sobota, 19 lipca 2014

Wśród wędrujących wysp

Kilka dni temu przeżyłem chwile grozy. Z elektrowni w Kozienicach wyciekło ileś tam ton mazutu... Gdyby nie strażacy-mogło być smrodliwiej i brudniej niż teraz jest na Wiśle. Wszyscy rozsądni wodniacy wiedzą, że gdyby nie wieloletnie zaniedbania ze ściekami, wywozem śmieci i gruzu w wiślany nurt, ta rzeka byłaby dziś perłą w Europie.

Na brzegu jednej z piaszczystych wysp.
Ona mimo to należy do unikalnych rzek, z faktu, że w większości jest nieuregulowana i samoczynnie się  biologicznie oczyszcza poprzez lasy łęgowe i boczne odnogi wiślisk. Dzięki nim Wisła zachowała w miarę naturalny krajobraz, strukturę ekologiczną oraz faunę i florę. Tylko ludzie zniknęli znad jej brzegów uciekając w betonowe i szklane utopie krawaciarzy i politycznych pomagierów.  Drewniane łódeczki i starzy wędkarze pozostali wspomnieniem. Zniszczono żeglugę i jedyną śródlądową stocznię rzeczną w Płocku. Zabytkowe parowce i statki pasażerskie poszły na pocięcie lub na złom. W normalnym kraju byłyby dziś chlubą tradycji rzecznej... Tylko nie w Polsce.

Zadrzewiona stara kępa z pokładu kajaka.
Na jednej z łach odnalazłem piękne łany psianki słodkogórz.
Pozostały wartości kultury materialnej położonych nad Wisłą miasteczkach- kościółki, zamki, grodziska i miejsca bitew z różnych okresów naszej historii.Gdy się wypłynie troszkę za te miasteczka ujrzeć można prawdziwe piękno roztokowej i warkoczykującej rzeki.  W jej nurcie porozrzucane są piaszczyste łachy, zadrzewione kępy i wyspy, a nawet pozostałości po osadach ludzi. Czegoś takiego w Europie raczej nie zobaczymy. Mamy pamiątki po mennonitach, osadnikach niemieckich i ich cmentarzyki ukryte w starych łęgach i lasach wierzbowych.

Wierzbowe i topolowe łęgi pomiędzy wyspami. Pływajcie tam w ciszy, a ujrzycie pewne zwierzęta...
Wierzbowe zarośla na jednej z łach.
Taka Wisła mnie po prostu zachwyca. Kiedy mam okazję, wypływam na jej wody i peregrynuję niczym pielgrzym pamięci.  Ostatnio popływałem sobie pośród wędrujących wysp. One naprawdę wędrują, zmieniają swoje położenie; roślinność jest tam czasem gęstsza, a czasem rzadsza. Zdarza się, że w ogóle jej brak. Jest piasek, muł, szlam, albo jednoroczna ławica odsypisk, gdzie lęgi składają ptaki siewkowate. Żal we mnie wzbiera, że niektórzy ludzie tego zupełnie nie widzą. Za wszelką cenę, chcą tę doskonałość natury poprawiać wedle swoich mniemań... Ot, taka próżność kultu zwycięzcy w umysłach tych osób się zalęgła i niczego nie chce zrozumieć. Odmawiając życia innym mniejszym organizmom.

Upał robi swoje...
W zaroślach ukryte...
Więc coraz częściej od nich uciekam. Boję się ich, czuję się przy nich jak intruz, którego wyśmiewają, szydzą lub pokazują palcami. A najgorsza jest ich obojętność. Ślepe spojrzenie wszechwładnego i nieomylnego drania, za którym idzie żądza władzy. Od obłędu uratuje mnie przyzwoity samotny wodniak, który pozdrowi, pomacha ręką. Wówczas wraca nadzieja w drugiego człowieka. I płynę dalej jakby weselszy.

Tylko na Wiśle ujrzymy takie krajobrazy.
Opłynąłem ''moje wyspy''. Wolno, z uwagą na każdy szczegół. Podpływając ku brzegowi starej kępy ujrzałem na kikucie nagiej topoli bielika. Patrzyliśmy tak na siebie dłuższą chwilę. Ja w szczęśliwości jego doskonałego piękna, on zapewne z niepokoju, że kolejny ciekawski zakłóca jego drapieżną cierpliwość. Wśród innej podłużnej łachy porośniętej wierzbową gęstwiną podziwiałem łany psianki słodkogórz, jednej z nielicznych polskich pnączy, która kwitnie na granatowo z żółtawym języczkiem. Mógłbym patrzeć na nią godzinami!

Na piachu pośród mułu.
Płynąc pomiędzy przesmykami, które oddzielają wyspy słucham plusku wioseł i rozmyślam. Czuję, że scalam się z ogarniającą mnie naturą, bez egoizmu jej własności. Bez chciwości lansu ''jaki to ja wspaniały zdobywca rzeczny''. Człowiek Wisły nie pragnie jej na własność, on powinien ją traktować jak najświętszą katedrę, uroczysko pogańskie ze świętym dębem. Gdybym tylko poznał takiego człowieka, uwierzyłbym w przyszłość ludzkości...  Znałem kiedyś takiego gościa, był nim mój przybrany dziadek Jabłoński. To on mnie nauczył jak bezinteresownie poznawać przyrodę, uczyć się od niej i brać rozumnie tyle, ile potrzeba, nie więcej... Ale kiedyś ludzie byli inni, bardziej ludzcy i poprzez to bardziej wolni, szczęśliwsi. Brali to, co dawał im los. I nie gderali, jak im źle.

W cichości jest najcudowniej.
Wiem, że nadejdzie ten czas i nie wrócę z takich moich peregrynacji. Wisła mnie przygarnie, nakarmi a gdy  trzeba da schronienie. Stanę się nomadą z wyboru. Czas nagli, przeczucie również staje się silniejsze, realne i niepokoi. Ci, których poznałem poszli swoją drogą. Coraz częściej milczą, ale takie ich prawo.

Więc opływam wiślane zakamarki i coraz bardziej im ufam. Nawet jeśli siarczysty mróz skuje tam moje ciało. Bo i tak może się zdarzyć. Człowiek żyje przecież swoimi wyobrażeniami, niekiedy mogą go oszukać. Ale czy to ważne, skoro dokonuje on samoistnego wyboru, bez niczyjej presji.?

W pięknie powinna być nadzieja, miłość i przyjaciel czasami zawodzą, piękno pozostaje- te w przyrodzie.
Nie przegapiajcie go w swoim życiu. [...]

Współcześni debile zimą na nadwiślańskich ostojach.. Fotografia ze strony: www.kacikzwiedzacza.blogspot.com-polecam!
I błagam, jeśli pływacie nieopodal wysp, łach, odsypisk z piachu-nie zakłócajcie ptakom spokoju! One jeszcze opiekują się pisklakami, jeśli wejdziecie na wyspy, one zginą z głodu i z powodu upału. Rodzice je zostawią. Ja robiłem fotki z brzega i to kilka minut, potem odpływałem.Tam, gdzie słyszałem pisk ptaków, lub kołowały w locie nade mną -uciekałem jak szybko się dało... Zachowujmy się godnie. Dajmy żyć innym  wiślanym istotom. I tak mają ciężko.







6 komentarzy:

  1. Wzruszające to Twoje umiłowanie Wiślanej Krainy i odczuwanie więzi z przyrodą. Podtrzymujesz moją wiarę w drugiego człowieka. Dlatego bądź, nie znikaj gdzieś w ukryciu. I pisz. :)
    Greenway

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Greenway- dziękuję Ci. Jak czuję tak opisuję, wiesz przecież. :)

      Usuń
  2. Wisła od Nowego Dworu do Płocka wymaga natychmiastowego zagospodarowania: Po pierwsze jednolity obszar ochrony przyrody, po drugie odbudowa systemu retencyjnego i przeciwpowodziowego dorzecza na tym odcinku. Mówi się że jest to dzika rzeka. Może i tak, i jakieś piękno niewątpliwie w tym jest. Z tym że ta dzikość jest wtórnym dziełem nieprzemyślanych poczynań człowieka. Zanim człowiek wyciął puszcze porastające środkową Polskę, Wisła która jeszcze nie wiedziała że tak się będzie nazywać, płynęła sobie spokojnie wąskim korytem, a letnie wezbrania zalewały tylko dolinne olsy. Magazynowana ówcześnie w krętych rzekach, torfowiskach, moczarach woda spływała do Wisły bardzo powoli. Człowiek najpierw wycinał lasy, później osuszał mokradła a na koniec jeszcze przyspieszył spływ regularną siecią melioracji, bez zbiorników retencyjnych. To jest powód dla którego nasza rzeka wprawdzie wygląda bardzo dziko, ale przy okazji stwarza ogromny gospodarczy problem. Innym problemem który wynika z braku retencji są posuchy na przyległych wysoczyznach i dyskretne zmiany mikroklimatu, o których wspominają bardziej spostrzegawczy, starsi rolnicy. Wisła może pozostać piękna, na swój naturalny sposób dzika, a jednocześnie gospodarczo przydatna, jeśli w Polsce zacznie się myśleć o hydrologii choć trochę na poważnie.
    Pozdrawiam, Majsterek

    OdpowiedzUsuń
  3. Majsterku-
    W całej rozciągłości zgadzam się z Twoimi wiślanymi refleksjami. No może poza kilkoma niewielkimi uwagami.
    Po pierwsze na obecnym obszarze Wisły o którym piszesz jest forma ochrony przyrody w postaci NATURA 2000. I całe szczęście. Inaczej rozwalili by nam wszystkie istniejące ornitologiczne rezerwaty przyrody.. Mam na myśli pseudo władzę w gminach nadwiślańskich Idą na łatwiznę i z populizmem antyekologicznym. Obrońca przyrody zawsze zły!
    W moim przekonaniu dopełnieniem ochrony wiślanej przyrody byłoby utworzenie Parku Narodowego-od wód Warszawy po Płock. Ten odcinek na to zasługuje.
    Tam zaś gdzie jest to możliwe odsunąć wały przeciwpowodziowe od rzeki i koniecznie zakazać budowania siedzib ludzkich na terenach zalewowych- bo to idiotyzm. Sami się pchamy pod powódź...
    Co do działalności człowieka sprzed lat- pełna zgoda-osuszania, melioracje, wycinanie lasów i niekontrolowany spływ wód opadowych do Wisły- norma.

    Co do ''zagospodarowania ''Wisły gospodarczo-jestem za przywróceniem żeglugi wiślanej, ale nie na modłę zachodnią.lecz z uwzględnieniem wiślanych kaprysów rzeki- niskie stany wód, mielizny, łachy, na żeglugę miękką płaskodeną, bez molochów barek i statków o wielu tonażach... Pogłębić środek rzeki i zostawić tam, gdzie to konieczne dzikość przyrodniczą. Jakby jeszcze te nasze patafiany oczyściły wodę ze ścieków jak należy to i turyzm wodny powróci z prawdziwego zdarzenia. Niech przyjeżdżają zachodni turyści i kasę zostawiają.

    Co do przesuszenia rolniczego przejedź się nad Zalew Włocławski - tam dopiero jest szajs...!!! Erozja brzegów, wyrwy i obrywy skarpy oraz eutrofizacja zbiornika. A na dnie tablica Menelejewa...Oto rzeczywitość tamy we Włocławku.

    Dziękuję za komentarz- mądry gostek jesteś. Szkoda, że tak niewielu nas.

    Sławko.

    OdpowiedzUsuń
  4. "Gdybym tylko poznał takiego człowieka, uwierzyłbym w przyszłość ludzkości..."
    Znasz takich ludzi, ale ich nie zauważasz - nie tylko dziadek Jabłoński był wrażliwy na przyrodę...

    OdpowiedzUsuń
  5. Nikomu nie odbieram wrażliwości na przyrodę. Nawet przygłup z dresem na nogach czuje, że niezniszczony krajobraz jest mu bliższy niż beton osiedla.

    OdpowiedzUsuń