wtorek, 13 listopada 2012

Łowca.

Jesteś łowcą życia, wiosennym porywem wiatru, kroplą rosy. Biegniesz przed siebie i ścigasz się z myśliwskimi wyżłami. Rosnący las to twoja kryjówka. przestrzeń rzeki oddechem dla żyjątek twojej duszy spragnionych ożywczego tlenu. Głęboko wchodzisz tam, gdzie ktoś inny chce uciec, wygramolić się niczym z jakiegoś lepkiego leja. Patrzysz w twarze obcych ludzi zrytych niechcianym czasem i współczujesz mu, bo wiesz, że oni marnują jego treść. Spływa po nich bez życiorysu zmarszczek prawdziwość tego, co mogło być, lecz nigdy się tym nie stanie. Spełnieniem...

Otwarty w locie jak drapieżny ptak. Cierpliwy mądrością pór roku. Płatkiem śniegu zagubionym ze szczęścia w tropiku. Topniejesz. Dajesz się nieść prądowi strumienia, bo wiesz, że tak trzeba. Natura wie lepiej. Stajesz się na nowo, nie miętolisz słów bez celu.



Dziś kończysz się z brataniem. Za tobą i przed tobą droga. Kamienisty gościniec wybrukowany ostrymi kantami szpikulców z własnych lęków.Są nimi spojrzenia uciszonych wrogów, które cię pętały drutami niewolnictwa. Biczowany od zarania dziejów. Teraz zwracasz im wszystko bez żalu. Czujesz spokój. Migrujesz. Pozostawiasz za sobą żałosne cienie przegranych postaci taplających się w błocie monologów. Zawiść nie zna granic. Jest wszędobylska.

Pikujesz w locie.

Łowisz wschód słońca zwieszony nisko ponad jeziorem i znikasz w nim. Kręgi na wodzie to twój testament wyzwolenia. Szumią muszle.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz