środa, 16 lipca 2014

Karol Mierzejewski-zapomniany radziwiak i poseł na Sejm

    Karol Mierzejewski urodził się 4 listopada 1879 roku w Radziwiu. Był synem Szczepana i Marianny z domu Dorobek. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego-kierunki matematyka i fizyka. W czasie studiów aktywny działacz ''Bratniej Pomocy''. Uczył w prywatnej szkole w Łowiczu., a od 1909 już w Gimnazjum Polskim PMS w Płocku. Był też jej dyrektorem. W dniu 26 stycznia 1918 roku otrzymuje mandat Posła na Sejm RP-pierwszy polski po wojnie. To tylko nieliczne ważniejsze fragmenty z życia Mierzejewskiego. Poniżej skupiam się na osobowości pana Karola, ze wspomnień jego ucznia Zygmunta Kozaneckiego wydanych w formie książki. Proszę zauważyć jak prostolinijnym był on człowiekiem....

Karol Mierzejewski [1879-1942]. Zdjęcie ze strony:http://bs.sejm.gov.pl. Tam więcej informacji na temat jego życiorysu.
'' Inspektorem gimnazjum i wykładowcą matematyki był Karol Mierzejewski. Postać chyba najpopularniejsza wśród uczniów i chyba najbardziej lubiana mimo tego, że inspektor Mierzejewski był jednocześnie postrachem dla nich.Wzrostu wyżej średniego, z rozwianym czarnym włosem i czarnymi wąsami, wiecznie szybko chodził i zawsze znalazł się tam, gdzie go się najmniej spodziewano. Sprawdzał wszystko, czy uczniowie palą papierosy w ustępie, jak się ubierają, co robią poza szkołą itp. i wiedział właściwie wszystko i o wszystkich.
   Ale robił to z humorem i mam wrażenie, że nie czuł się zbyt dobrze, kiedy brakowało mu w jakimś okresie kawałów i psikusów uczniowskich. Nosił ze sobą notesik z ołówkiem i z miejsca notował tam potrzebne mu dane. Pewnego razu zajrzał do przedsionka ustępu na pierwszym piętrze i widząc czarną chmurę dymu, polecił woźnemu zamknąć drzwi od zewnątrz z wszystkimi tam przebywającymi. Drzwi otworzył dopiero po rozpoczęciu lekcji i ku swemu zdumieniu w ustępie nie zastał nikogo, bo uczniowie przy pomocy z zewnątrz, podtrzymując się linki przeciągniętej z okna przedsionka do okna sąsiedniej klasy, przedostali się, po występie muru na ścianie, do znajdującego się w pobliżu drutu od piorunochronu i po drucie zeszli na dół. ''No to wam się udało tym razem''-mówił inspektor, śmiejąc się, gdy mu ujawniono , w jaki sposób uczniowie wydostali się z zamknięcia.
    Innym razem na przykład ni stąd ni zowąd, inspektor zjawił się w pokoju bilardowym Hotelu Poznańskiego, gdzie wydawało się uczniom najbezpieczniej i kiedy zauważył kryjących się za kotarą i pod bilardem uczniów, usiadł spokojnie przy stoliku, kazał podać sobie napój, coś do zjedzenia i tak przesiedział godzinę, po czym odezwał się: ''No! wychodźcie z ukrycia, gdyż już odcierpieliście za swoje'', a gdy uczniowie wyszli, oświadczył im, że tym razem sprawę uważa za załatwioną, ale przestrzega ich na przyszłość.
    Część uczniów a razie nosiła ubrania cywilne, lecz wkrótce wprowadzono konieczność ubierania się w szkolne mundury-czarne z dwurzędową marynarką i ciemno amarantowymi obwódkami na kołnierzu i przy mankietach oraz czapką, na wzór francuskiej z XVIII wieku, z amarantowymi obwódkami na szwach.
    Kołnierz mundurka zapinany był pod szyją, lecz wielu uczniów do ubrań cywilnych, a także do mundurków zakładało krawat, który wystawał spod rozpiętego kołnierza. Właśnie z krawatami nieustanną wojnę toczył inspektor, w szczególności noszonymi do mundurków. Zabierał krawaty i składał je u siebie do ewentualnego oddania w przyszłości. Na tym tle powstała nawet piosenka, która była śpiewana podczas pożegnania inspektora Mierzejewskiego, gdy odchodził z Gimnazjum jako wybrany w 1919 roku na posła do pierwszego po wojnie Sejmu polskiego: ''a w naszej szkole stał się cud,-tirallala, Szpeka do Sejmu wybrał lud- tirallala, nasze krawaty więc będą żyć, niemaż, ach niemaż, jak uczniem być!''
    Inspektor Mierzejewski lubił najprawdopodobniej tę atmosferę prowadzonej często z humorem podjazdowej niby walki z uczniami, a uczniowie z całą pewnością także. Czasami gdy było zbyt spokojnie i nic się nie działo, uczniowie obmyślali, jakby tu spłatać jakiegoś figla. Z drugiej strony czekał na to także inspektor. Normalną karą za przewinienia była tzw. ''koza'', czyli pozostanie na określony czas po lekcjach.
    Kiedyś inspektor, stojąc po zakończeniu nauki, jak często robił to, przy zejściu ze schodów wiodących do drzwi wyjściowych, zauważył wychodzącego ucznia i zawołał: ''Acha! Ciesielski, to ty wracasz do domu?'' ''Ano tak''- odpowiada Władek Ciesielski- ''Przecież jestem rozliczony i nie mam nic na sumieniu''. ''O! Czyżby?''.-odrzekł inspektor i zajrzał do swego notesika. ''A rzeczywiście- powiada- nie masz nic, ale wiesz lekcje wcześniej się skończyły dzisiaj, to ty sobie zostań godzinę, będziesz miał już odbytą karę na zapas''. Ciesielski wcale nie oponował, został i miał już nie minus lecz plus na koncie u inspektora Innym razem, było to w klasie V, inspektor Mierzejewski zobaczył, że ja do cywilnego ubrania, bo nie miałem jeszcze mundurka, wyłożyłem na kołnierz marynarki biały kołnierzyk od koszuli ''Słowackiego''. Podszedł do mnie i polecił mi kołnierzyk schować pod marynarkę, co musiałem zrobić, ale kiedy się oddalił, znów kołnierzyk wyłożyłem na marynarkę, bo tak przecież zwykle nosiło się tego rodzaju kołnierzyki. Gdy Mierzejewski to zobaczył, tak energicznie krzyknął na mnie, że pierwszy raz w tej szkole odczułem strach. Zrozumiałem, dlaczego uczniowie mają tak wielki respekt wobec inspektora.''

Dalej Zygmunt Kozanecki wspomina w swojej książce o dalszych losach Karola Mierzejewskiego. Czytamy tam między innymi:

Główna strona książki wydanej przez Towarzystwo Naukowe Płockie autorstwa Zygmunta Kozaneckiego w 2001 roku. Piękna pozycja-polecam.
  ''Inspektora Karola Mierzejewskiego, a później i jego rodzinę, znałem z życia prywatnego. Matka moja Lucyna znała Karola Mierzejewskiego jeszcze z okresu ich młodości na terenie Radziwia, gdzie zamieszkiwał. Mierzejewski i siostra matki Wacława Offenkowska. Później, gdy Mierzejewski po ożenku, osiadł z rodziną w Żernikach, posiadłości liczącej ok. 100 hektarów ziemi, moja rodzina bywała tam czasami, a rodzina Mierzejewskich w Jędrzejewie, stąd moje młodsze rodzeństwo podczas nauki w Płocku utrzymywało kontakty koleżeńskie z dziećmi Mierzejewskiego-Tadeuszem i Hanką. Po śmierci pierwszej żony Mierzejewskiego w niedługim czasie po I wojnie, wychowaniem dorastających dzieci i prowadzeniem gospodarstwa domowego zajęła się krewna Aniela Dorobek, później druga żona Mierzejewskiego, z którą zaprzyjaźniła się moja matka. Mierzejewski w czasie II wojny schronił się w gospodarstwie swych znajomych czy krewnych w okolicy Cekanowa pow. Płock i tam podczas okupacji zmarł.''

Aktualny stan grobu Państwa Anieli i Karola Mierzejewskich w Radziwiu. Z dnia 14. 07. 2014 r.
Zdjęcie z radziwskiego cmentarza- z dnia 14. 07. 2014 r.
Tutaj warto wspomnieć, że w 1939 roku okupanci niemieccy aresztowali Karola Mierzejewskiego i tylko dzięki staraniom rodziny [zapewne dużej łapówce], zwolniono go. Z faktu, że był Posłem na Sejm RP oraz znany ze swojej działalności politycznej i społecznej ukrył się u rodziny[?] w Cekanowie k. Płocka.. Tam umiera 3 kwietnia 1942 roku....Zwłoki Mierzejewskiego pochowano na cmentarzu w Radziwiu, gdzie ten grób do dziś istnieje.

Za bohaterską obronę Płocka przed Bolszewikami  w 1920 roku Karol Mierzejewski był odznaczony  Krzyżem Walecznych. Cześć jego Pamięci!

Korzystałem z następujących źródeł:
1. 'Zygmunt Kozanecki 'Wiek walki o dwie wolności'', Wyd. Towarzystwo Naukowe Płockie, 2001. Str. 67-72.
2. bs.sejm.gov.pl
3.J. Papierowski, J. Stefański, ''Płocczanie- znani i nie znani'', Płock 2001.




  
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz