niedziela, 8 listopada 2015

Ze Wzgórza Tumskiego w Płocku, ku Wiśle

Fragment Zalewu z łęgiem widziany ze Wzgórza Tumskiego w Płocku.
Dziś od samego rańca wietrznie nad Wisłą. Na wodach Zalewu Włocławskiego grzywiaste fale osiągają wysokość ponad 1,5 metra! Dla kajakarza, czy kanuisty spływ w takich warunkach to samobójstwo. Prawy  wysoki brzeg Zalewu prezentuje się za to bardzo fotogenicznie. Topole i wierzby potraciły już liście, więc w słonku widać w zadrzewieniach każdy ukrywany szczegół. Przebarwione trawy odcinają się na tym tle niesamowicie. Lustra starorzeczy także mienią się błekitami, szarościami i kipielą wzburzonej bieli.


Płocczanie lubią wiślane brzegi.
Ptaki korzystają z porywistych podmuchów i krążą w powietrzu. Siwe wrony, pojedyncze rybitwy oraz sroki bliżej zalesionych łęgów. Ale w takiej aurze trudniej o pokarm, żerowanie także nie jest łatwe. Dziś bieliki nie zapolują. Kormorany z krzyżówkami i czernicami kłębią się w stada i kryją w zatoczkach.  Za to norki amerykańskie szaleją na całego-patrolują brzegi rzeki i wyczekują okazji na żer. Pod warunkiem, że kretyni na motorach enduro ich nie wypłoszą...

Na lewym niskim brzegu Zalewu jeszcze trochę zieleni przebija, lecz tylko tam, gdzie zdziczałe ugory porasta wrotycz i ekspansywna nawłoć. Między nimi są takie małe areały łąk, które wolniej tracą barwy lata.  Klony jesionolistne z brzózkami jak plamy kleksów biją drganiami listowia. 

Wiślany brzeg w Płocku, widok z Tumskiej Góry. Ślady opon, to efekt idiotów rozjeżdżających na enduro. Władze nie reagują...
Przechadzam się wolnym krokiem na Wzgórzu Tumskim w Płocku. Na mojej pogańskiej górze Miecławów, Sieciechów i Krzywoustych. Lubię jej spokój w takie klimaty typowe dla ''Wichrowych Wzgórz''. Jest mniej ludzi, tedy we względnym relaksie można pofotografować, bo nikt nie włazi w kadry. Poza tym wiatr tak skutecznie przeczyścił poranne mgły, że daleko wzrok niesie. Widzę dobrze zarysy Kępy Brwileńskiej w otulinie Brudzeńskiego Parku Krajobrazowego, a jak dobrze lornetą pokręcić fragment cypla w Biskupicach i ten szkaradny budynek przyszłej stanicy wodnej.

Nad Wisłą.
Mam z tymi okolicami miłe wspomnienia z dzieciństwa. Biwak pod namiotem z babcią na Kępie, pierwsze topienie się w Wiśle, albo węrówka z kimś o kasztanowych włosach, kogo później pokochałem. Wtedy  myślałem, że dorosłem. Ech, to były czasy! Teraz sporadycznie tam wracam, najczęściej rowerowym włóczęgostwem. Wody samego Zalewu zniechęcają, są płytkie i szlamiste. Szkieł, szyjek po butelkach i śmieci na brzegach od diaska. Skutek łatwo przewidzieć. 

Stoję na Wzgórzu. W wyobraźni marzę, kiedy rzeka się uwolni od kagańca włocławskiej zapory, odżyje wędrownymi szlakami łososia, jesiotra czy brzany. Inaczej marny los ludzi i przyrody. Napiszę niebawem o tym w kolejnym poście. Dal wiślana nęci, prowokuje do przemyśleń i wizualizacji dawnego świata starych rybaków, sunących po wodzie drewnianych łodzi, czy statku ''Traugut'' zmierzającego do Gdańska... Bywa, że pragnie się wskrzeszenia prehistorycznych słoni leśnych, albo potężnych turów wędrujących przy Wiśle., Dzikiej i nieokiełznanej natury gonnych nadrzecznych lasów łęgowych.. Tak bardzo, że aż boli coś w sercu. 

Fragment lasu łęgowego na przywiślu w Płocku.
Ze Wzgórza Tumskiego widać bardzo wiele, widać ileśmy w przeszłości stracili, i ile możemy jeszcze odzyskać, gdybyśmy zmądrzeli. Łęgi wiślane, które widzicie na zdjęciach, lub dawna odnoga starorzecza ''Sobótka'', to właśnie te namiastki cudów tutejszej przyrody. One są w moim mieście, stały się ważne dla wielu jego mieszkańców i poniekąd stanowią o istocie więzi ludzi i rzeki. Krajobraz pamięta, a ludzka pamięć przyobleka się w to, co widzi.  Wystarczu mu nie szkodzić, a odzyskamy równowagę w samych sobie, w duszy, w sercu, gdzieś tam, co tylko każdy z nas chce uchronić.

Czemu nikt w Płocku nie rekwiruje tym idiotom sprzętu!
Jest droga, a tępoludy wolą po piachu!
Więc spaceruję ze strofami wierszy Broniewskiego, Gołębiewskiej z widokiem ku Wiśle. Z miłą świadomością, że każdy powinien mieć swój skrawek świata, tak jak Wisła ma swoją dolinę, kępy, czy różnorodne ptactwo. I cieszyć wzrok pejzażami rzeki i wszystkich zaułków ukochanego miasta.  Nie trzeba nam bulwarów Krakowa, starówki Kazimierza, czy też naddunajskiego Budapesztu. Wybierzmy ławeczkę z panem Chojnackim, sławetny dąb Władka, lub ciszę zamkowych komnat książęcych murów. Pod wieczór nawet płocki hejnał zagra z ratuszowej wieży! Rzecz jasna też ku Wiśle.







3 komentarze:

  1. Wzgórze Tumskie tumanów przyciąga, to i nie dziwota, że na motorach grasują :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę tam być na wiosnę. I pomodlić się po swojemu. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam, z chęcią oprowadzę po Płocku. Oczywiście Muzeum Mazowieckie szczególnie polecam.

    Tumany na Wzgórzu, a i owszem, kiedy dobrze zawieje...

    OdpowiedzUsuń