sobota, 21 kwietnia 2012

W zwierciadle duszy - Piotr Lewandowski.

Artysta,który żyje własną sztuką jest sumieniem współczesnego świata.Często jest tak,że chroni ją w sobie poniekąd odnajdując w niej ratunek i rodzaj zaułka szczęśliwości.Nie zawsze musi być to cierpienie i odtrącenie.W sztuce może on wyrazić to,co czuje,wytworzyć z siebie wysiłek twórczych narodzin.Oddać go innym,aby mogli je ujrzeć i zobaczyć.Czasem jeśli zdarzy się wyjątkowa okoliczność wstrząsnąć pokładami myśli i uczynkami.




Piotr Lewandowski jest takim artystą.Z jego rąk drzewo i kora przemawiają do tych,co chcą odnaleźć piękno i tajemną otoczkę świata,w którym żyje.Jeśli poszukujący pragnie go odrobinkę zrozumieć;jego praca nie idzie na marne...Wrażliwość oraz autonomia postrzegania rzeczywistości przez Lewandowskiego ujęła moim sposobem patrzenia.Widzę więcej niż wcześniej.Forma jaką wybrał rzeźbiarz z Bonisławia z ziemi sierpeckiej aby komunikować się z naszą brutalną namacalnością staje się jego wybawieniem a zarazem i przekleństwem.

Jego zmagania z chorobą są walką o przetrwanie.Tutaj wchodzi w osobistą relację z samym sobą . Mocuje się z nią,wyrywając z ich kleszczy.Tak zwycięża,lecz i doznaje sromotnych porażek,kiedy duch twórczego uniesienia zamiera na jakiś czas.Wówczas nadchodzą "czarne chmury depresji i zniechęcenia".W domu króluje smutek.Poczucie zmarnowanego czasu i brak jakiejkolwiek szansy na godne życie.Ludzka bieda i kryzys egzystencjalny zaglądają w oczy - szydząc z mistrza.

Nie potrafię zapomnieć tych milczących twarzy wojowników słowiańskich zawieszonych na ścianach pokoi.Starych druidów i pięknych madonn odzianych w dobro i troskę.One tak zadziwiają matczyną miłością.Urody wielkich rzeźb wołających z ożywionego drzewa,które ktoś wyciął.Podobizn i masek afrykańskich a przede wszystkim piękna , które mówi do tego,co patrzy na nie.W tym wszystkim jest notoryczna walka dobra ze złem.Nawet skarga i pytanie - "dlaczego ?".

Piotr Lewandowski jest także malarzem.Obraz pt. " Nadzieja" stanowi o jego skomplikowanej naturze.Krzyczy z niej do świata,by dał mu szansę zrozumieć to,czego słowami tak trudno wyrazić...

Mimo to,on się nie poddaje.Nie zamyka się przed obcymi i bliskimi,choć tak wielu go już opuściło.Wciąż wierzy,w to,że ma w tym jakiś cel,by zawierzyć intuicji. Być wiernym sztuce rzeźbiarskiej i malarskiej.Choć samemu potrzebuje wsparcia, pomaga też innym.Jest wolontariuszem w miejscowej szkole w Gozdowie.Tam prowadząc warsztaty dla dzieci,uczulając je na sztukę,historię i lokalną świadomość miejsca z którego pochodzą.

Jeśli ktoś z was będzie w Bonisławiu,odwiedźcie zapomnianego rzeźbiarza.Kupcie na pamiątkę jakieś jego dziełko i podziękujcie.Dzięki niemu mamy okazję przypomnieć sobie,że jesteśmy tylko ludźmi a nie tylko maszynkami do robienia karier.

2 komentarze:

  1. "Z jego rąk drzewo i kora przemawiają do tych,co chcą odnaleźć piękno i tajemną otoczkę świata,w którym żyje"

    Piękne napisane. Przypomniało mi to wers piosenki zespołu Harlem pt. "Kora" (sł. Krzysztof Jaworski); cyt.: "Rozmawiałem z korą drzewa, Ona drzewo dobrze zna, Powiedziała cicho, Dotknij ręką nieba".

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak drogi wodzu-coś w tym jest.

    Można w drzewie,w bruzdach kory dostrzec detalik albo minąć go z obojętnością.

    Tak jest z całym życiem.

    Dzięki za dobre słowo- ufam,że niebawem zobaczę twój oddział w borach...

    OdpowiedzUsuń