niedziela, 30 grudnia 2012

Przestańcie strzelać z petard ! Błagam...

Już kilka dni dzieli nas od powitania oficjalnego kalendarzowego Nowego Roku. Wystrzelą w górę korki od szampana, rozlegnie się głośna muzyka i setki gardeł . Będzie wesoło, gwarnie a na balach sylwestrowych zakrólują  uroczyste kreacje i fryzury. Najgorsze jednak w tym szale próżności i obłędu są wystrzeliwane petardy, race, i inne wybuchowe wynalazki.

Czy ktokolwiek kto takie kolorowe ''cholerstwo '' odpali zastanowił się kiedyś ile krzywdy i szkody robi przyrodzie ? Na tatrzańskich szlakach i przepaściach giną ze strachu kozice- po prostu w jakimś amoku one zwyczajnie biegną na ślepo , aby się roztrzaskać  nad przepaścią. Takie przypadki odnotowuje się już od kilku lat. Wiele psów i kotów przeżywa gehennę w naszych czterech ścianach gdy próbują się schować przed strasznymi wybuchami  i hałasem pod łóżkami, wannami i zakamarkami naszych domów. Znam to od podszewki, mój poprzedni pupil po prostu głupiał, trząsł się i skomlał Robił pod siebie puszczając mocz.  A co z ptakami w mieście ? Uśpionymi w hibernacji nietoperzami ? Pewnie nic... Ci, dla których taka zabawa jest celem samym w sobie z pewnością nie zaprząta sobie tym głowy. Byleby było głośno i wesoło.

Plakat Tatrzańskiego Parku Narodowego ukazujący barbarzyński egoizm  zapatrzonych w siebie idiotów .
Apeluję, jeśli ktokolwiek z was ma odrobinę rozumu i współczucia dla zwierząt i ptactwa nie wystrzeliwujcie petard Szczególnie jeśli mieszkacie w pobliżu kompleksów leśnych , nieopodal rezerwatów przyrody i rzek. Proszę i błagam. To tylko chwila przyjemności zaś dla dziko żyjących zwierząt i domowych pupilków to wielomiesięczne dochodzenie do siebie. Będą one ginąć pod pędzącymi autami - nagle wyskakując na drogę. Wpadać w odrętwienie i szaleństwo zagrażające ich życiu.

Znam wielu z was deklarujących miłość do przyrody, mieszkających blisko lasu i jezior. Macie teraz okazję udowodnić samym sobie, że nie były to puste słowa. Proszę nie strzelajcie! Dajcie żyć innym .

Dziś z rana wyszedłem z psem na spacer do jaru Brzeźnicy. Na zboczach ujrzałem trzy sarny -wylęknione i spłoszone. Były na tyle ogłupiałe,że obszczekiwały się wkoło. To smutny i żałosny widok. Uświadomił mi jak niewiele potrzeba, żeby doprowadzić zwierzę dziko żyjące do stanu agonii i szaleństwa. Nikomu z was tego nie życzę.

Szczycę się tym, że nigdy w życiu nie odpaliłem żadnej petardy i racy ! Unikałem takiej zabawy. Wolę się dobrze napić, pośmiać i pobawić ale nie kosztem innych...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz