środa, 24 sierpnia 2011
Odwaga
Jest we mnie zwierz. Gość z epoki kamienia łupanego lub kloszard śmierdzący dworcem kolejowym w Płocku.Ciągle się budzi z letargu i nie daje mi spokoju.A chciałoby się mieć pewność,że to tylko mój wymysł.Zawichrowanie jakieś upośledzone po dzieciństwie,którego nie było.Na próżno.Chodzę z kąta w kąt po mieszkaniu ślepo wpatrzony w zabrudzone okna, a tam ta sama codzienność.Zgraja zaćpanych dresiarzy koczuje, wystając w bramie podwórza i lży na wszystkich.Bezpański kot czmycha do śmietnika szukając schronienia.Pijana Ewka znowu ubliża swojemu chłopowi,że ten zmarnował jej życie-wrzeszcząc tak głośno,że wszyscy słyszą.Debile w dresach mają ubaw. Tak wygląda mój mikrokosmos.Kiedy zdobędę się na odwagę i zrobię to,co zrobić muszę.Spakuję plecak,od biedy jakiś namiot i śpiwór.Wezmę płachtę na deszcz gar do gotowania i kilka drobiazgów. Byleby przeżyć w prostocie surowej.Pójdę nad Wisłę z kochanym psem i zamieszkam na łodzi.Łódż może być prosta-zwykły lejtak kupiony za grosze od schorowanego rybaka gdzieś pod Wykowem.Wystarczy mi. I zacząć od nowa.Żyć z tego,co da rzeka czasem dobry człowiek.Jak się uda zarobić u kogoś uczciwie.A gdy zimno i mróz przypomną o sobie ,rozpalać kupalne ogniska i zwoływać sabaty czarownic.Żeby wszyscy wiedzieli,że jest obłąkaniec,któremu nic nie jest straszne.Wiem,że tak można ,znając historię kanadyjczyka żyjącego podobnie na wielkich jeziorach Kanady.A jeśli zamarzę,cóż wolę to niż upodlenie samotne w mieście bez duszy.Skąd zebrać w sobie taką siłę i determinację? Uratować swoją autonomię bez ryzyka,że zupełnie zatonę w chorej wyobrażni schizofrenika.Oby nie! Może to jest tak łatwe jak wyjście na spacer? Wiem tylko,że trzeba zaufać intuicji...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz