W północno-wschodniej części powiatu płockiego w miejscowości Drobin znajduje się Aleja Topolowa mająca status prawny jako pomnik przyrody. Cała aleja składa się ze szpaleru 165 topól kanadyjskich o obwodach pni na wys. 1.30 cm. od 248 do 339 cm. Wysokość drzew to ok. 30 metrów.
Pomnik przyrody zlokalizowany jest przy drodze krajowej nr. 10 Warszawa-Toruń jadąc w kierunku Torunia. Za rondem po prawej stronie ok. 300-500 m. dalej rozciąga się ona wzdłuż drogi powiatowej Drobin -Koziebrody. Łatwo trafić, bo z oddali bije czerwień tablicy informującej o pomniku przyrody oraz powab jego wysokich drzew.
Na bezleśnym obszarze Mazowsza Płockiego, a w szczególności w gminie Drobin, gdzie lesistość wynosi zaledwie 4% każde zadrzewienie, stary park podworski i aleja, to jakby wybawienie. Od dawna wiadomo, że rzędy wysokich drzew liściastych stanowią skuteczną osłonę przed wiatrami, które osuszają pola, zaś zimą łagodzą wpływ przymrozków na oziminy. W ten sposób tworząc tam swoisty mikroklimat. Mało tego, zwiększają także plony o ok. 10%. Ocieniawszy pola orne przyczyniają się również do ograniczenia parowania wody z gleby i roślin uprawnych-nierzadko w ten sposób ratując plony. Obecna susza, gdzie brak jest jakichkolwiek zadrzewień spowodowała ogromne straty w rolnictwie, w niektórych regionach Ziemi Płockiej można było zaobserwować początki stepowienia i dużego przesuszenia gleby. Często na skutek bezsensownych melioracji pól i łąk.
Aleje przydrożne są także wartością kulturową, pamiątką po nasadzeniach co światlejszych właścicieli ziemskich i pasjonatów upiększania wiejskiego otoczenia. Nierzadko takie aleje stawały się punktami orientacyjnymi w terenie, gdzie pustosz, lub płaski krajobraz nużył. Bywało nader często, że w śnieżne zawieje przybysz, który pierwszy raz zawitał w te okolice, ciąg alei ratowały go przed pobłądzeniem. Dziś nikt już o tym nie pamięta. Teraz pomnikowie aleje drzew stanowią estetyczną wartość krajobrazową, jak również są ostoją dla gniazdujących ptaków i ginącej flory naczyniowej. Wystarczy wspomnieć, że w koronach drzew i krzewów trznadle zjadają gąsienice bielinka kapustnika, zaś szpaki, gąsiorki i grzywacze żerują na stonce ziemniaczanej. A takie gawrony potrafią zapolować na drobne gryzonie i zajadają się drutowcami. A więc jakby wrogów rolniczych plonów.
Ptaki zjadają wiele nasion uciążliwych chwastów polnych. Wśród nich są takie gatunki jak: makolągwy, szczygły, kulczyki, dzwońce, zięby, a nawet poczciwe wróble! Złość zatem bierze, kiedy w różnych częściach naszego kraju wycina się w pień, co piękniejsze aleje przydrożne, ponoć dla bezpieczeństwa kierujących autami. Jakoś w Niemczech, Szwecji czy w Czechach nikomu one nie przeszkadzają. Ba!, są chlubą i dumą dla lokalnych władz i społeczności. Chronione i pielęgnowane z największą starannością... U nas, pomimo zabytkowego wieku ponad 100 lat są w barbarzyński sposób usuwane, albo perfidnie okaleczane, pozbawiane całych koron i gałęzi. Jakże głęboko upośledzonych mamy wójtów, burmistrzów i prezydentów miast!!! Nieuctwo, buta i ordynarna nieświadomość tych osób, robi z naszego kraju pustynię. Wystarczy poczytać jakąkolwiek lokalną prasę z ostatnich pięciu lat. Zgrozą wieje.
Jakże inaczej prezentuje się okólnik Ministra Spraw Wewnętrznych Sławoja-Składkowskiego z 2 listopada 1927 roku w sprawie zadrzewienia kraju. Cytuję:
Polecam w ciągu miesiąca marca i kwietnia 1928 r. dokonać zadrzewień placów i ulic miast, miasteczek i wsi. Zadrzewianie ma być przeprowadzone przez fachowców o ile możliwe drzewami rozwiniętymi. Posadzone drzewa mają otrzymać dostateczną ochronę przed ich uszkodzeniem. […] Żądam, by akcja powyższa nie była traktowana jako skutek wymuszonego zarządzenia, lecz jako świadome dążenie do zmiany wyglądu i polepszenia jakości powietrza miast i wsi. Pożądanem byłoby stworzenie obecnie w każdej miejscowości Komisji Zadrzewień.
O tak prostej rzeczy dzisiejsze rządy i samorządowcy lokalni nawet nie pomyślą choćby o zapoczątkowaniu tak zacnego przedsięwzięcia ! Brak chęci, czy zwykła olewka? Odpowiedźcie sobie sami. Ja nie mam wątpliwości.
Pomnik przyrody ''Aleja topolowa w Drobinie'' ma się całkiem nieźle, chociaż w 2007 roku zaatakował je ''szkodnik'' liści-motyl o intrygującej nazwie białka wierzbówka. Jak podaje badacz i regionalista z tamtych stron Zbigniew Grabowski Aleja pomnikowa liczy ok. 90 lat. Tak mówią przekazy najstarszych mieszkańców okolicy, do których dotarł ów pasjonat. Oto jego relacja z forum na stronie stowarzyszenia Tradytor: ''Z rozmów z osobami mającymi obecnie około siedemdziesiątki wynika, że pamiętają one ze swojego dzieciństwa aleję ''dość wysokich drzew''. Pytanie: Jak ówczesne dzieci relatywizowały określenie ''dość wysoki''. Z kolei przypominam sobie, że mniej więcej w latach 70 i 80 ub. wieku mówiło się o drzewach, że mają ''z osiemdziesiąt lat''. Tak więc sądzę, że są jednak starsze. Temat będę drążył. I dalej: Dotarłem do przekazów ustnych tamtejszych mieszkańców, którzy twierdzą, że niedługo po wojnie korzenie drzew były tak rozrośnięte, że utrudniały prowadzenie prac polowych w przydrożnej strefie. Przez to wiek drzew oceniany jest na minimum dziewięćdziesiąt lat''.
Z kolei inny płocki regionalista i członek stowarzyszenia Tradytor Adam Dariusz Kotkiewicz podaje na wspomnianym forum, arcyciekawe informacje związane z Żydami. Cytuję: ''Słyszałem, że tę Aleję w czasie II wojny światowej sadzili miejscowi Żydzi. Ponoć, żeby ich poniżyć, podczas pracy musieli śpiewać ''Hitler złoty nauczył nas roboty''. Nie wiem na ile to sprawdzone, ale taką mam informację od jednego z mieszkańców Drobina. Może ktoś jeszcze to potwierdzi??''.
Jak widać z powyższego stare Aleje Przydrożne to nie tylko wartość przyrodnicza, zabytek kulturowy i estetyczny, lecz również najczystszy regionalizm łączący miłość do swojej Małej Ojczyzny. I komu to do licha przeszkadza? Dlatego róbmy, co w naszej mocy i nie pozwalajmy współczesnym potworom w krawacikach zza biurek na niszczenie sędziwych Alei. Takie Aleje, Pomniki Przyrody to również matecznik rodzimych gatunków drzew- jesionów, wiązów, lip, dębów, brzóz i klonów! Kiedyś ceniono rodzime drzewa...A przecież są jeszcze krzewy. Warto zachować je dla przyszłych pokoleń Polaków.
Zdjęcia Alei Topolowej w Drobinie otrzymałem dzięki uprzejmości kolegi Zbyszka Grabowskiego. Zbyszku, dzięki Ci wielkie! Bez Ciebie nie byłoby tego posta...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz