wtorek, 6 marca 2012

Tajemnicza twarz ze Święcieńca

Kilka księżyców temu pozwoliłem sobie na małą ekstrawagancję podpłocką.Chciałem poczuć jej klimat i nieprzeniknioną zasłonę ciekawości.Za to uwielbiam rower,bo tylko dzięki niemu docieram w miejsca sobie zaplanowane i o odpowiednim czasie.Chodzi rzecz jasna o przeżycie duchowe i naoczne w zmieniającym się odcieniu migających krajobrazów.A co istotniejsze poznawanie rzeczywistości zamkniętej w ruchu,za którym może podejść wyobraźnia wędrowca.Zgroza jest jej największą atrakcją.
Celem mojej wyprawy był Święcieniec.Stara osada z kościołem,co przykuwa uwagę.A tam niezwykły nagrobek usytuowany na przykościelnym terenie.Wyróżnia go rodzinna tajemnica,wykuta w kamieniu przez świetnego artystę.Znał on swoje mistrzostwo.Piękno nie było mu obce, a wrażliwość i żywa struktura głazu wręcz namacalnie porusza lub oszukuje ludzkie spojrzenie.
 Takiego rodzaju sztuki rzeźbiarskiej na Mazowszu mamy niewiele.A jeśli jest, to raczej tam gdzie artystyczne ciągoty ludzi zamożnych pozwalały ich twórcom na tworzenie takich dzieł.Tutaj mamy do czynienia z czymś,co przeurocze i nad wyraz prawdziwe.Oto uważny obserwator ma do czynienia z twarzą lub podobizną młodej kobiety wyrzeźbionej ręką mistrza.Już na pierwszy rzut oka poddajemy się jej urodzie.Bije z niej młodość,rysy tak delikatne,że aż chce się ich dotknąć,musnąć dłonią po policzkach.
Jaką ukrywa ona tajemnicę- doprawdy nie wiem.Czy twórca rzeźby znał ten powab urocznych oczu? Trudno zawyrokować.Może to tylko moje niepoważne wątpliwości.Szukam sensacji albo historii której nie było.Jednak jest w tej zimnej milczącej buzi wyczekujące trwanie .Zniewolenie... Czy to twarz Heleny ???

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz