piątek, 8 czerwca 2012

Ci,co zginęli w nurtach Wisły...

Dzika Wisła czasami jest jak niedobra macocha. Okrucieństwem przekracza własne moce i żywioły.Odbiera zdrowie zakochanemu w niej człowiekowi,zatapia w nim naiwny romantyzm oraz zabiera młode życie. Co roku w jej nurtach topi się bezpowrotnie wiele istnień ludzkich.Jakiś procent tych osób nigdy się nie znajduje.Zostają w jej głębinach nie doznając pochówku i pożegnania z najbliższymi. Tak jest od wieków...

Doskonale obrazowuje to utwór muzyczny zespołu Lao Che z płyty pt. "Gusła".

                                         Topielce.

               "   ...Gdy nocą ku toni zwrócisz swe lice,
                  Gwiazdy nad i pod Tobą i dwa obaczysz księżyce."

                  Chodź ! No chodź ! Przecież to nie boli.
                  Ja wiem,woda zimna,ale przecież to nie boli.
                  Ojce nie pozwolą. A tak my razem po wiek wieków.
                  I wodnika obaczysz.
                  No chodź, tu my z rusałkami w tan.
                  No chodź. Przecież to nie boli.
                  Ojce nie pozwolą.
                  No chodź !, Chodź..."

Tekst ten został wykorzystany z fragmentu ballady " Świteź" Adama Mickiewicza i wspaniale komponuje się z uroczną siłą przyciągania dzikiej rzeki jako zabójczyni. Człowiek tutaj staje się topielcem, jakby ofiarą ślepej żądzy swoich pragnień i zachcianek. Zaspokajania się po przyjemność nawet za cenę utraty daru życia.

Tak ja go rozumiem...

Odwiedzając małe nekropolie w okolicach Płocka mam tę sposobność,że jestem naocznym świadkiem tych tragicznych wydarzeń.Napotykając na swojej drodze nagrobki ,epitafia i fotografie osób,które zginęły w wiślanych głębinach. Po dziś dzień są one pamiątką i jednocześnie pamięcią dla najbliższych,którzy odwiedzają ich w sekretności swoich tęsknot. Kiedy je widzę, wiem,że ludzka miłość oraz nieprzebrany ból utraty mogą pokonać czas i zacierające się wspomnienia.Są wciąż żywe. Trwają w myślach rodzin oraz w niewielkich społecznościach lokalnych kultywujących ich ślady w codziennych rozmowach. Od świąt po rocznice rozłąki.Tam obcy nie mają wstępu.

Nad każdym z nadwiślańskich miast i miasteczek unosi się taka aura smutku.Gdzieś,ktoś popłakuje za kimś z żalu,że był tak krótko. Jednym z takich osób jest Stasio z czerwińskiego cmentarzyka,który utonął w wieku 17 lat. Drugą dojrzała i piękna kobieta z wyszogrodzkiej nekropolii-do chwili obecnej wciąż odwiedzana i ukwiecona bukietami kwiatów.Zaś ostatnim takim opuszczonym topielcem jest młody mężczyzna z płockiego cmentarza przy ul Kobylińskiego. Wszystkich łączy śmierć w Wiśle, jakaś rozłąka i cierpienie.



Warto zatem przystanąć tuż nad ich grobami i pomyśleć jak niewiele potrzeba ,aby zatracić się w wiślanej uroczności topielic...
Zapalmy chociaż jakiś mały znicz i wspomnijmy,że kiedyś byli pośród nas.

1 komentarz:

  1. Chudą nocą pod mostem w Sekwanie,
    płynie kotka przemokła i siwa,
    pod następnym mostem niespodzianie,
    przyłączyła się do niej dziewczyna.

    Opryskują je lampy portowe,
    owijają je posępne fale,
    a one prowadzą rozmowę
    i nie oddychają już wcale .

    fragment piosenki: Kayah "Topielce"

    OdpowiedzUsuń