środa, 13 lutego 2013

Małe przyjemności, małe szczęścia

Śniadanko. Kilka naleśników polanych śmietanką, do tego gorący kubek kawy Inki z mlekiem. Cóż może być lepszego na początek nowego dnia? W tle muzyczka Trójeczki Polskiego Radia i można stawić czoło kolejnemu dniu. Pierwszy uśmiech tego poranka: psi pysk leży na moim kolanie i mile poszturchuje nosem. No tak, jemu też coś od życia się należy. Podgrzany krupnik z lichą kością muszą mu wystarczyć. To piękny widok, kiedy człowiek widzi szczęśliwego pupila.



Za oknem mrok ze sztucznego światła przydrożnych lamp. Cichutko, bez jakiegokolwiek zgiełku miasta i ludzi mimów, którzy wałęsają się bez celu. Lecz i oni niebawem się zjawią i będą straszyć. Zabijać niewinność w sobie samych. Taki świat, takie życie, ktoś zdawkowo przypomni. A ja mu odpowiem - nie prawda, zaprzedali swoje marzenia, więc na taki świat zasłużyli.



Otwieram okno, zimne powietrze zza jaru Brzeźnicy przypomina, że to zima. Jakaś taka kapryśna, wilgotna z mrozem, potem szarobura z deszczem. Nasłuchuję rzeczki, płynie! Szkoda, że nawoływanie puszczyka ucichło z dniem sylwestra. Petardy i huk wystrzałów przegoniły nieszczęśnika. Został mi tylko kos , ale on jakoś dziś milczy... Kolejny łyk kawy. Taki drobiazg sprawia,że chce mi się wszystko. Wsiąść zaraz na rower i dojechać kilka kilometrów na wiślane pustkowia i oczekiwać wschodu słońca. Podnieść w górę ręce i podziękować Swarożycowi za kolejny dzionek. Albo spojrzeć w ryj wroga i po prostu mu się uśmiechnąć. Niech dalej kipi ze złości, obraża i opluwa. Jego problem. On niedługo rozpłynie się w mojej pamięci. Przyjdzie leśny spokój i marzenia, dzięki którym jeszcze żyję.

 Kilka okruszyn chlebka na parapecie okna. Moi przyjaciele zawsze wracają. Szare kuleczki ćwierkaczy. Należę do wybrańców, ponieważ już niewielu może się poszczycić swoimi wróblami. Kiedyś było ich bez liku. Pogardziliśmy nimi, ale nie ja. Za te kilka okruszyn mam stadko które popukuje w okno. Odsłaniam firankę i patrzę. One także i myślę,że tak powinno być. Pozwalają przypomnieć mi ,że jestem człowiekiem. Tylu mutantów mózgowych dookoła,że naprawdę fajnie czasem zdać sobie z tego sprawę.


 Gorączka już minęła choć gardło boli. Cóż to jest. Mam swoje małe przyjemności. Na stoliku książka a tam przecudne zdania o gościu, który zamieszkał na małym jachcie z wyboru. Choć ani razu nim nie wypłynął. Kocha wodę, ale jednocześnie nie potrafi się wyzbyć strachu przed nią. Więc sobie wymyślił,że przynajmniej zamieszka w jej pobliżu. Żyje ze zbieractwa. Butelki, papier, puszki. A więc jednak można! Być tym, kim się zechce na przekór kpinom i szyderstwom. Szacunek Johnie...



Powiadają, że kiedyś przyjdzie taka chwila, kiedy obce i złe typy odbiorą to, co tak ukochałeś. Pewnie tak, znając moje zezowate szczęście. Więc się delektuję teraźniejszością , stanem obecnym. Niedługo wypłynę na kanu z kumplem jak Bogi dadzą i łapać będziemy prawdziwe życie. A tymczasem wejdę teraz do wanny i znowu zażyję przyjemności. Poleżę, pomarzę, a potem pójdę na miasto po ciepłą bułkę do obiadu. Tak niewiele a już się cieszę.

 Życzę wam takich małych przyjemności, małych szczęść. Jeśli jeszcze macie z kim je dzielić - naprawdę jesteście wybrańcami Bogów. Ja mam moją psinę, wróble i kosa w rzecznej dolince. Niewiele? Sami sobie odpowiedzcie.

5 komentarzy:

  1. Piękny ten Twój poranek. Cudowny jest ten moment, gdy promienie słońca napełniają atmosferę Ziemi, gdy można go świadomie przeżywać. Uczestniczyć w tym cudzie na tej planecie. I jeszcze mieć obok siebie przyjaciela...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku, naprawdę dziękuję. W tych kilku zdaniach zawarłaś/ zawarłeś całość mojej intencji...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ty mazowiecki sybaryto, za robotę byś się jaką wziął, a nie lenistwo z pieskiem od samego rana uprawiał.
    Oj, za dobrze się ludziom żyje w tym Płocku, za dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja również dziękuję. Poranki są piękne, wieczory też. :)
    Czy na Wiśle między Płockiem a Włocławskiem można jeszcze zobaczyć żaglówki?

    OdpowiedzUsuń
  5. Na Wiśle pomiędzy Płockiem a Włocławkiem jeszcze można takie żaglówki podziwiać. Są to czasami różne jednostki, które widuję w okolicach Dobrzynia/n Wisłą. Jest ich coraz mniej. Najbardziej brakuje prawdziwych łódek tzw. lejtaków z takimi białymi masztami. Z początkiem lat 90-tych sporadycznie widywałem , potem umknęły z pola widzenia. Szkoda bardzo.
    Dziękuję za opinie- jako sybaryta mazowiecki bez wstydu wyznam, że mi dobrze z takim wyborem błogiego lenistwa :) A któż wam tego zabrania ???

    OdpowiedzUsuń