środa, 12 października 2011

Gradzanowo, Siemiątkowo Koziebrodzkie

Gradzanowo-powiat żuromiński,gm.Siemiątkowo.
Szczupła sylwetka ceglastego kościoła pięła się w górę.Dotykała chmur podziurawionych smugami przebijających się promieniami słońca.Myśl Stefana Szyllera już wcześniej szybowała w pragnieniu bliskości z istotą najwyższą.Choćby w ziemskim wymiarze architektury.Gdy bije serca dzwon na wieży.
Szpalery wierzb głowiastych prowadziły do murów cmentarza.Na miedzach i przy drodze samotne na polach.Z topól zwisały wspominki liści z nieuczesanych żywiołów mijającego lata..W brązie i żółci.Zmieszane z początkami jesieni tworzyły anonimowy tunel drogi asfaltu,który każdy z nas inaczej rozumiał.
Było w tym coś spowszechniałego okaleczonego naszymi miastowymi naleciałościami.Tylko w Adamie tliła się ta sama swojska pasja ludyczności.
Wchodzimy przez bramę i tuż po prawej stronie widzimy jej nagrobek.Gradzanowską amazonkę patrzącą na każdego z nas.Jej wzrok bije tym samym żywym wojennym żarem.Jestem zaskoczony.Z początku nie ufam jej spojrzeniu,jest jak wymuszony żal za wszystko,czego nie rozumiem.Robię zdjęcia choć bez entuzjazmu.
Anna Morozowa
 Szacunek tutejszych mieszkańców jest dla niej szczególny.Nowa płyta z podobizną,kwiaty,żywa pamięć.Przyzwyczajam się do niej.
Noc.Czarne blizny zorały śnieżny dywan zimy.W niewielkim lasku grupa partyzantów maskuje się z korą drzew.Kilkoro z nich jest ciężko rannych.Ona także.Gorączkuje.Przez sztuczny sen z jawą majaczy coś.Powraca w krótkich stanach świadomości i prosi by ją tu zostawili. Wie,że są ścigani.Roztrzaskana dłoń i drętwy ból poharatanych kości nadgarstka ukrywa przesiąknięty opatrunek.Ścina go mróz jak suche łodyżki badyli w pobliskim bagienku.Szybkie rozmowy współtowarzyszy. Troska o to, by przeżyła.Niemcy są już blisko.Słyszą szczęk odbezpieczanej broni...
Według innych przekazów zakończyła życie 7 XI 1944 roku.

Siemiątkowo Koziebrodzkie,gm. Siemiątkowo.
Pryzmy śródpolnych głazów.Jeden obok drugiego.Leżą na miedzach zrodzone z ziemi.Uparcie wyłażą do światła. Ku muzyce drzew rozchybotanych niedowierzaniem.Przedzieramy się przez gąszcz pnączy.Suche gałęzie uderzają w nasze twarze.Złośliwe wisielcze sznury jeżynowych macek łapią nas za nogi.Potykamy się o nie.Krzew dzikiej róży wczepia się w moją skórę,kaleczy jakbym był wszystkiemu winien.
Wejście na ewangelicki cmentarz w Siemiątkowie Koziebrodzkim. ( ... )
Połamane nagrobki skrywa zgniła zieleń obłudy.Czuję się jak nieproszony intruz zakłócający wieczny spokój Głośna modlitwa pastora recytuje zdania z wierszy Goethego.Jego bezradny smutek prześlizguje się ze szczelin popękanych opasek grobów.Skrapla mchy kroplami goryczy.Wzmaga moje zakłopotanie.
Przybyli tu z ówczesnych Prus.Jako osadnicy byli większością pośród polskości.Wykarczowali lasy,gospodarzyli na lichej ziemi wierni zasadzie,że ciężki wysiłek popłaca.Teraz zbratani z milczeniem Boga oczekują w wierze na opamiętanie.Na chrześcijańską pamięć współczesnych.Wiem,że są mi obcy.Lecz gdy idę w kierunku obsadzonego pola słoneczników one zadają pytania o moje korzenie.Malują gostyniński bruk rynku i moich przodków znad Łaby.Mam duszę słowiańską,którą pielęgnuję.Kurhany i żalki na uboczu moich prywatności. Polskość w sercu.Za plecami bramę z uświęconą ziemią ludzi,którym przynależy się szacunek.

2 komentarze: