wtorek, 18 września 2012

Kampania ''Rykowisko dla jeleni nie dla myśliwych.''



Jest takie piękno i taki stan ducha, którego nie sposób słowami opisać. Cisza leśna gości w uszach a twoje własne jestestwo jest zaledwie cząstką tej ciszy.Może oprócz hałasu i trzasku złamanych gałęzi na które niechcący nadepniesz.Pod twoimi stopami rozciąga się mszysta murawa tak intensywnie zgniłej zieleni i pachnącej po jesiennym deszczu,że wtapiasz się w nią.Chcesz aby parowała wstającym świtem zesiwiałych dymów.Zanim nie wstanie zabarwione uśmiechem słońce.A jeśli szaruga przegoni ten uśmiech nałożysz na siebie skroplone perełkami rosy pajęcze sieci,by upodobnić się do tła w jakim jesteś. Być niewidzialnym dla samego siebie, oszukać intruzów z którymi nic cię nie łączy.

Słyszysz bicie własnego serca.Miarowy i szybki oddech.Zbutwiały zapach dzikiej puszczy roznosi się i napełnia niedotlenione płuca.Wdychasz go w siebie. Przyjmujesz jak dar życia.Opadłe listowie porusza lekki wiatr.Ono mówi,coś wyszeptuje w niezrozumiałym dla ciebie języku.Lecz ty wiesz,że to dobra mowa leśnych duszków. Ufasz im.

Sędziwa lipa drobnolistna.


Dochodzisz do samotnej polany.Ukryty za pniami i konarami ocienionych mrokiem drzew..Jeszcze daleko do dnia..Przysiadasz jakby w oczekiwaniu na święte misterium.Zabłocone i zryte ślady na łące świadczą o tym,że trafiłeś w odosobnienie o jakim marzy miłość.Czujesz spokój.Wiesz,że jest ci on bliski.Poznałeś już niektóre sekrety puszczy, więc wystarczy żeby je przyjmować takimi jakimi są.Nie ma co obłaskawiać zniecierpliwienia i próżności.Piękno zawsze onieśmiela.

W końcu go dostrzegasz.Idzie wolno, jakby pewny tego,że za chwilę stanie do walki.Jego wielachne rozłożyste poroże rozrywa darń traw i mokrej ziemi.Podnosi ostentacyjnie łeb.Wodzi wzrokiem i prycha.Szukając przeciwnika, odwiecznego wroga.Las zaczyna się odzywać.Rudziki spod gąszczy zabagnień szczebiocą jak sikorki.W koronach dębów powrzaskuje kruczy jegomość zwabiony pewnie wonią krwi.Jakieś inne ślepia podpatrują rogacza.Zaczyna popadywać deszczyk.

Tęskny zawodzący głos rozdarł bezceremonialnie panującą ciszę.Widzisz go w całej krasie.Jest potężny.Ciemna grzywa na grubej szyi,masywny tułów znacznie większy od zadu oraz grzbiet od kłębu po skos schodzący w dół. Wielkie zwierzę. Imponuje ci jego jeleni wieniec.Liczysz mimowolnie; to już nie młodzieniaszek. Ma ponad szesnaście odnóg !Nagle rozwiera pysk i znowu krótko ale donośniej ryczy. Aż lasem poniosło.Teraz było wszystkim wiadome, kto tutaj panuje.

Stadko łań skubało trawę. Było ich kilka.Jedna bardziej odważna przewodziła koleżankom prowadząc to w jedną to ku kolejnej kępce zieleniny.Sędziwy byk patrzył za nimi i okrążał je za każdym razem,kiedy coś mu nie pasowało.Nawet jedną z młodszych łań potraktował z boku porożyskiem, bo za daleko odeszła.Pilnował swego haremu.

Ten widok cię porusza.Czujesz,że to jest miejsce,gdzie chciałeś być.Dziki świat piękna natury z dala od brzydoty człowieka.Nagle wstrząs ziemi pod twoimi kolanami uświadamia,że nadbiegł obcy.Młody solidny jeleń odarty z plam sierści i naznaczony uszkodzonym porożem.  Było równie ogromne, choć on sam ustępował stadnikowi tuszą.Zrazu stanął przed władcą stada i zaczyna chylić łeb- bez szacunku,bez bojażni.Stary odwzajemnił.Obaj stali tak przez dłuższą chwilę zrywając zarosłą glebę kikutami broni i łypiąc na siebie ślepiami.Jak duchy wojów znad zamierzchłej bitwy.Wreszcie intruz nie wytrzymał i zaatakował władcę w prawy bok, ale chybił. Władca uskoczył zgrabnie i od razu wyczuwszy moment z łoskotem uderzył w broń młodzieńca. Echo powtórzyło.Zwarci w silnym klinczu tuż przy ziemi. Wygięci niczym jakieś starożytne łuki ze szlacheckich dworów i zapierając się nogami. To jeden to drugi miał przewagę. Znowu odskoczyli i na nowo z impetem zwarli się wieńcami.Trzask przeszył twoim ciałem...Był głośny i świeży jak puszczański brzask.

Stary byk przepycha wroga o kilka metrów.To zaowocowało,że tamten musi ustąpić pola choć jeszcze ponawia szarżę. Bez przekonania jednak.Stary tryumfalnie oznajmia ochrypłym rykiem swoje zwycięstwo.Goni śmiałka przez chwilę,żeby go odrzucić w las.

Para z buchających nozdrzy, woń smrodu podnieconego byka i słoneczne promienie wstającego poranka wzruszyły tobą. Czułeś życie.



Po chwili usłyszałeś przeszywający całą puszczą strzał. Niekończący się dżwięk śmierci i prochu.Potem kolejny i następny.Dwa młode niczym nie zajęte byczki gruchnęły wraz ze swoim władcą.W tle radość katów.A ty płakałeś....

Dedykuję- Obrońcom Puszczy Białowieskiej i osobom związanym z kampanią '' RYKOWISKO DLA JELENI NIE DLA MYŚLIWYCH''

Trzymajcie się tam !!!

Więcej informacji polecam na : http//puszcza-białowieska.blogspot.com/
                                                http//pracownia.org.pl/


1 komentarz:

  1. 44 year old Librarian Annadiane Josey, hailing from Dolbeau-Mistassini enjoys watching movies like "Time That Remains, The" and Drama. Took a trip to Muskauer Park / Park Muzakowski and drives a Ferrari 250 SWB Competizione "SEFAC Hot Rod". przekieruj do tych gosci

    OdpowiedzUsuń