wtorek, 10 maja 2016

Odnowienia puszczy mazowieckiej pod Młodzieszynem

Co prawda tytuł posta może jest na wyrost, ale myślę, że jak najbardziej zasadny. Bo jakże ocenić kogoś, kto z własnej niewymuszonej woli zakupuje 1500 sadzonek drzew i krzewów i obsadza je na jednohektarowej działce? Nie myśląc o zysku, ani o uprawie roli. Przecież mógłby posadzić kukurydzane obrzydlistwo i mieć spokój.

Nasadzenia z grabów.
Miejsce, w którym dokonaliśmy obsadzenia znajduje się w mozaikowatym terenie pośród łąk i pól z zagajnikami ładnych olszyn i sośnin poprzeplatane kępami wierzb głowiastych. Tu i ówdzie kryją się w tych laskach małe oczka wodne, stanowiące wodopój dla ptaków i zwierząt kopytnych. Przecina je wąski wysychający rów z wodą, dzięki któremu mogliśmy potem podlewać oseski drzewek. Takich urozmaiconych krajobrazów z roku na rok ubywa z  mazowieckiego pejzażu, zastępują go wielkoobszarowe monokultury pól bez jakiegokolwiek drzewa lub co gorsza kęp krzewów. Toż to siedlisko robali, nieużytek, co się marnuje! Sielskość polskiej wsi idzie w bezpowrotny niebyt, a gościnność poczciwego chłopa w agresję i buractwo nowobogackiego tłuka...


Całość już po obsadzeniu.
Młody grab.
Sosenki na skraju pola, jako ochrona przed wiatrami-w przyszłości.
Soczysta zieleń :)
Aby upewnić się co do rodzimych gatunków siewek postanowiliśmy pojechać prawie 200 km do jednej ze szkółek leśnych o dobrej renomie, która dba o zdrowy genotyp sadzonek. Na miejscu zakupiliśmy więc klony pospolite oraz klony jawory, dęby szypułkowe, lipy drobnolistne, graby zwyczajne, i wiązy szypułkowe. Z iglaków dokupiliśmy jodły i kilkadziesiąt sztuk świerka-właściciel ziemi postanowił je posadzić tuż przy śródleśnym oczku wodnym tak dla ozdoby, lecz także z powodu wilgotnego tu siedliska. Jako dodatek na skraju pola dla ochronny młodych drzewek przed wiatrami  wzięliśmy sosny z brzozami, zaś z krzewów trzmielinę zwyczajną i jarzębinę.Podczas dyskretnej rozmowy z pracownikiem szkółki dowiedzieliśmy się, że współcześni leśnicy nie umieją już rozpoznać młodych sadzonek klona pospolitego od klona jawora! Przyznam, że wprawiło nas to w osłupienie. Poproszono nas o dyskrecję. Cóż, polskie leśnictwo sięga dna, w szkołach leśniczych chyba nauczają, jak z drewna produkować deski... O ochronie starego lasu jako wartości samej w sobie dawno zapomniano.

Śródleśne bajorko-tutaj posadziliśmy jodły, świerki, a dalej dęby i lipy.




Korzystając z faktu, że opadów deszczu jak na lekarstwo, postanowiliśmy popodlewać obficie przyszły las, aby miał szansę dorodnie wyrosnąć. Zajęło nam to cały dzień. Po przeszło miesiącu od nasadzeń, najlepiej przyjęły się grabiki, jarzębinki i trzmielinki a także sosny, brzózki i klonidła. Młode pąki dębów, lip i wiązów walczą o przetrwanie. Ale w połowie dają nadzieję, że wypuszczą listki. Warto zaznaczyć, iż piąta klasa ziemi przeznaczona na las, nie ułatwia zakorzenieniu się jeszcze niewinnym latoroślom. Dziś otrzymałem telefon od właściciela terenu, że prawie 80% drzew i krzewów się przyjęło! To naprawdę dobry wynik. Zobaczymy, co czas pokaże.

Z iglastej heroldii pięknie przyjęły się arystokratycznie wyglądające jodły i nieśmiałe świerczki. Zapewne dzięki wilgotnej glebie z sąsiadującym bajorem i ścianą olch, która ochrania je przed wysuszeniem. W żartach mówiliśmy sobie z kolegą, że jak dobrze pójdzie to za trzy stulecia powrócimy do naszego lasu, jako już potężnej puszczy, rzecz jasna po kilku wcieleniach naszej reikarnacji  :) Będziemy mieć ubaw i jednocześnie radość. Bo cóż bardziej nie przywiązuje emocjonalnie człowieka z lasem, którego sam zasadził i o którego dbał, by rósł wolny, nie skrępowany jakąkolwiek gospodarką leśną? Gdzie przyroda rządzi, gdzie jej prawa... A on podziwia, jak krzepnie, jak się zieleni i daje dom i schronienie innym stworzeniom, 

Może to tylko utopia, mara obłąkańca za światem piękna, którego się go nam odbiera? Nie wiem. Natomiast wiem, że tak należy, że trzeba dać sobie i przyrodzie szansę. Nie biadolić. Robić swoje, inaczej zamienimy się w niewolników, żywe potwory bez uczuć i wrażliwości. Wiadomo, że las posadzony ludzką ręką nigdy nie zamieni się w prawdziwą puszczę, ale przynajmniej będzie emanować życiem, świergotem ptaków, zielenią soczystej wiosny. Kiedy mu się nie przeszkadza, nie poprawia na siłę, w takim lesie następuje puszczański charakter siedliska. Wszystko dziczeje, jest prawie jak w puszczy. To już coś. I co najistotniejsze, świadomość, że coś dobrego się zrobiło, raduje skołatane serca. 

Gdyby chociaż inni ludzie zadali sobie trud i poszli tym torem pomyślunku, nasz lokalny mikroświat wyglądałby bardziej przyjaźnie, zdrowiej z czystszym powietrzem. Ale to zapewne pobożne życzenia. Teraz drzewa traktuje się jak wrogów, jak jakiś niepotrzebny element swojskiego krajobrazu. Ten koszmar z roku na rok się pogłębia.


Z tego rowu pobieraliśmy wodę do podlewania wszystkich sadzonek.

Powyższe trzy zdjęcia pokazują otoczenie przyszłego lasu. Jak niewiele trzeba, aby pozostawić taki krajobraz w świętym spokoju. Czyż nie? Pomimo, że praca przy podlewaniu nie należała do łatwych, noszenie wody z rowu tam i z powrotem wymagała wysiłku, ja tam odpoczywałem zarówno mentalnie jak i duchowo. W oddali towarzyszyło mi kukanie kukułki, czasem w górze szybowała para myszołowów a nawet poczciwy bociek zaleciał. Kilka saren przemykało skrajem olszyn na soczystą łąkę i żerowało. Jak dla mnie bajka. Dla wielu zapewne totalne nudy, co niektórzy wolą ryk silnika w jakimś złomie, albo muzyczny bełkot w tle z gościem, z jakimś łańcuchem na szyi i obciachowymi dresami. Znam takowych.


Jarzębinka.
Przyszły las.

Klonik.
Chciałbym kiedyś pospacerować powolnym krokiem, z zapatrzeniem w drzewa wyższe już ode mnie. Poznać leśny zapach, szum wiatru w koronach. Ujrzeć zwierzęcą ścieżkę w lesie, który posadziłem choćby fragment. To jak z nowym życiem, utrwaloną pamięcią w opadłej od liści ściółce. Dla chwilki, dla cienia obok, co kroczy tuż, tuż. W lesie jest zawsze odmienny, bardziej oddzielony, zatem osiadły bo złączony z cieniami żywych. Nigdy samotny. 

Jeśli więc posiadacie jakiś nieużytek. połać ziemi, z którą nie wiecie co zrobić, posadźcie las, dajcie nowe życie łące, tudzież murawę z ciepłolubnych rodzimych roślin. Nie wahajcie się! Nie oglądajcie się na to, co kto, powie. Zróbcie to dla siebie. Kto wie, czym miłym odwdzięczy się Wam przyroda.


4 komentarze:

  1. Jakiż miły sercu widok. :) A tu w opozycji do tej informacji nasze władze czynią zamach na Puszczę Białowieską.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz Greenway, bo prawych i sprawiedliwych tak wielu jak klonów z platfusów ponoć tak bardzo obywatelskich... To mamy rozrywkę kosztem przyrody. Na Wiśle chcą zapory stawiać, słyszałaś. Ponoć to się rozwojem kraju nazywa :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo ci idioci i degeneraci pomylili rozwój z dewastacją.

      Usuń
  3. Miło się czyta takie wiadomości, potrzeba więcej ludzi z takim nastawieniem do natury...

    OdpowiedzUsuń