Dziś zbuntowałem się przeciwko samemu sobie. Porzuciłem rozsądek i ciepełko domowego ogniska. Wsiadłem z wiernym aparatem u boku na rower i pojechałem ku wierzbowym zakątkom. Człowiek po prostu musi, jakiś pęd i powiew świeżego powietrza sprawiają, że na powrót uprzytomnieje. Wraca tam, gdzie jest szczęśliwy. A wtedy zaczyna być a nie trwać...
|
Pustota...
|
|
Głowiaste wierzby nadwiślańskie. |
|
Gniazdo rozkoszy :) |
|
Omszałość piękna... |
|
A na takiej omszałości takie maleństwo { 2 cm.} |
Pejzaż z rosochatymi wierzbami w tle jest tym, o czym marzyłem. Kiedy spaceruję pomiędzy nimi widzę zamyślonego Chopina i szept w listowiu recytacji wierszy Broniewskiego.Ci dwaj wielcy ludzie są strażnikami mojej mazowieckości. Pamięcią z pamięci wieków słowiańskich przodków. Dlatego im ufam
|
Czerwono mi... |
|
Rosochatość w pełnej okazałości! |
|
To lubię najbardziej... |
Listopadowa melancholia w takich miejscach nie kłuje w serce. Jest wręcz niezbędna, aby dojrzeć ten dyskretny urok ukryty w łęgach nadwiślańskich i w tajemniczych wierzbowiskach. Coś wygląda zza pni starych drzew i z lekka szydzi z nas. Wiatr jakby jest głośniejszy pośród koron białych topól, a w gęstwach zielska krwawią zbroczone smutkiem dzikie róże. I właśnie dzięki takiemu klimatowi jesiennej magii chcę tam być, czuć i przeżywać. Jakże to pociąga i kusi!
|
Wiślaństwo barkowe. |
|
Chwila słońca! |
|
Powab wiślanej Pani... |
Idę wydeptanymi ścieżkami saren. Zaglądam w ziejące pustką dziuple wierzb. Z nadzieją, że przywita mnie puszczyk lub jakiś utopiec.Wiślane duchy zamieszkujące powykręcane konary rosochatych wiedźm. Zaśpiewa samotne stadko sikor albo dzwoniec z żółtawym cieniem skrzydełek. Bo na słońcu jakoś tak zawsze mi się kojarzą.
|
Dyskretna ulotność chwili... |
|
Listopadowy bukiecik :) |
|
Wierzbowy kościotrup... |
|
... takiego złapać i mu nogi z dupy powyrywać !!! |
|
Nawet takie rzeczy jako śmieci.... |
|
Polscy wędkarze- a raczej syfiarze! |
Lubię tę niepozorność późnej jesieni. Szarości, zgniłości i pstrokatości. W przeciwieństwie do większości ludzi, one mnie nie nużą. Ciągle dostrzegam w nich coś nowego, coś zaskakującego. Na mchu maleńkie grzybki, na korze głowiastych staruch nowe desenie i kształty jakichś istot, z którymi zawsze dobrze mi się żyje. To taki mój wyidealizowany świat szczegółów. Śłowiański Wyraj... Przecież każdy z nas ma taki swój zakątek.
|
Uciec od ludzi w wierzbową ciszę... |
|
Urocze oczko wodne wśród wierzb. |
|
Droga ku Wiśle... |
|
Szarość dnia... |
Jest dobrze. Chmury tańczą i zmieniają swoje umiejscowienie na nieboskłonie. Raz są białawe, sine, to znowu kłębiaste i groźne. Wiszą uparcie albo rozpływają się w chwili zamyślenia. Zmieniają kształty, rozrywają się a potem ustępują słońcu. Plamom słońca na niespokojnych trawach. Na lustrze wiślanej przezroczystości, w którą mógłbym patrzeć bez końca... Z jednej kępy drzew na drugą przelatuje dzięcioł i zamaszyście czmycha w czerń kory. A ja zastygam. Bo jest mi z tym dobrze.
|
Dzikość obumarłej wolności. |
|
Nadchodzi noc... |
|
Nocny powrót do domu. Zatrzymać czas dla takich widoków... |
Okradam czas wszystkich zegarów! Spróbujcie i Wy .
Ależ pięknie uchwycona ulotna nostalgia jesieni. Te kolory przydymiome stłumione, ale jedyne w swoim rodzaju. Nadwiślańska jesień jest przepiękna. I ta przestrzeń rudoszara z tańcem obłoków nad głową. ...
