środa, 7 listopada 2012

Płockie legendy Jana Majorkiewicza. [ 1820-1847 ].

Wieża szlachecka  z murami obronnymi płockiego zamku nocą...
'' Nad brzegami Wisły, gdzie zamek Władysława Hermana dziś zaledwie słabe szczątki w gruzach po sobie zostawił, w Płocku upłynęły mi lata szkolnego życia... W collegium płockim straszono nas jezuitami, i nikt wieczorem przez gmach szkolny przejść nie śmiał. Przy Tumskiej dzwonnicy strach było przechodzić wieczorem... Nie jeden świątek pukał w nocy do żelaznych drzwi wiodących w podziemia i pieczary grobowe pod kościołem. Słyszałem nie raz powieści o wychodzących po śmierci kanonikach, co musieli pokutować po śmierci i kończyć msze nie odprawiane za życia. Obok kościoła, a raczej klasztoru misjonarzy, stoi dotąd wieża stara, poszczerbiona kulami- tu pierwszy raz słyszałem o Krzyżakach, szturmujących niegdyś do zamku. U góry widać okno, tam sadzać mieli szlachtę w okowach strasznych i trzymać w powietrzu zawieszonych na prętach żelaznych. W murach kościoła był zamurowany jakiś ksiądz  za karę. Wiele, wiele innych jeszcze było wieści, których dziś już nie pamiętam. A straszno było o nich słuchać, bo zwykle gawędki szły wieczorem na gruzach grubego muru, sterczącego dotąd obok Tumu...

Sowy puhały na kościelnych wieżach, nieraz się nietoperze trzepały jak zaklęte duchy, a spać się nie chciało, bo księżyc pięknie przyświecał. Straszniej jeszcze było przechodzić około kościoła w nocy, kiedy wicher szumiał między Tumem a klasztorem''.

              - Jan Majorkiewicz, z utworu pt. ''Młodość moja i przejażdżki po kraju ''. [ Pisma pomniejsze, Warszawa 1852 t. II str. 9 ].

Ta piękna i zapomniana relacja ówczesnego ucznia Gimnazjum Płockiego Jana Majorkiewicza ukazuje jego nieprzeciętne uzdolnienia pisarskie. Dla mnie jest on płockim Edgarem Allanem Poe ! Nie wstydzę się do tego przyznać, zważywszy na fakt, bezcenności  etnograficznej dla naszego grodu. Dziś legendy o płockim grodzie, duchach i różnego rodzaju klimatach grozy ,to tylko bajdule bez pokrycia.Tamte miały moc namacalności i realiów przeszłości dość niedawnej. Słychać było jej echa. Czuło się mrok wieków minionych.

Jakże szkoda, że Majorkiewicz zmarł tak szybko w młodym wieku. Żył zaledwie 27 lat [1820-1847 ].

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz