poniedziałek, 12 czerwca 2017

Łazęga po nadwiślańskiej sawannie

Nie trzeba wyjeżdżać tysiące kilometrów za granicę, aby ujrzeć piękno sawanny. Na obszary sawannowe rodem z dalekiej Afryki można bez trudu trafić na środkowym przywiślu. Porastają one tereny zalewowe wzdłuż obu brzegów Wisły, sukcesywnie zajmując ugory rolnicze, i resztki zdziczałych sadów po osadnikach olenderskich, jak i po opuszczonych siedliskach dawnych powodzian.

Droga na zalewiska Wisły, głogowo-tarninowe pod Płockiem.
Charakterystyką nadwiślańskiej sawanny są niskopienne krzewy oraz roślinność ciepłolubna preferująca nasłonecznione zbocza i zalewiska rzeki. Wyróżnia się ona gęstą mozaiką głogów i zaroślami tarnin, razem tworząc coś na kształt otwartych przestrzeni, z rzadka poprzetykanych szpalerami wierzb głowiastych i okrajkami młodych łęgów topolowych. Wdzięcznym tematem na udaną wycieczkę w takim krajobrazie są maj z połową czerwca, kiedy to zakwitają krzaczyska kilkunastu gatunków róż. Ich wspaniałość przejawia się wtenczas odwiedzinami osobliwej entomofauny z liczną rodziną trzmieli i pszczół.

Kompleksy roślinności z dominacją tarniny oraz berberysu komponują się nader pięknie na bogatych florystycznie tzw. murawach kserotermicznych np. [Festuco-Brometea] z gatunkami ciepłolubnymi upodabniającymi się nawet do stepów. Są one usytuowane na wapiennych zboczach i krawędziach doliny  nadwiśla w południowej części naszego kraju. Ale Wisła Środkowa ze swoją szeroko rozlaną doliną której ozdobą są resztki zdziczałych sadów obrasta pasami sawann, gdzie swoje miejsca na urozmaicony pokarm ma wiele owadów i ptaków. Myślę tutaj chociażby o krzewach głogów, na których może żyć do ponad 60 gatunków owadów. Czasem uzależnionych życiowo tylko i wyłącznie dzięki głogom. Owoce, listki, kora i korzenie. Poza tym to są piękne krzewy, które kolorują całe nadwiśle w okresach jesiennych pluch. A smakosze nalewek, co nie mniej istotne mogą zrywać ich owoce, by później kontentować smak swoich wyrobów w domowym zaciszu.

Rzeka Wisła.


Pod Płockiem i w pobliskich terenach gmin nadwiślańskich obcym elementem roślinności głogowo-tarninowo-berberysowej jest intensywny rozrost ziołorośli amerykańskiej nawłoci. To one odpowiadają za całkowity zanik dzikich rumiankowych łąk na niższych terasach zalewowych rzeki. Zarastają młode siewki  topól, zagłuszając ich wzrost, i hamując rozwój także szlachetnym drzewom jak wiąz i jesion.. Tego typu kolonizacja nawłoci spowodowana jest tym, że zaniechano użytkowania pastwiskowego [bydło domowe, konie, kozy] i koszenia łąk na potrzeby lokalnego rolnictwa. Ślepe dążenie do rozpasania wielkiego obszarnictwa rolniczego z jego ohydną chemizacją kosztem drobnych rodzinnych gospodarstw sprawia, że mazowiecka wieś przywiśla zatraca/ciła swoją niewątpliwą sielskość. Sądzę, że nie jestem odosobniony w ocenie tego negatywnego zjawiska...

Tereny nadwislańskich sawann jako krajobraz, stanowi mozaikę różnych ekosystemów. Bywają miejsca, gdzie wzajemnie się pokrywają: z otwartego zakrzaczenia kolczastych gęstw, po leśne fragmenty borów sosnowych na piaszczystych wydmach, a skończywszy przy graniczących z nimi odnogach starych ramion rzeki. Bioróżnorodność takich enklaw, to dla nadrzecznych zwierząt dogodne miejscówki na pokarm i wychów młodych.




Wśród pól uprawnych na przywiślu płocko-warszawskim występują tzw. mezofilne zbiorowiska zaroślowe. Są one elementem przyszłej regeneracji lasu np. na zboczach małych ujściowych cieków lub wąwozów. Szczególnie cenne są zarośla leszczynowo-trzmielinowe, oraz czyźnie-czyli zarośla tarniny [Pruno-Crataegetum], z laskami głogowymi i gruszowymi. Te ostatnie nieopodal Płocka, na lewym brzegu Wisły, w okolicach Tokar. Nieduże, kilkuhektarowe fragmenty, ale urocze, jeśli dobrze się przyjrzeć. Obecnie niby chronione jako Obszar NATURA 2000.  Wizualnie prawdziwa sawanna! Z powodu łatwego dostępu dla aut, którymi wjeżdżają rozleniwieni tam od wygód wędkarze, niekiedy mocno zaśmiecone i narażone na silną antropopresję. Włącznie z karczowaniem krzewów na ogniska i libacje piwne przez tychże ''miłośników natury''. Poniższe zdjęcie unaocznia fragment tego miejsca, zagrożonego rozjeżdżaniem.

Nadwiślańska sawanna-głogi.



W bardziej niedostępnych zakątkach wiślanych sawann, można podejrzeć ciekawego mieszkańca, który poluje tam na owady i nadziewa je na kolczaste krzewy. Ten indywidualista to dzierzba srokosz, skrzydlaty drapieżca potrafiący cierpliwie wyczekiwać na swoją potencjalną ofiarę. Słynie z tego, że w locie umie złapać lecącą ważkę, a w  mysz czmychającą nieostrożnie do norki wbić się głęboko szponami. A następnie jak ma gdzie, nakłuć takich nieboraków na kolec krzewu i skrupulatnie rozerwać je na strzępy. Jest zapobiegliwym ptakiem, kiedy panują chłody i deszcze, korzysta ze wcześniejszych spiżarni z nakłutych wcześniej większych gryzoni. Jeśli ktoś z Was napotka taki niemiły widoczek, będzie wiedział, że to sprawka srokosza


Biotopy z rozległych zakrzaczeń głogów i tarniny są jego ulubionymi terenami na założenie gniazda. Tam również ma swoje czatownie i kryjówki obserwacyjne, gdzie może na luzie zapolować. Dlatego tak ważne jest, aby nie karczować bezmyślnie śródpolnych remiz, i ich nie podpalać-zostawmy je w spokoju. .Przecież  kilka arów pola więcej wcale nie sprawią, że wzrosną nam jakieś gigantycznie dopłaty unijne! Piję tutaj do niektórych chciwych rolników, których z roku na rok przybywa. Ciekawe, co zrobią jak ich pola za niedługo zaczną stepowieć i plony pójdą na łeb, na szyję. Znowu będzie to wina podłych ekologów? 




Droga ku sawannie wiślanej.
  Rozległe połacie wiślanych sawann są także w okresie jesiennych i wiosennych migracji miejscem odpoczynku i żeru dla wędrujących ptaków. Należą do nich stada szpaków, drozdów i samotnego włóczęgi znad Afryki, np. bociana czarnego. Postać tego wspaniałego mizantropa dostojnie idącego pośród tarniny i dzikich grusz napawa mnie szczególnym wzruszeniem, bo to już rzadki przedstawiciel ptakowatych. Nie znosi obecności człowieka, więc zakłada gniazda w starych łęgach i sosnowych borach, niekiedy otoczonych mokradłami. Miałem tę radość, że kilka razy w życiu obserwowałem tego szlachciurę na nadwiślańskich błoniach mazowieckich sawann Doliny Środkowej Wisły. Zawsze z dala, przez okular lornetki., gdyż jest niesamowicie płochliwy.

Oprócz ptaków, głogowo-gruszowo-tarninowe laski odwiedza liczne grono ssaków. Tutaj rodzą swoje młode sarny, wysoka trawa i gęstwina kolczastych zadziorów chronią je przed wścibskim człowiekiem. W bardziej podmokłej krainie sawanny, człapie pan łoś i później tu odpoczywa. Wieczorami zaś na łowy wylatują nietoperze, a nad krzaczorami od insektów aż się przecież  roi. Szybują tutaj gacek szary i mroczek późny, nietoperze synantropijni, to znaczy żyjący w pobliżu ludzkich siedzib. Fajnie przyjechać w te kolczaste miejscówki nocą na rowerze i patrzeć jak tną skrzydłami czarną pościel nieba. Tylko nałóżcie coś długiego, by was komarzyce nie zagryzły :)  




Wiślana sawanna o zachodzie słońca.
Na środkowym przywiślu mamy swoją Afrykę. Ta nadrzeczna sawanna jest tuż obok nas, postrzegana przez wielu pogardliwie jako nieużytki, ugory i chwasty. Gdzie pełno robactwa, kleszczy i karaluchów... Ostatnio o takim właśnie entomologicznym odkryciu usłyszałem od pewnego miłośnika wędkarstwa. Głupota, to jednak choroba zakaźna, szerzy się jak rzeżączka :(

Jeśli kogoś ujmie ten maluśki skrawek świata, warto go lepiej poznać. Naprawdę daje wiele radości. Spotkacie w nim mieszkańców, którzy ciut inaczej się zachowują i wyglądają, niż ci, żyjący w lesie, albo na torfowiskach. Świat motyli, kolorowych owadów i śpiewu ptaków o inszych intonacjach. I koniecznie zabierzcie ze sobą aparat fotograficzny. 



2 komentarze:

  1. Z tą sawanną, to poniosła cię wyobraźnia, przede wszystkim w Polsce nie ma pory suchej, że nie wspomnę o lwach :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Darku, po pierwsze, ja jestem lwem na mojej sawannie! Po drugie, pisząc o sawannie wiślanej miałem na myśli biotop i podobny krajobraz roślinny. Naprawdę taki jest. A pory roku rzeka tworzy, kiedy są zalewy, powodzie, i kiedy susze i upały. Trzymsio :)

    OdpowiedzUsuń