie świata to forma modlitwy do Natury, do Źródła skąd wszyscy pochodzimy. Oddech. Wolność. Medytacja. Radość. :))
OdpowiedzUsuńGreenway
Jak się wyjdzie w teren w odpowiednią pogodę to bez żadnej modlitwy można podziwiać takie widoki. Kilka razy do roku trafia się coś takiego w Polsce. Bywa też ładniej - co kto lubi :)
UsuńDziękuję. Pewnie, że jest ładniej, to zależy od pory dnia i światła. I innych rzeczy.:) Akurat ten poranek był taki jaki był. O gustach się nie dyskutuje.
OdpowiedzUsuń