Szczupła sylwetka ceglastego kościoła pięła się w górę.Dotykała chmur podziurawionych smugami przebijających się promieniami słońca.Myśl Stefana Szyllera już wcześniej szybowała w pragnieniu bliskości z istotą najwyższą.Choćby w ziemskim wymiarze architektury.Gdy bije serca dzwon na wieży.
Szpalery wierzb głowiastych prowadziły do murów cmentarza.Na miedzach i przy drodze samotne na polach.Z topól zwisały wspominki liści z nieuczesanych żywiołów mijającego lata..W brązie i żółci.Zmieszane z początkami jesieni tworzyły anonimowy tunel drogi asfaltu,który każdy z nas inaczej rozumiał.
Było w tym coś spowszechniałego okaleczonego naszymi miastowymi naleciałościami.Tylko w Adamie tliła się ta sama swojska pasja ludyczności.
Wchodzimy przez bramę i tuż po prawej stronie widzimy jej nagrobek.Gradzanowską amazonkę patrzącą na każdego z nas.Jej wzrok bije tym samym żywym wojennym żarem.Jestem zaskoczony.Z początku nie ufam jej spojrzeniu,jest jak wymuszony żal za wszystko,czego nie rozumiem.Robię zdjęcia choć bez entuzjazmu.
Anna Morozowa |
Noc.Czarne blizny zorały śnieżny dywan zimy.W niewielkim lasku grupa partyzantów maskuje się z korą drzew.Kilkoro z nich jest ciężko rannych.Ona także.Gorączkuje.Przez sztuczny sen z jawą majaczy coś.Powraca w krótkich stanach świadomości i prosi by ją tu zostawili. Wie,że są ścigani.Roztrzaskana dłoń i drętwy ból poharatanych kości nadgarstka ukrywa przesiąknięty opatrunek.Ścina go mróz jak suche łodyżki badyli w pobliskim bagienku.Szybkie rozmowy współtowarzyszy. Troska o to, by przeżyła.Niemcy są już blisko.Słyszą szczęk odbezpieczanej broni...
Według innych przekazów zakończyła życie 7 XI 1944 roku.
Siemiątkowo Koziebrodzkie,gm. Siemiątkowo.
Pryzmy śródpolnych głazów.Jeden obok drugiego.Leżą na miedzach zrodzone z ziemi.Uparcie wyłażą do światła. Ku muzyce drzew rozchybotanych niedowierzaniem.Przedzieramy się przez gąszcz pnączy.Suche gałęzie uderzają w nasze twarze.Złośliwe wisielcze sznury jeżynowych macek łapią nas za nogi.Potykamy się o nie.Krzew dzikiej róży wczepia się w moją skórę,kaleczy jakbym był wszystkiemu winien.
Wejście na ewangelicki cmentarz w Siemiątkowie Koziebrodzkim. ( ... ) |
Przybyli tu z ówczesnych Prus.Jako osadnicy byli większością pośród polskości.Wykarczowali lasy,gospodarzyli na lichej ziemi wierni zasadzie,że ciężki wysiłek popłaca.Teraz zbratani z milczeniem Boga oczekują w wierze na opamiętanie.Na chrześcijańską pamięć współczesnych.Wiem,że są mi obcy.Lecz gdy idę w kierunku obsadzonego pola słoneczników one zadają pytania o moje korzenie.Malują gostyniński bruk rynku i moich przodków znad Łaby.Mam duszę słowiańską,którą pielęgnuję.Kurhany i żalki na uboczu moich prywatności. Polskość w sercu.Za plecami bramę z uświęconą ziemią ludzi,którym przynależy się szacunek.
Hańba sowieckim okupantom. Precz z czerwonym ścierwem.
OdpowiedzUsuńMiłego samopoczucia :(
OdpowiedzUsuń