środa, 9 lipca 2014

Już płyną! X Flis Wiślany Ulanów-Gdańsk


   Wystartowali 29 czerwca z miejscowości Ulanów. Teraz płyną przez Mazowsze i niebawem zawitają na warszawsko-płocki odcinek Wisły. Obecny spływ jest szczególny, bo jubileuszowy w momencie kiedy zainteresowanie rzeką faktycznie nabiera realniejszych kształtów. Powstają różnego rodzaju inicjatywy na rzecz ożywienia żeglugi, święta wiślane, uroczystości oraz imprezy związane z wodą. Krótko mówiąc Wisła zaczyna żyć ludźmi i szacunkiem do wodniackich tradycji.

Brzegi Wisły środkowej.
  Organizatorzy X Flisu Wiślanego planują przepłynięcie wstęgi wiślanej o długości 751 kilometrów. Ma on trwać przez około czterech tygodni zapoznając się z nadsańskimi i nadwiślańskimi tradycjami wodniacko-flisackimi. Flotylla flisu będzie przepływać przez nadrzeczne miejscowości sprawdzając aktualny stan infrastruktury turystycznej i rzecznej a także zaznajamiając się z ewentualnym tworzeniem szlaku turystycznego na Wiśle. W ten sposób promując miasta, miasteczka i osady usytuowane nad rzekami.


     Idea Flisu Wiślanego powstała dziesięć lat temu w nawiązaniu do historii oraz teraźniejszości wodniactwa i dawnego flisactwa na obu tych rzekach. Ulanów w bardzo dużej części nawiązuje do tradycji wodniackich skąd spławiano drewno i różne towary aż do samego Gdańska. Atrakcją spływu będzie własnoręcznie zbudowana przez ulanowskich flisaków tratwa. Dzięki czemu łączyć ma współczesny świat wodniaków z tym, co odeszło a nadal pulsuje w sercach ludzi wiernych rzekom. Więcej szczegółów można przeczytać na stronie:http://www.flisacy.ovh.org/wislany.html. Tam jest wszystko to, co mogłoby zainteresować osoby i władze lokalne, by godnie ugościć organizatorów całego przedsięwzięcia.

A Wyszogród już wie jak to uczynić:


Gdziekolwiek będziemy dajmy im znać, że ich wspieramy. Jeśli to możliwe dołączcie do nich i potowarzyszmy im- myślę, że warto, aby poczuli, że podobnie postrzegamy Wisłę. Ze swojej strony dodam, iż fajnie byłoby, aby nie tylko promować żeglugę i wodniactwo szeroko rozumiane, lecz równie gorąco chronić walory przyrodnicze oraz krajobrazowe polskich rzek, w tym szczególnie Wisły. Poprawa czystości wiślanych wód jest jeszcze nie dość zadowalająca. A bez tego turyzm wodny nie ma jakiegokolwiek sensu.[...]

A zatem Ahoj !!!










  

5 komentarzy:

  1. Dostrzegam drobną nieścisłość, bo brałam udział w odcinku Ulanów-Warszawa, a kilka kilometrów to było i trzeba powiedzieć, że żadnej tratwy nie było - San, a momentami i Wisła są po prostu za płytkie. Pewnego razu zdarzyło się, że o dno zarył galar, a akurat galary miały naprawdę małe zanurzenie. Inaczej sprawa miała się z łodzią, na której ja płynęłam. Były dwie łodzie tego typu: Conradia i Galerys, zanurzenie ok. 40 cm, a stawaliśmy na mieliźnie niemalże codziennie.Mogłabym o tym flisie jeszcze pisać i pisać, naprawdę dużo się tam działo, ale komentarza przedłużać już nie chcę. Powiem tylko, że mimo tych wszystkich kwiatków było warto.
    Miłego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za komentarz. Mile widziany byłby Pani dłuższy wprowadzenie, do tego, co Pani przeżyła na Flisie. Poproszę zatem bez kłopotu o swoje refleksje. Co do tratew, informację takową odnalazłem na stronie Flisu Wiślanego... Nie dziwi mnie fakt, że wpadaliście na mielizny-kiedyś szlak żeglugowy był skrupulatnie sprawdzany -teraz rzadko kto z gryzipiórków urzędowych chce się ruszyć tyłki. I takie mamy skutki. Pozdrawiam serdecznie !

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie żałuję, że popłynęłam. Niemalże wszędzie byliśmy ciepło przyjmowani, ludzie odprowadzali nas po swoich miastach, organizowali imprezy, udostępniali naszym występującym sprzęt (tu mnie trochę boli, że nigdzie nie ma ani słowem o dziewczynach, które śpiewały, a przede wszystkim o AKRO), ogólnie miło było. Ale "od wewnątrz" już nie. Nasza organizacja była delikatnie mówiąc średnia. O tym się publicznie rozpisywać nie będę. Jednak można to "wybaczyć" w zamian za to, o czym wcześniej wspomniałam, widoki i klimat. Chętni mogli nawet codziennie chodzić na mszę - płynął z nami ksiądz z Lublina, który je odprawiał. To była dobra okazja żeby się zahartować - wyciszyć już niekoniecznie. Jeśli miałby Pan jakieś pytania, chętnie odpowiem. Przepraszam, że odpisałam dopiero dzisiaj. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam. Wielkie dziękuję za odzew. Każda subiektywna relacja jest tutaj mile widziana Jeśli zatem czuje się Pani na siłach i ma taką potrzebę-mogę użyczyć na moim wiślanym blogu wpisu gościnnego... Może Pani napisać pod pseudonimem;wystarczy. Tak po prawdzie mało jest relacji z jakichkolwiek spływów ich uczestników. A szkoda. Proszę napisać o czym Pani chce. Podam Pani majla a potem go skasuję-bo są łobuzy i wykorzystują takie prywatne adresy poczty... Serdeczności.

    Sławko.

    OdpowiedzUsuń
  5. Codziennie jedna grupa (dzielona ze względu na miejscowość) pisała sprawozdanie z minionego dnia, ale powiem szczerze, że nie wiem, czy na tym się nie skończyło. Jeśli chodzi o wpis, raczej podziękuję, bo nie jestem zbyt utalentowana w tym kierunku. Mimo wszystko dziękuję. I miłego dnia ;)

    OdpowiedzUsuń