niedziela, 8 stycznia 2012

Wariatka

Zaszyła się na pustyni.Obca,wyobcowana na wszystko.Choć ma oczy nic nie dostrzega.Jest ślepa.Może sama je sobie wydłubała,przekłuła ? Nikt tego nie wie.Zadziorami z jeżynowych krzaczków zbieranymi wieczorem w lesie.Choć duchota lata dawno przeszła,ona żyje w przekonaniu tej pory roku.
Wiślane łachy
Jej gęste włosy splotły się w wielki nierozplątany kołtun.Pająki krzyżaki rozlazły się po tym czarnym mchu,przypominającym mrowisko.Rozdrapuje je brudnawymi dłońmi,lecz one nadal wczepione w ten gąszcz rozgryzają skórę.Jej zaschnięta krew i strupy są słodką żywicą obłędu.Ciągnie za sobą robactwo natury.Wyuzdana zdziczeniem pożądania,które kryje pod swoim łonem.
Mieszka na wydmach.Jej piersi są wyobrażeniem wiślanych plaż porozcinanych bruzdami po zatopionych łęgach.Fale rzeki kształtują ten pejzaż.Wyrwane korzenie bieleją odkosami szkieletów.Obsiadłe przez stada brodźców krwawodziobych sposobiących się do odlotu.Chodzi między nimi i coś do nich mówi.Głośno i nerwowo.Gestykuluje i rzuca kamyczkami.Ptaki jednak zajmują się sobą.
Wiatr zagłusza jej płacz.Podnosi rozdeptane muszle małży i ostrymi końcówkami rozcina na sobie skórę.Pragnie umrzeć.Z przeciętych żył nic nie tryska.Z otwartych ran skapuje tylko ropna ciecz bezradności.Pada na piaszczystą murawę obcości.Wrzeszczy jakby chciała ją w sobie poronić...Wśród oczeretów wyczekują siwe wroniska.Zniecierpliwione podlatują ponad trawy,aby napaść na bezbronną kobietę.
Z dziuplastej topoli wystaje główka dzięcioła.Patrzy z góry.Starorzecze spowija opar mgieł.Żeremie gruzowisko z badyli i sterty zleżałej drewutni jest czyimś schronieniem.Ślady drobnych stóp.Rybie ości i zamarznięte szczątki padliny przykrywa puszysty kożuch śniegu.Ostry gryzący zapach dymu ucieka z jego nieszczelnych szpar.W końcu blada poświata twarzy wychyla się z jego wnętrza.Wychodzi na czworaka.Za nią lisie szczenięta ssące z jej sutków ciepłe mleko.Rozgrabia rozrośniętymi paznokciami zmarzlinę powłoczki i wkłada sobie do ust.
Zupełnie ślepa.Kacza błona palców pokryła całe oczodoły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz