Dziś pomimo przeziębienia i bólu gardła poszedłem na mały wypadzik w dolinę rzeczki Brzeżnicy.Po nocnych opadach śniegu i niezwykle ujmującym pięknie na drzewach-biel pokrywająca gałęzie i konary zwalonych złomów nie mogłem się temu oprzeć.Aby było nieco weselej zabrałem ze sobą mojego psa.
|
Moja wilczyca w dolinie Brzeżnicy |
Pies oczywiście przeżył swoją pierwszą zimową przygodę i cały skąpał się w lodowatym nurcie Brzeżnicy.Przyznam,że mocno obawiałem się o jego zdrowie,ale on nic sobie z tego nie zrobił i co zaskakujące bardziej szalał po okolicy. Ślad po załamanym lodzie naturalnie pozostał...
|
Piękno zimowej przyrody - Brzeżnica |
Wszystko w koło było jak widać na załączonym obrazku cudnie biało i jakby spokojniej .Natura w końcu może odetchnąć po tej szarudze dni i wilgoci.Towarzyszyły nam szczebioty sikor,ale najbardziej brakowało mi towarzystwa rudzika i strzyżyków.Ubywa tych malców z roku na rok.Boję,się ,że w końcu usłyszę pewnego dnia nieprzyjemną i dojmującą ciszę.Będę tylko ja i mój pies i świat osamotniony,bez drobnych skrzydlatych przyjaciół.Nawet kuropatw nie uświadczy moje oko.
Obym się mylił.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz