niedziela, 21 grudnia 2014

Wiatr i chmury nad Wisłą

Dziś wiał porywisty wiatr. Zmarszczył siną taflę wody i na niektórych już otwartych miejscach podniósł grzywy fal. Pływać w takich warunkach to samobójstwo. Mam za małe umiejętności, aby udawać rzecznego wilka. Wybrałem się zatem pieszo wzdłuż wiślanego brzega, żeby pofotkować i przewietrzyć głowę.

Taka Wisła także powala pięknem...
Sokory już potraciły liście. Wierzby przypominają zabłąkane postacie zwierząt zastygłe w bezruchu. Ptactwo uciekło w wikliny albo w gąszcz  resztek łęgowych ostoi. Czernice i krzyżówki skupiły się w stadka i pływają jedynie tam, gdzie muszą. Często korzystają z cichych starorzeczy. Żadnych czapli, kormoranów i bielika... Atrament ponurych chmur wiszących nade mną przywodził mi na myśl apokaliptyczne światy zagład. Lecz i w takich okolicznościach krajobrazowych sama rzeka odkrywa swoje wdzięki.

Czyżby samotne wierzby pozazdrościły jeleniom na rykowisku:) Nie może to być !
Żywioł powietrza, zacinającego drobnego deszczu, co zaraz zanika, by potem opaść gdzieś dalej uzmysławia potęgę natury. Jest piękna a zarazem niebezpieczna, jeśli wykona się coś przeciwko rozsądkowi. Wędrowiec zawsze powinien obserwować i uczyć się od przyrody. Jeśli nie chce, by go przewiało idzie w łęgi, nie za daleko od wiślanego łożyska i wejść w obniżenia terenu. Jeśli nie stoi tam woda, odnajdziemy ciszę.

Posępne chmury, wiatr i smugi słońca na pożegnanie dnia.
Można sobie usiąść z widokiem na rzekę, podpatrzeć kolorystykę łozowisk, traw oraz suchych jak wiór łan skrzypów. Ta ostatnia roślina należy do najstarszych na świecie badyli, które latem, jak ktoś jest uważny może podziwiać czarno-brązowe pąki. Kiedyś o tym napiszę. Za plecami zaś, gdy wiatr za mocno przywieje podejść ku mokradłom i poszukać śladów kopytnych zwierząt. To również frajda dla miłośnika rodzimej przyrody. Białodzewy, szczególnie te stare, co niejedno już ''widziały'' odcinają się popielatościami kory, a zazdrosne brzózki z chęcią im w tym towarzyszą. Fajnie wyglądają razem w lustrze wiśliska. Człowiek może pomyśleć, zjeść, lub połazić bez celu, bo lubi.

Nadwiślańskie piaski.
Zrobiwszy kilka fotek i zaznajomiwszy się z kilkoma miejscówkami postanowiłem wracać. Smugi słońca przebijały się zza chmur i tworzyły jasne tunele prześwietleń. W takich chwilach żałuję, że nie mam starego ruska na poczciwą kliszę. Fotki wyszły by wyśmienicie. No cóż, nie wszystko można mieć :) Może to i lepiej, bo zgłupiałby człek od tego dobrostanu ze sprzętem.

Niebawem Szczodre Gody. Trzeba przygotować się do kosmicznego przesilenia i pokonania ciemności. Przybywać będzie dnia.


2 komentarze:

  1. Już od jutra będzie przybywać, choć paradoksalnie słońce wzejdzie później.

    OdpowiedzUsuń
  2. Poprzednia noc tuż przed przesileniem była wietrzna i głośna. Bogowie wkurzeni :) Swaróg jak zwykle wojuje z ciemnościami...

    OdpowiedzUsuń