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
Greenway
Ja też dziękuję :)
OdpowiedzUsuńJa, niby zwolennik ciemnych podmokłych świerczyn czy ukwieconych pełnych słońca wiosennych grądów często wychodzę z lasu na ugory. Zimny jesienny wiatr gwiżdżący po uszach, niskie szybko gnane podmuchami wiatru ciemne chmury, uginające się od wiatru suche, niespokojne, drapiące ołowiane niebo olchy i brzozy to jest to co lubię.
OdpowiedzUsuńJak ktoś jest wprawiony w wieloletnim włóczęgostwie to pewnie zauważył że zdarza się w przyrodzie taki czas kiedy wszystko już zamarło, świat zbliża się do momentu kiedy drzewa zacznie skuwać mróz. Lecz niebo i wiatr ostatni raz chcą wprowadzić swoją nutę. Jest to taki kontrast pomiędzy uśpioną już Ziemią a niebem które wciąż rządzi się swoimi prawami. Niedługo przyjdą przymrozki i chmury zmienią się nie do poznania. Klimatolog powiedziałby że to Ziemia oddaje ostatnie ciepło i stąd te turbulencje, wiatry i chmury. Wiosną z kolei jest na odwrót- Ziemia odtaja i ma drgawki od zimna. Wtedy też wieją wiatry- zimne i ciepłe.
Tak. Zimne i ciepłe właśnie. Jest taki wiosenny motyw. Stojąc na wzgórzu- nasłonecznionym i ogrzanym pierwszymi promieniami słońca możemy doświadczyć jak z podnóża pagórka, ze zmrożonego torfowiska pozbawionego już śniegu, zimne powietrze jest wypychane aż na szczyt wzgórza. I na odwrót. Wdychając zimne jesienne zmrożone i wilgotne zapachy nad torfowiskiem- doświadczamy jak ciepły prąd ogrzanego powietrza schodzi do nas ze wzniesienia. Wszystko to jest wzbogacone zapachami uwolnionej z ziemi stojącej w torfie wody i rozkładających się w nim roślin. Pobudzający zapach suchych traw dzikiej łąki wypełnia zmysły.
Dopóki ziemia ma w sobie choćby resztki zimy dopóty wszystko miesza się, drży i próbuje ogrzać.
(to trochę tak jak wtedy gdy przychodzi zmarznięty chłopak do ogrzanej w łóżku dziewczyny) :)
Czcigodny jegomościu o cechach pióra najznamienitszych literatów- sprawiłeś, żem odleciał w jakieś absoluty wysublimowanej wrażliwości! Dziękuję!!! Jeśli pisujesz z taką lekkością a do tego zauważasz w swej duszy i sercu takie żywioły Ziemi, lasów i ukochanych Twoich świerczyn- pisz , utrwalaj na Boga.... Bo, to, co w komentarzu zamieściłeś jest nadzwyczajne. Tylko ktoś, kto zatrzyma się nad szczegółem przyrody zrozumie istotę niepowtarzalności jej dziewiczości. Ona rodzi się i zamiera a mimo to nadal pozostaje nieskalana.
UsuńJak z ukochaną dziewczyną, na którą można patrzeć bez końca i błogosławić każdy dzień spędzony z nią :)
Czcigodny włóczęgo, doprowadziłeś do chwili, że uwierzyłem { choć ona jest! } w żywy przekaz naznaczonych naturą człowieka znamiem braterskości z przyrodą. Obyśmy jej nigdy nie zdradzili-Ty jesteś jednym z jej piewców.
Dziś w nocy zrudziałe trawy, pokrył biały nalot mrozu. Smakowałem go w pracy stojąc oczarowany na wprost przestrzeni pól nad którymi wisiała zsiwiała mgła.
Na moich wiślanych pustotach spróbuję ją dziś jakoś uwiecznić. Może się powiedzie w kadrach fotografii.
Pozdrawiam czcigodnego eremitę :)
Ech, kuleją te moje teksty. Z wiosny zrobiłem jesień. Ale to już taka pora roku.
UsuńO ja cię pierdykam (że napiszę tak po chamsku), jak Waszmościowie ładnie piszą. Podziwiam i zapytuję do jakich to szkół trzeba uczęszczać, ewentualnie ile stron wcześniej zapisać, żeby w taki sposób opisać przyrodę.
OdpowiedzUsuńA ja głupi nie lubiłem w lekturach szkolnych opisów przyrody ... Wstyd.
Pozdrawiam i czekam na więcej.
Kotek