środa, 12 listopada 2014

''Chmury nie mają pamięci''-wieczór poezji Wandy Gołębiewskiej w Muzeum Mazowieckim w Płocku

Jak dobrze uciec w świat wierszy, pisanych słów i dobre spojrzenia poetki. Wsłuchać się w obrazy twórczyni, co wytęża wzrokiem dobroci i dawnego krajobrazu, którego już nie ma. Ale jest pamięć białej kartki z wierszami. One pulsują emocjami. ''Chmury nie mają pamięci'', oto tytuł wieczoru poetyckiego Wandy Gołębiewskiej, która poświęciła go swojej nieżyjącej od czterdziestu lat siostrze Ewie.

Płocka poetka Wanda Gołębiewska obok oryginalnego stroju kurpiowskiego.
Początek z wierszami Pani Wandzi rozpoczął się gawędziarskim wspomnieniem o marzeniach obu sióstr-pragnęły tańczyć w balecie...Życie potoczyło się jednak inaczej, Ewa została bibliotekarką, Pani Wanda zaś nauczycielką. Na spotkaniu była mowa o snach i ich przepowiedniach, czasem dobrych a niekiedy i złych. Na dwa dni przed śmiercią siostry, Pani Wanda zanotowała w swoim pamiętniku, że coś niedobrego przeczuwa. Ten sen przeczytała nam w całości.

Wanda Gołębiewska podczas czytania swoich wierszy.
W poezji Wandy Gołębiewskiej jej liczne podróże, rzeki jej życia oraz tęsknota za ukochanymi osobami przewijają się cały czas. W zasadzie od początku jej twórczości są stałymi elementami, jakby znakami rozpoznawczymi. I co istotne prostym słowem przekazywanym co wrażliwszemu miłośnikowi poezji. Pamięć wypływa ze wspomnień poetki, można ją zauważyć w ostatnim dziełku, które zadedykowała siostrze Ewie:

                        rzeka Orzyc
                        ukryta w cieniu drzew
                        a pełna słońca
                        i czasu co nitką babiego lata
                        płynie cicho albo unosi się
                        w złotym powietrzu sierpnia
                        gdy dziewanny wyższe
                        na co dzień od samych siebie
                        i naszych oczekiwań

                       nad rzeką Orzyc
                       więcej myśli niż igieł
                       na sosnach
                       więcej niż kropli żywicznych
                       między deskami kurpiowskiej
                       chaty w Czarni

                       Ewa zaglądała tam
                       w otwarte okna.

                                             03.11.2014 r.

Na spotkaniu poetyckim wszyscy mieli możliwość podziwiania oryginalnego stroju kurpiowskiego. On również przypominał o tym, co minęło, co nigdy się nie powtórzy. Była więc młodość w białych butach na wysokim obcasie i pięć kilometrów piechotą na szkolny bal. Zimna rzeka w Australii i tango obojga rodziców na statku Traugutt w czasie rejsu. na Wiśle.. Żywa pamięć zanotowana w wierszach, nawet jeśli to chmury nie mają pamięci.

Dyrektor Muzeum Mazowieckiego w Płocku pan Leonard Sobieraj z poetką- już podczas zakończenia wieczoru z jej wierszami.

Z uwagą przysłuchiwałem się recytowanym wierszom, przeplatane z anegdotami Pani Wandzi. Uroku dodawały także gawędy rodzinne -te mógłbym słuchać bez przerwy. Wraz z osobowością poetki wieczór po ponad półtorej godzinnej ucieczce od świata stała się dla mnie wytchnieniem od szaleństw i absurdów, jakie na co dzień mnie przyduszają.

Końcowe chwile spotkania z poezją pani Wandy.
To nie był stracony wieczór.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz