środa, 24 października 2012

Rzeka jak życie.

Rzeka nigdy nie zasypia. Ciągle prze do przodu, mija miasta i odludzia.Czasami zatrzyma się w jakiejś odnodze, gdzie zastygnie, gdy nie ma wiatru i nie zmarszczy jej lustrzanego odbicia. Jest matką i żywicielką..Srogą panią dla głupców i domem wielu ptaków. Właśnie w pełni trwa okres wędrówek ptaków ze Skandynawii do Polski i dalej na południe. Już widziałem stada gęsi. A nad brzegami wiślanych mulistych płaskorzeźb siewkowatych obywateli z lekka podrygujących. Śmiesznie wyglądają rezolutnie i śpiesznie szukających jakichkolwiek smakołyków.

Nad Wisłą życie jest prawdziwe. A moja tam na niej obecność  dowodem na to, że pragniemy choćby jej namiastki w sobie. Widzę jak rybaczą jakieś anonimowe postacie na swoich silnikowych monstrach. Nie ma w nich spokoju.Ciągle czegoś szukają. Jedna przez drugą z tych postaci pragnie odebrać jak najlepsze łowisko, przegonić, wyrybaczyć do końca, to,co w niej pływa. A mnie jest szkoda lata. I tych starych łódek ze starymi przygarbionymi wędkarzami. Mają w ustach wciąż tlący się papieros marki '' Sport'' i patrzą przed siebie. Tego świata mi żal. Tamtych ludzi. Wisły.



W tle słyszę ryczący silnik mechanicznego potwora. Ma agresywną sportową sylwetkę. Rozcina brutalnie taflę wody. Wpływa w ustronie starorzecza i płoszy tam wszystko, co żywe. Włącznie ze mną. Robi kręgi, wysokie fale podpływając blisko brzegów. Widać,że się bawi ktoś, kto nie szanuje innych i nikogo.. Liczy się tylko teraz dla niego. Ci wszyscy inni muszą się do niego dostosować. Silniejszy przecież ma zawsze rację...



Odchodzę w głąb łęgowiny. I życzę w sercu  temu komuś, aby stanął nagle pośrodku najgłębszego nurtu i poznał smak bezradności.. Gdy ryk silnika zamilknie, zakrztusi się i popluje z siebie, to, co nie da rady wypluć. Zepsuje się. A on wówczas będzie skomleć o pomoc. I może przy okazji jakiś bielik obsra mu głowę tak dla przezorności.Może coś wówczas zrozumie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz