poniedziałek, 9 marca 2015

Wierzby, czarne róże i naturalne uroki wiślanych pejzaży

    Podobno nasze boćki  przelatują nad bliskim wschodem. Oby szczęśliwie, bo tam w locie strzelają do nich ludzkie prymitywy tak dla zabawy. Czasem, przyznam szczerze dla takich typów przydałby się drugi Hitler... A tymczasem nad Wisłą przedwiośnie. W runie już zielone listeczki pierwszych wczesnowiosennych gatunków kwiecia. O świtaniu treluje kos na czubku sędziwego wiązu i namiętnie ogłasza swoją tęsknotę.

Nadwiślańskie wierzby w wieczornym słońcu.
Kocie bazie skroplone wieczorem.
     Wśród nadbrzeżnych łęgów poruszenie. Stadka saren przemykają między grubaśnymi pniami topól i wierzb. Wierne odwiecznym ścieżkom zmierzają ku brzegowi rzeki, to przystają to znów nasłuchując. Gdy jedna z odważniejszych uzna, że wszystko w porządku; zeskakuje na piaszczystą mieliznę. Koleżanki za nią. Potem niektóre gaszą pragnienie, zaś pozostałe niby bez celu krążą rozproszone w miejscu.W porannym słońcu ściana wiklin zlewa się z grupką zwierząt.

Wierzbowa róża stworzona przez  Wierzbinowca.
Z bliska...
Dla pań o gotyckim usposobieniu :)
Gdy bystre oko zawiesi wzrok na kilkunastu gałązkach krzaczastych wierzb, ujrzy czarne kwiaty róży. Uwierzcie, piszę zupełnie poważnie! Zdają się upominkami przeszłej jesieni, bukiecikami ustępującej nostalgii. Wiszą tak sobie jako skrócone odrośla krzewów będąc domem dla larw i poczwarek muchówki z rodzaju pryszczarkowatych [Cecidomyidae].Ten zagadkowy gatunek owada nazywa się Wierzbinowcem rozetkowcem, lub Wierzbinowcem różyczkowcem [Rhabdophaga rosaria]. Ta podróbka kwiatu róży to w istocie ciasno spakowane liście-latem zielone i trudne do zauważenia. W jesienne pluchy w stanie bezlistnym usychają i maskują się w barwy szaro-brązowe. Wówczas są dobrze widoczne.

Wiślany majestat polskości...
Piękna intruzka-kolczurka.
Pnącza kolczurki na wietrze.
Dorosłe muchówki podobne są do komara i żyją zaledwie kilka dni. Beznogie larwy pojawiają się na przełomie czerwca i lipca.Na terenach przywiślanych, szczególnie wśród zalewisk wiklin i odnóg Wisły ogrody z czarnych róż spotkać można nader często, trzeba jedynie uważać i patrzeć wokoło. Zapewniam, że widoki są nietuzinkowe. Znam takie miejsce w granicach miasta Warszawy i wciąż mam nadzieję, że jeszcze je ujrzę. Najpiękniej prezentują się o zachodzie słońca, gdy kula krwawi obficie smuteczkami pożegnań. Poecie Micińskiemu z pewnością przypadłyby one do gustu :)

Fragment starego łęgu- ginący krajobraz na Mazowszu...
Dziwak wiślany.
Po krótkotrwałych opadach deszczu, mokradła nadwiślańskich łęgowin wciąż cierpią na niedobory wód. Oczka wodne, kałuże i zastoiska trwają jedynie w najgłębszych dołach i depresjach. Gdy jest wietrznie, i fale grzyw suną na boki, z rzadka zasilają je przekopami bobrów. Dotleniają czarne dno zbiorników. Białodrzewy i gęstwa głogów muszą sobie jakoś radzić. Na otwartych polanach, gdzie mady nadrzeczne użyźniły podłoże wydaje się być łatwiej, tyle, że ekspansywna nawłoć zabiera światło. Pozostają stare drzewa, młodziaki giną..Blisko starorzeczy płoży się niebezpieczna Kolczurka i rządzi. Dobrze, że słychać pierwszy śpiew skowronka, bo smętkiem powiewało.

Moc prasłowiańskiej Wisły -piękno, które ginie na naszych oczach... pod piłami.
Cud...
Kolczurka klapowana [Echinocystis lobata], należy do jednorocznego pnącza z rodziny dyniowatych. Potocznie nazywana dzikim ogórkiem. Zawleczona pod koniec lat 70-tych XX wieku  z Ameryki Północnej do Polski. Zajmuje coraz większe obszary podmokłości i lasów bagiennych. Wspina się tworząc wąsy czepne po drzewach- znane są przypadki zaduszania nawet bardzo sędziwych topól! Aktualnie w polskim prawie uznaje się ją za groźny gatunek rośliny inwazyjnej dla rodzimej przyrody. Od 2004 roku w Ustawie o Ochronie Przyrody wprowadzono zakaz sprowadzania kolczurki do środowiska. Zaś od roku 2012 wprowadzono zakazy: importu, hodowli i rozmnażania na terenie całej Polski. Co bardziej absurdalne-wymaga się od obywateli  specjalnego zezwolenia na powyższe od Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska! Wszystko dobrze, tylko, kto to respektuje? Ludzie swoje a durne przepisy swoje.

Wisła o zmierzchu.
Chwilo trwaj....
Nie przeczę, to piękna roślina, jednak daje porządnie w kość. Tam, gdzie ją spotykam-  a jest w wielu miejscach od dawna nie widuję storczyków, kosaćców, niezapominajek czy ślicznego łączenia baldaszkowatego... Nadwiślańskich gatunków rodzimej flory. Oczywiście winę za to ponosi próżność człowieka. Sprowadzał on sobie na działki, do ogródków przydomowych kolczurkę i pozwolił się jej w końcu rozplenić. Takich gatunków oprócz kolczurki jest kilkadziesiąt! Kiedyś o tym wspomnę w osobnym poście.Wypada zatem błagać ludzi, by w końcu zaczęli myśleć, inaczej dojdzie do absurdalnej sytuacji, że polskie gatunki kwiatów oglądać będziemy na filmach przyrodniczych :(

Wiślany zakątek.
Nad starorzeczem.
W gaju sokorowym dzięcioły ganiają z jednego drzewa na drugie. Bębnią w korę. Latają jak oszalałe, by nagle zamilczeć. Klucz gęsi sunie nad głównym nurtem rzeki. Na polach czajki, ale dosłownie kilka czubów. Wyspy opływają kormorany, a sporadycznie, jakby od niechcenia spatroluje bielik. Ma w głowie co innego, pani bielikowa sposobi się do gniazda. To już nie przelewki. Dziób ma osty :)

W wieczornym słonku wierzby broczą intensywnym pączkowaniem. Wiązy wcale nie są dłużne. Kocie bazie srebrzą się skroplonym chłodem umykającego dnia. Niesie się krzyk bażantów.




























  


9 komentarzy:

  1. "Podobno nasze boćki przelatują nad bliskim wschodem. Oby szczęśliwie, bo tam w locie strzelają do nich ludzkie prymitywy tak dla zabawy. Czasem, przyznam szczerze dla takich typów przydałby się drugi Hitler... "

    A po co ten Hitler ?
    Jesli mozna sie spytac ?

    pozdr
    daka


    OdpowiedzUsuń
  2. Spytać zawsze.
    Z tym Hitlerem to przenośnia, ale świadoma. Jeśli jakiś prymityw zabija ptaki, znęca się nad zwierzęciem, to w moim mniemaniu taka kreatura zasługuje na to samo...

    Ja bym nie mógł patrzeć udając, że plugawe jest obok i krzywdzi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyli zabic tych co zabijaja ptaki ?

    O ile mi wiadomo te ptaszki sa konsumowane. I dlatego zabijanie.
    Czy tez "dla takich typów przydałby się drugi Hitler."

    Moze wiec raczej zabic tych co zjadaja ptaki ?

    Efekt bedzie taki sam.

    Co Ty na to ?
    Jesli wolno spytac ?

    pozdr
    daka

    OdpowiedzUsuń
  4. Hm.., Bociany odstrzeliwują w Libanie i w Syrii dla zabawy!
    Zerknij na tamtejsze strony...
    We Włoszech, w Hiszpanii i na Korsyce małe wróblowate, co migrują na północ, również do Polski łapane są w pułapki i tam a i owszem zjadane.Ale nie dlatego, że głodują, a z faktu próżniactwa i debilnej mody. Nazywają to tradycją [...].
    Ponad milion ptaków,

    Zatem, co mam jeszcze wyjaśniać?

    pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. "Hm.., Bociany odstrzeliwują w Libanie i w Syrii dla zabawy!
    Zerknij na tamtejsze strony..."

    Na ktore strony ?
    Z pewnoscia mozesz polecic cos wiecej niz arabsko jezyczny FB
    z obrazkami lub przepojony nienawiscia do podludzi belkot
    ze zrodel europejskich.

    Nieprawdaz ?


    "Zatem, co mam jeszcze wyjaśniać?"

    Jw. - to, na czym bazuja Twoje przekonania o podludziach odlawiajacych
    male ptaki czy bociany

    Skad sie bierze Twoja arogancja, rasizm i nienawisc - z WIEDZY czy
    z.....wiary ?

    pozdrawiam serdecznie
    daka




    OdpowiedzUsuń
  6. Nie chce mi się pisać, męcz innych, skoro ja taki zły i w ogóle krasnal intelektu i serca.

    Szukaj, a znajdziesz i nie mam n myśli FB.

    Też życzę serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
  7. Aaaaa...czyli zagadka dla czytelnikow wlasciwie ?

    Z tym, ze ani te zagadki, ani grozenie Hitlerem nie rozwiaza problemu zabijania ptakow na Bliskim Wschodzie. Ktory jako taki jest dla "pszyrodnikow" roznej masci najwyrazniej zbyt "meczacy" i odchciewa im sie nagle gdy robi sie konkretnie.......

    Taniej jest pobic piany pod fotki wstawiane przez samych sprawcow ?.
    Zawsze troche ulzy..............:)))) "pszyrodnikom" - nie bocianom.
    Nic nowego.
    pozdr
    daka

    OdpowiedzUsuń
  8. Zauważ, że blog poświęcony jest rzece, którą uwielbiam, przyrodzie, regionalizmowi i historii Mazowsza. A Ty, żeś się uczepił mordercy z wąsikiem, bocianów zabijanych przez podludzi, którym obcy jest jakikolwiek humanitaryzm. I jeszcze zwyzywasz mnie od najgorszych.Może załóż własnego bloga jak nie masz nic innego do roboty i twórz filozofię miłości, tolerancji i miłosierdzia dla łekologów, przyrodników i łobrońców przyrody- bo widzę, że, oni to są najgorsi spaczeńcy...

    Prosiłem,abyś nie robił/a z ludzi idiotów- to z poprzednich komentarzy o kpinach z ochrony przyrody w Brudzeńskim Parku Krajobrazowym... Bo jakieś podobne te zaczepki. A szkoda, bo przecież głupi/a nie jesteś.

    OdpowiedzUsuń
  9. To Ty zaczales z tym Adolfem......

    Notabene:

    "Kolczurka klapowana [Echinocystis lobata], należy do jednorocznego pnącza z rodziny dyniowatych. Potocznie nazywana dzikim ogórkiem. Zawleczona pod koniec lat 70-tych XX wieku z Ameryki Północnej do Polski. "

    W Europie chyba od polowy XIX wieku - u nas tez zapewne byla duzo
    wczesniej.
    Sukces i ekspanzja tego akurat gatunku akurat w ciagu ostatnich kilkunastu lat - moze kilku dekad - ma b. prozaiczne przyczyny...
    pozdr
    daka


    OdpowiedzUsuń