sobota, 3 września 2011

Kąty i zakola Wisły Mazowieckiej

" Płock omijamy,bo okazało się,że na tutejszej przystani nie ma miejsca dla pięciu jachcików Łukasza ( plus moja hamburka ). Szkoda. Od ponad pół wieku byłem zaprzyjażniony ze znanym tu rodem Kawieckich. Bracia Janek i Mirek byli mymi wioślarskimi rywalami ( najpierw oni wygrywali na ósemce,potem ja ), a ich białogłowy " Papa " był chyba nawiększym entuzjastą tego sportu na Wiśle.
Z dala jedynie ,zwolniwszy tempo, przyglądałem się spękaniom i szramom Wzgórza Tumskiego. Całe ulice bliskie rzeki trzymają się tam " na słowo honoru " ; parę domów juz padło. Wisła powolutku, lecz zdecydowanie przesuwa się ku Północy. Obrywy nabrzeżne zdarzały się w Płocku od dawna,w XVI wieku runęła część zamku,w XIX wieku przestała istnieć ulica Rybaki. I zagrożenie wzrasta,zwłaszcza odkąd zapora we Włocławku spiętrzyła poziom Wisły pod płocką skarpą. Prąd co prawda prawie ustał ,ale rzeka się bardzo poszerzyła ,przekształciła w podłużne jezioro. I efekt ? Ogromnie nasiliło się falowanie. Bałwany sięgają niekiedy 180 centymetrów - jak na Bałtyku,zagrażając stabilności brzegów.
Już wtedy ,przed 28 laty ,inżynier Odon Zajdel z Przedsiębiorstwa Budownictwa Wodnego ,pokazywał mi na mapach i w naturze ,że cofka ,spowodowana zaporą we Włocławku ,sięga poza Płock.
Dokąd konkretnie ? - zapytałem.
- Zależy kto to określa,jaki ma w tym interes. Rolnicy narzekają ,że cofka dochodzi aż pod Kępę Polską ,czyli jakieś 25 kilometrów powyżej Płocka - i podtapia przyległe grunty. Żądają odszkodowań za straty plonów.W opowieściach niektórych chłopów znad Wisły cofka jakby była z gumy : sięga aż po Modlin,czyli 80 kilometrów ! To już przesada. Ale w raportach urzędowych cofka się dla odmiany kurczy,aby uniknąć płacenia odszkodowań. A gdy pan dopłynie do Włocławka ,to tam wszyscy będą panu wmawiać,że zapora przynosi rolnikom same dobrodziejstwa.
Tyle lat minęło ,a wciąż trwa ten spór : czy Włocławek topi Płock ? Wtedy eksperci od działań przeciwpowodziowych,jak Ryszard Pakuła i jego zastępca Franciszek Pałys bez wahania odpowiadali : tak ! Kwestionowali sens budowy nie tylko zapory we Włocławku ,ale całej idei kaskadowania Wisły.Odpór dał im wybitny autorytet ,prof.Aleksander Tuszko,który orzekł bez wahania : " Wybór do regulacji na Dolnej Wiśle w pierwszym rzędzie Włocławka był wynikiem głębokiej analizy ekonomicznej i specjalistycznej ,przy udziale najwybitniejszych fachowców w tym zakresie,w tym i ekspertów radzieckich ".
To był argument decydujący . Radzieccy nie mogli się mylić. "
Jest to fragment z książki ( zresztą mój ulubiony ) Wojciecha Giełżyńskiego pt. " Moja powtórna Vistuliada " - wydanej przez Wydawnictwo Adam Marszałek,Toruń 2009. Autor opisuje w niej swoją drugą po 28 latach przerwy wyprawę wiślaną . Pierwsza miała miejsce 18 czerwca 1980 roku .Jej plonem było wydanie już kultowej pozycji książkowej pod podobnym tytułem " Moja prywatna Vistuliada ". Rejs w kierunku Bałtyku na łodzi wiosłowej typu " hamburka " zakończył się sukcesem.Prowodyrem powtórzenia wiślanej eskapady stała się osoba pana Łukasza Krajewskiego zainspirowanego wyczynem Giełżyńskiego.Po skontaktowaniu się z podróżnikiem i wspólnych rozmowach obu marzycieli " Król Wisły " kolejny raz złapał za wiosła.Zatem marzenia można realizować... Wioślarzowi towarzyszyła wskrzeszona przez Krajewskiego jego mała flotylla z pięciu stateczków -jachcików. Aż do samego ujścia do morza. Efektem tegoż jest druga opowieść wiślańska na kartkach książki.
Powieść-reportaż jest doskonałym zapisem autora o wiślanej przyrodzie,napotkanych ludziach oraz zmianach jakie dostrzegał płynąc przez cały kraj.Z perspektywy czasu jaki upłynął po prawie 30 latach z jego pierwszej wyprawy.Refleksje pisarza do dziś są moim zdaniem aktualne.Czytelnik sam może ocenić wartość literacką i estetykę wrażliwości Giełżyńskiego. Serdecznie ją polecam. Dla mnie to po prostu pisarskie cacko !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz