sobota, 28 lutego 2015

Tajemnicze przywiśle płockie

Przyroda budzi się do życia. Kruki już ganiają w przestworzach w godowym tańcu nad łęgami. Ten spektakularny akt drapieżnej nachalności bywa głośny. Krakanie ptaków zmusza innych mieszkańców przywiślanych ostoi do olbrzymiej ostrożności. Dzięcioły walą zaś o korę starych sokór rytmicznym alfabetem szyfrów. W runie dostrzega się pierwsze wyrośla zielnych roślin.

Wiślana wyspa- bezcenna wartość przyrodnicza...
Fragment lasu łęgowego.
Piachy odmarzły już na dobre. Mizerne ostatki zabrudzonego śniegu zalegają gdzieniegdzie w głęboko zacienionych zakamarkach-najczęściej w suchych odnogach wiślisk oraz na zastoiskach mętnych kałuż.  Z każdym dniem ubywa go dramatycznie. W pradawnych zalewiskach rzeki w obniżeniach terenu sucho okrutnie. Wyniosłe wiązy i ogromne topole cierpią z pragnienia. Niewiele piły tej zimy. Śpiewy drobnego ptactwa słychać w wiklinich krzaczorach. Tam przemknie skurczona sylwetka piżmaka. Coś skubie w łapkach.

Wiślany brzeg we mgiełce.
Fragment łęgu wierzbowego.
Pod korzeniami i między zwaliskami ogromnych kłód czernieją otwory nornic i myszy. One czują zbliżającą się zmianę, dłuższe dni, słoneczne ciepło. Żerują poruszone nagłymi porywami instynktu i walki o przetrwanie. Uparte i waleczne jak zawsze. W pustej dziupli graba cisza, brak jakichkolwiek oznak życia. Niebawem jak dopisze szczęście puszczyki chętnie ją zajmą. Wokoło starodrzew z topoli czarnej, grubych mędrczyń z naroślami doświadczeń lat, srogich zim i wichur. Niektóre potraciły już konary, leżą odłamane i okaleczone. Omszałe zawalidrogi wcześniejszych złomów obrosły intensywnymi zieleniami. We mgłach wyglądają przepięknie. Ta dzikość natury powala każdą duszę wrażliwca.

Wiosenne zwiastuny.

Na otwartej przestrzeni zdziczałej łąki kilka saren. Dziki buchtują na skraju lasu i też wydają się być nie w sosie. Słychać z oddali ich pomrukiwania i pochrząkiwanie. Gleba tam jest mocno zorana bliznami. W głębi zarośli mają swój matecznik, którego nigdy nie opuszczają. Po kilku dniach, kiedy są czymś spłoszone i tak wrócą. Oby nikt im tego nie odebrał....

Fragment starodrzewia wiślańskiego- ginący ekotop rzek polskich...
Znad rzeki mgiełka zalega dalej w ląd. Zrasza wątłymi wilgociami kropel pobliski płat skrzypów. Jasny odcień traw płoży się coraz wyżej. Przestał się korzyć, nabiera sił, nowych soków. Nieśmiało, ale podnosi się godnie. Krzewy leszczyn kwitną w pełni.

Bez dzikości świat stanie się klonem własnej głupoty...

W głównym nurcie wiślanej królowej majaczy ogromna plama zadrzewionej wyspy. Rozdwaja prąd rzeki, lecz bez uszczerbku dla swoich wysokich skarp. Majestatycznie trwa od pokoleń. Rozcina pamięć pradoliny. Ucisza żywioły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz