piątek, 6 lutego 2015

Zacisze wiślane


Łabędzie w locie.
 Wokół łach otoczonych wiślanym nurtem stadka oharów i łabędzi. Pływają w zaciszu spokojności sporadycznie niepokojone przez loty kormoranów nad nimi. Wartkie ujście starorzecza ubarwia osamotniony zimorodek. Co jakiś czas przecina błękitem swojej sylwetki. Na odstającej gałęzi wierzby wyczekuje, aby zanurkować w ławicę kiełbików. Poza tym względna cisza. Śnieżnej pokrywy niewiele.

Szpaler wierzb.
Szpaler brzóz.
  Raniuszki gdzieś się przeniosły. W koronach topól skrzeczą gawrony z siwymi wronami. Ciągle ględzą o swoim nędznym żywocie. Sprzeczki i kłótnie to ich znak rozpoznawczy. Kiedy spostrzegają zbliżającego się myszołowa, panikują jakby z dezaprobaty. Gościu nic sobie z tego nie robi i przysiada na czubku drzewa. Obserwuje bacznie okolicę. Złowieszcze ślepia czarnuchów łypią ku niemu. Przyczajone na moment ewentualnej słabości drapieżcy.W rzadkich zaroślach wrotycza żeruje kilka kuropatw. W zagajniku młodego łęgu grupa saren skubie coś w ziemi. One także są czujne.

Fragment starorzecza nadwiślańskiego.
Fragment łęgu.
  Do wieczora już blisko. Purpurowieje na horyzoncie. Wiślane kępy zlizuje płachetka ociekającej słonecznej farby. Pierwszy bóbr wylazł na piaszczystą plażę. Kilka razy wraca jednak w gąszcz wierzbiny, skąd wypływa niewielka struga. Nieopodal ma zapewne swoją norę.Gdy już się upewnił, że może opuścić domostwo drepcze ochoczo w mokrym piachu a następnie znika w rzecznej kipieli fal. Wiatr się wzmógł i czuć jak mróz tężeje. Jego towarzysz siedząc na brzegu, obgryza właśnie konar olszy.

Nielegalne wycinanie lasów łęgowych- Obszar NATURA 2000. [!!!}ok. Płocka.
Ślady bobra
Ujście starorzecza do Wisły.
 W głębi lądu pod sosnowym laskiem zgraja trznadli sposobi się do nocy. Rząd starych rosochatych panien jest schronieniem dla nielicznych sikor ubogich. Żałośnie któraś zaszczebiocze. Jeszcze poleci na bezlistną grzywkę odłamanej staruchy. Wskoczy nieśmiało w otwór dziupli, by po chwilce znowu wylecieć. Zanim dzień nie obumrze, zechce uszczknąć kęs życia, tak na zaś.

Kto zgadnie? :)
Kotki wierzbowe.
  Od dawna nie słyszano pohukiwań puszczyka. Tylko echo niesie psie szczekanie z pobliskich zabudowań. Niesie się długo i zajadle. Może zbłąkany łoś wystraszył czworonoga? Nad młodnikiem topól chowa się słońce. Krwawi obficie. Pozostawia zakrzepy plam na zmrożonych ostatkach śniegu. Dobrze widoczne ślady kopytnych odciskają się dołeczkami zapadań.

Młody łęg topolowy.
Przed wieczorem...
Pełnia księżyca rozjaśnia nadrzeczne nieużytki. Wierzby o powykręcanych gałęziach zaczynają ożywiać się ruchomymi cieniami na zwierzęcych ścieżkach wędrówek. Podążają w znanym sobie kierunku. Ku bielom brzóz umajonych futerkami przedwiosennych kocich bazi. Na giętkich odroślach już rosną. Uważne oczy zawsze je zauważą.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz