Wisła wtedy jakoś spokojniej na nas działała. Koiła bolączki,niedomówienia i narastające napięcia w domu. Pewnie stąd wyniosłem radość i potrzebę obcowania z tą rzeką. Z perspektywy czasu nad jej brzegami czuliśmy się odrobinę szczęśliwsi. Na pewno o dziadku mogę to otwarcie przyznać. Miał swój święty spokój. Papieros w ustach, bambusowy oręż na ryby i mój nędzny cień skulony w sobie. Miało się wrażenie, że tutaj właśnie rzeka nas przygarnia. Staje się naszym wspólnym archetypem matki. Opiekunką uciśnionych od spraw z którymi nie dawaliśmy sobie rady.
Stare łodzie wiślane u ujścia rzeczki Słupianki do Wisły. |
Minęło szmat czasu od tamtych obrazów, zmilczenia i wzajemnych spojrzeń. Sporo zrozumiałem. Wiem,że sporo go kosztowało przebywanie ze mną. Niechciany chory wnuk z niechcianej ciąży nieletniej córki... Cóż może być podlejszego dla dojrzałego mężczyzny ?
Mój dziadek w wieku 26 lat... |
Dzięki tym chwilom spędzonym z dziadkiem na łajbie- staram się dużo brać z życia. Świadomie dokonywać wyborów i pamiętać,ażeby nigdy nie upokarzać słabszego od siebie. To wielki dar od mojego dziadka.
Mam nadzieję, że wielu z Was miało takiego swojego dziadka...
Halo Sławko!
OdpowiedzUsuńSzukam zdjecia i rysunki różnych typów łodzi z różnych epok. Te tu są świetne!
Pozdrawiam
Adam
Cieszę się. Proszę śmiało wykorzystać do swojej kolekcji. Mam tylko prośbę- proszę zaznaczyć miejsce- ujście rzeczki Słupianki do Wisły.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wodniacko- Ahoj !