Zdjęcie wykonane specjalnie tak,aby miało taki efekt jaki widać. Na górze Ślęży... |
Wszystko się dziś miesza jak w jakimś tyglu- rasy, kultura,języki,gospodarki, zresztą te ostatnie nieźle kontrolowane przez bogaty kapitał mający w kieszeni różnej maści politykierów i dorobkiewiczów na rządowych stołkach I to na każdym z kontynentów. Te zresztą są już na wyciągnięcie ręki- bo dotrzeć można na drugi kraniec świata samolotem w przeciągu kilku godzin. Kiedyś było to niemożliwe.
Zatem świat się skurczył. Mamy internet, szybki przepływ informacji, satelity nad naszymi głowami oraz władzę o której niewiele w gruncie rzeczy wiemy. Jest nią system globalnej wszechrzeczy z czipami, kodami w czytnikach, numerami w naszych dokumentach i szpiegostwem o każdym z nas. Nie oszukujmy się - tak po prostu jest !
Przeto, czy jest dziś jakiś sens mówić albo przyznawać się do tego kim jesteśmy ? Ktoś powie- jestem obywatelem świata. Hm, oczywiście jego prawo wyboru. Dla mnie przyznam naiwne. Gdziekolwiek by on nie był zawsze najpierw zażądają od niego papierka- skąd jest i kim jest. Więc żadna przyjemność z takiego obywatelstwa. Będzie najsampierw gościem, bezpaństwowcem ...Bycie u siebie zawsze było dla mnie na pierwszym miejscu. A więc rodzice, dom , szkoła i znajomi. Potem krajobraz, przyroda, kultura i sztuka w miejscu z którym związany jestem emocjonalnie. Tak można określić zaściankowość albo zdrowo pojęty regionalizm. Wolę jednak to drugie.
Jeśli wiesz, jakie są twoje korzenie, nikt już nie powinien cię omamić kolorowymi ideałami światowca lub europejczyka. Poznasz fałsz i dwulicowość takich osób, wywodzących się z zupełnie innego kręgu kulturowego. Albo zwyczajnie kupionych przez tych pierwszych... Co prawda wielu się da na to nabrać, lecz nie ty. W twoim tradycyjnym postrzeganiu rzeczywistości będziesz widział jak na przysłowiowej dłoni ich pustą ofertę egzystencji, gdzie zdegradują cię do zwykłego pariasa. Oczywiście to moje zdanie.
Dlatego bliższa jest mi opcja mojej swojskości. Przyznanie się przed samym sobą,że tu, gdzie się urodziłem jest mój dom. A zatem jestem Polakiem. Jak zdefiniować swoją polskość ? Niedawno takie pytanie zadał mi mój kumpel. Po namyśle stwierdziłem,że polskość w moim ujęciu percepcji wywodzi się z lokalności i przywiązania do starych zapomnianych więzów kojarzonych ze słowiaństwem. Zaczęło się od poznawania najbliższego otoczenia objeżdżając go rowerem. Potem długie rozmowy z dziadkami o tym co tutaj zaszło ,co było i co przeminęło bezpowrotnie.Miałem to szczęście, że oboje pozwalali mi na prawo do swoich opinii, nawet jeśli wiedzieli,że się mylę. Oto mądrość starych ludzi... Z czasem moja niewiedza stawała się moim atutem, bo się z niej uczyłem. Jakby na swoich błędach. I tak doszedłem do mojej polskości bez izmów i nakazów. Wolny od chorych ideologii, choć ocierający się o narodowe przywiązanie do historii kraju, w którym etos ( wstydliwe słowo ) niepodległości stanowiło główny trzon .Stąd sercem jestem z powstańcami różnych epok mojego Lechistanu i do dziś nieufny wobec sąsiadów czy to z zachodu czy ze wschodu.
Podczas przesilenia wiosennego. W tle flaga narodowa naszych przyjaciół ze Słowacji. |
Kiedy myślę- duchowość, mam na myśli korzenie słowiańskie. A tutaj z kolei miejsca dawnego kultu i miejsc mocy. Święte gaiki, kurhany i grodziska.Miejsca związane z naszymi przedchrześcijańskimi przodkami. Czuję się i uważam się za rodzimowiercę. Cóż to zatem znaczy ? W moim rozumieniu jest to po prostu kultywowanie pamięci o Słowianach jako takich. Skąd przybyli, kim byli ,jakimi kierowali się zasadami i w co wierzyli. Kult przyrody, choć nie do końca doskonały bardzo mnie do nich przybliżył. Pamiętać należy ,że pomimo wciskania nam ciemnoty- Słowianie mieli własną cywilizację, kulturę (tak!) oraz wrażliwość. Nie byli krwiożerczymi bestiami , składającymi ofiary z ludzi. Owszem, w różnych regionach mogło do tego dochodzić, ale sporadycznie i ze zwykłej głupoty.Głupota jak wiadomo nie zna granic czasu ! Proszę zważyć ile jest przelanej krwi w imieniu Boga (cóż za absurd!) w panujących religiach monoteistycznych na świecie. Miliony!, i nie waham się o tym napisać. I wciąż ma to miejsce.
Bycie rodzimowiercą to spotykanie się z ludźmi podobnego zapatrywania na uroczyskach naszych przodków. W lesie, nad rzeką, w miejscach istotnych dla Słowian sprzed wieków. A tam bawienie się i odprawianie dawnych świąt związanych z cyklami przyrody.Gdy następują przesilenia wiosenne i jesienno-zimowe, Noc Kupały, czy Jare Gody. Pisałem o tym już we wcześniejszych moich wpisach na blogu. Czy jest w tym coś złego? Zapewne tak- dla osób, które nigdy tego nie potrafiły zaakceptować, bo są zbyt ograniczone poprzez swoją wiarę, presję środowiska w którym żyją albo oskarżających nas o sekciarstwo. Ironią takiego ''porządku'' rzeczy jest fakt,że sami odprawiają kult osoby wywodzącej się z ''sekty''powstałej i ukrywającej się w jaskiniach... Nie ma to nic wspólnego z tolerancją, którą ponoć głoszą. Chcę podkreślić również, że nie mam nic wspólnego z obecnymi nastrojami antyklerykalnymi {np. ruch palikota- specjalnie piszę z małej litery) panującymi w naszym kraju. Mnie to zwyczajnie nie dotyczy.
Czy jestem Słowianinem ? Mam świadomość miejsca z którego się wywodzę. Znam przynajmniej tyle ile mogłem poznać- historię i zawieruchy jakie towarzyszyły Słowianom w naszej części Europy. I czuję się z nimi mentalnie silnie związany. Słowianie to wielkie mrowie ludzi od wschodnich Niemiec (własnie tak !), aż po Bałkany po europejską część Rosji. To jest fakt. Muszę jednak zaznaczyć,że czuję się polskim Słowianinem. Co przez to rozumiem? Kulturowo, historycznie, niekiedy wręcz genetycznie- można ten fakt naukowo udowodnić jesteśmy my jako Polacy związani razem w korzeniach słowiańskich. Tego nie sposób nam się wyrzec. Od Rosjanina po Czecha, Serba i Łużyczanina jesteśmy jedną grupą etniczną( przepraszam za nacjonalistyczne sformuowanie). Lecz jako oddzielne narody jesteśmy już podzieleni historią a nade wszystko religiami. Katolicyzm i prawosławie zrobiły swoje... Zatem nie umiem inaczej się określić jako polski Słowianin. Uważam poza tym, że jedność słowiańska jest już mitem w sensie politycznym. Nazbyt wiele nas dziś dzieli- niestety z naszej słabości i indoktrynacji prowadzonej przez obcy nam kulturowo kler. Ciężko się co niektórym do tego przyznać.
Cieszy natomiast fakt,że poprzez muzykę i sztukę współcześni Słowianie mogą kultywować swoje tradycje, poznawać się na nowo a nawet razem tworzyć wspólne plany na przyszłość. Z takiej formy współpracy będę niezwykle rad i dołączać będę swoje kilka cegiełek.
Nie wiem jak zareagują moi czytelnicy. Trudno jest tak bez oporów i obaw przyznawać się do czegoś, co dla mnie ma wartość wagi życiowej i filozoficznej, zaś dla kogoś będzie to stekiem obrzydliwych bzdur. Cóż, nie mam ochoty udawać, niech mnie ukamienują ci, co uważają,że odnaleźli patent na całą mądrość tego świata. Ja im serdecznie współczuję. W przeciwieństwie do nich jestem sobą. A tego wspaniałego uczucia nikt mi nie odbierze !
Sława Braciom Słowianom !!!
Dedykuję Wiedmirowi.
Piękne jest, Sławko, to co napisałeś. Dodam jeszcze,że jesteś u siebie i na tej ziemi słowiańskiej i na tej planecie Ziemi, która jest jedna i nas wszystkich żywi i łączy.
OdpowiedzUsuńPiękny blog, ładnie napisy tekst :) Na Ślęży (obrzędzie) jeszcze nie byłam, ale w tym roku się wybieram.
OdpowiedzUsuńZapraszam na mój blog http://www.robinscotefield.e-blogi.pl/
Witam. Dziękuję za docenienie moich ''wypocin''. Mazowsze posiada przebogate tradycje pogańsko-słowiańskie. Jeszcze w XV wieku pod Płockiem na uroczysku kultywowano prastare rytuały i święta naszych przodków.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie !
Blog twój jeśli pozwolisz dodam do mojego
Z historycznego punktu nacjonalizm jako taki narodził się dopiero w XIX wieku a sama idea państwa jest jak dla mnie głupia. Nacjonalistami stają się najczęściej ludzie, którzy się po prostu boją. Sama również uważam, że cywilizacja poszła w złą stronę, korporacje rządzące światem itd. to nie to o czym bym marzyła. Swoją drogą "słowianie"? Wisła tu płynęła zanim na tych ziemiach mieszkali słowianie. Zanim nawet żyli tu germanie! Powiem nawet, że zanim tu mieszkali celtowie :) Swoją drogą nawet nie wiesz, że Polacy mają w 60% genotyp germański a Nimecy w większości... celtycki :) Haplogrupy to ciekawa rzecz. Kiedyś człowiek przemieszczał się z miejsca na miejsce, gdyż przemieszczali się grupami tak jak zwierzęta stadne. Samotny człowiek był skazany na śmierć.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za komentarz. Jest bardzo interesujący.Jak dla mnie państwo narodowe w sensie pięlęgnowania swojej historii, odmienności, tradycji: nie uważam za coś głupiego... Każdy kraj rozumiejąc go umiekscowionego w ramach granic politycznych w jakich się znajduje powinien i ma obowiązek chronić, to, co zrodził jego naród-zwykły człowiek, literat, artysta rzemieślnik i uczony.. Jak sobie wyobrażasz świat bez tych granic? Przecież to utopia. Bardzo lubię utopię-czasem mam wrażenie, że za bardzo:) Kolorowość etniczna, kulturowa nie jest niczym złym. Absolutnie! Jednakże, kiedy ta różnorodność żyje na Twój koszt i się z Tobą nie asymiluje, nie identyfikuje z krajem, który go przyjął-to już jest niezdrowe. Zobacz co Francuzi mają z Algierczykami i Marokańczykami... Co ostatnio zrobili emigranci z Somalii... Podpalali Sztokholm. Nie uważam nacjonalizmu za coś groźnego pod warunkiem, kiedy jego '' wyznawcy'' chcą rozpętać wojnę i mordować innych od siebie, odmiennie myślących. Dla mnie nacjonalizm to troska o swój kraj. Wiem, że brzmi to strasznie, ale ja tak odczuwam każdą złą rzecz , która ''mój kraj osłabia... Co do Celtów , Germanów i Słowian, masz dużo racji. Niedawno mójkumpel oznajmił mi że tak naprawdę na dł€ższą metę jesteśmy kundlami wymieszanymi ze sobą. Coś w tym jest.
OdpowiedzUsuńZ przemieszczaniem się jest dziś podobnie-granice zostały w UE otwarte. Zatem to nic nowego. Samotnicy zawsze byli. Nawet będąc w grupie żyli na jej uboczu.
Dziękuję za komentarz-miło spotkać mądrych ludzi.