sobota, 19 września 2015

Szczęśliwi ludzie w reżyserii Victora Asliuka

Czy można żyć w zgodzie z samym sobą? Żyć uczciwie nie biorąc od nikogo nic i samemu nic nie dając? Wielu osądzi to jako ucieczkę od świata i od odpowiedzialności za siebie. Ale czy na pewno ci, którzy tak twierdzą mają moralne prawo oceniać czyiś wybór? Przecież nie pasożytują na państwie, nie krzyczą dajcie to, dajcie tamto, bo nam ciężko. Uważam, że absolutnie nie!



Białoruski reżyser Victor Asliuk w swoim krótkometrażowym filmie pt. Szczęśliwi ludzie pokazał losy dwojga osób żyjących na tzw. głębokiej ''prowincji''. Yuri i Marina Bajkous w 1989 roku sprzedali swoje mieszkanie w Petersburgu i przenieśli się do lasu. Nad rzekę z dala od cywilizacji i kłębowiska ludzi. Wybrali absolutny minimalizm egzystencjalny, w biedzie rozumianej przez mieszczuchów jako skrajna. W szopie, bez bieżącej wody i elektryczności. Lecz czy na pewno? Z każdym kadrem filmowym widz dostrzega krowy, kozy, konia, liczne stada kuraków i wierne psy w otoczeniu swoich gospodarzy. Widzi, że ci ludzie to rozgarnięta para osób, która wie jak przeżyć i co najistotniejsze wie, jak zachować własną godność.


Takie życie nie jest łatwe, przyznaje sam Yuri. Przyroda, spokój i prostota jednak te wyżeczenia wynagradzają. W filmie widać to doskonale. Kunszt reżysera polega na tym, że nie ingeruje on w swoich bohaterów, nie wymaga od nich podkolorywania ich życia codziennego. W filmie pokazuje po prostu prawdę o nich samych. Raz jest to pewnego rodzaju szorstkość, a zrazu w dalszej części kadrów zżycie z otaczającym krajobrazem i ze swoim miejscem na świecie. Miejscem, które należy do nich.


Dzieło Asliuka uważam za niezwykle mądre, ponieważ daje ono widzowi jakiś konkretny przekaz, a sam widz może go przyjąć lub odrzucić. W tym tkwi wielkość dobrego kina. To, co mnie osobiście urzekło i niejako wprowadziło w stan uśmiechu to kilka ujęć np: kiedy stado kuraków ciągnie gęsiego za człowiekiem, albo ta chwila, gdy Yuri kosi trawę a koń czeka cierpliwie. Pouczająca jest także ta chwila, gdy oboje w domku przygotowują coś do zjedzenia. Wzruszył natomiast mocno fragment, kiedy Yuri i Marina przeprawiają się na drugi brzeg rzeki zimą a wierne psy patrzą tęskno za nimi. W ten sposób wyprawiają się na targ oddalony od ich siedliska o 15 kilometrów. Potem oni znikają w leśnej głuszy i po dłuższym milczeniu następuje kakofonia prawdziwego psiego wycia. Wyjątkowo piękna! Psy zawsze uważać będę za prawdziwych przyjaciół...

Białoruski reżyser Viktor Asliuk- zdjęcie z internetu.
Reasumując, szczerze polecam obejrzenie filmu Viktora Asliuka ''Szczęśliwi ludzie'' pomimo, że w necie odnalazłem film w wersji białoruskiej. Warto poświęcić jednak te pół godzinki, chociażby dla pokory naszych dróg życiowych i czegoś, co nami po trosze może potrząśnie? Bycie na prawdę wolnymi, to teraz w dzisiejszych realiach coś dla odważnych. Yuri i Marina takimi są na codzień, gdyż poznajemy jak żyją. Są prawdziwi.

3 komentarze:

  1. To byl wolny wybor tych ludzi. Mieli taki wybor, mieli odwage z czegos zrezygnowac, by miec cos w zamian, czego sie nie da kupic - dostac.

    Z drugiej strony jest tez cos takiego jak odpowiedzialnosc - za dzieci, ktore musza dotrzec do szkoly, swiadomosc ryzyka, ze nie dotrze na czas karetka pogotowia albo lekarz. Ze nie ma do dyspozycji tysiaca innych "drobiazgow", z ktorych korzystaja inni. Nie zawsze sie da "zwolnic obroty"....bez wypadniecia za burte.
    We wlasnym zakresie mozesz zrobic taki eksperyment na sobie bez wyjazdu gdziekolwiek. Wylacz po prostu na miesiac kompa i komorke. Zamiast majla napisz odrecznie list. Zamiast zadzwonic do kolego siadz na rower i przekaz mu osobiscie to, co powiedzialbys przez telefon.....Po miesiacu (o ile tak dlugo wytrzymasz) przekonasz sie sam z jakiej solidnej stali ukute sa kajdany ktore nosi kazdy z nas....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem pod wrażeniem komentarza. W 100% się zgadzam.

      Usuń
  2. Bardzo wyważony komentarz. Dziękuję ci.
    Oboje wiemy, że oni dokonali takiego wyboru ze wszystkimi tego konsekwencjami. Może dlatego, że mieli tylko siebie? A kto wie, może ludzkość dała im w kość i woleli odnaleźć takiego rodzaju spokój. Tylko oni to wiedzą, my możemy gdybać.
    Co do mnie, nie ma dnia, bym na rowerze nie jeździł. Więcej tego świata ujrzałem z siodełka roweru, niż z siedzenia auta. Jak coś, to jedyna rzecz, jaka mi pozostanie. Resztę mogą mi odebrać ;) Bez kompa i komóry mogę spokojnie żyć. Komp nawet od przyjaciela pożyczony, bo swojego nie posiadam. Pisać listy odręcznie uwielbiam, do dziś to robię i sprawia mi to frajdę. Zatem świat cywilizacji nie jest mi konieczny do szczęscia, traktuję go bardziej instrumentalnie, jak on mnie, Ciebie i nas wkoło. Kiedyś go oleję, może jutro, a może za lat 5? Nie wiem, zależy od wielu spraw.
    Ale rozumiem odpowiedzialność za innych, za najbliższych- to dla mnie prawdziwa wartość człowieka. Tylko szanować...
    Jestem sam, zatem nic nie muszę, mogę żyć po swojemu i nikogo do niczego zmuszać. Mieć wybór, to wielki przywilej.
    Serdecznie Cię pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń