Droga.
Jest taka droga nieznana nikomu,
Jej szlakiem wędrują duchy wchłaniane przez mgłę,
Ślady wydeptują tam samotne cienie drzew,
Bliznami z okaleczonych ramion smutków,
Czasem przystanie na poboczu jakiś zwierz,
Na czterech kończynach pochylony przed siebie,
Bezdomna skóra z podziurawionych kul,
Z cicha wyczekująca zleżałego kresu,
Dokądś ona zmierza wijąc się jak wąż,
Przyciąga do siebie w rozpaczy los,
Wzrokiem jej nie dojrzysz matowym chłodem,
Będzie z ciebie szydzić pohukiwaniem sów.
Szarością łamanych gałązek z dzikiego bzu,
Choć pusto tam i nawet echo w niej milknie,
Zastępy żerców modlą się do Bogów,
Zarosła sierścią z grubych mchów lasu,
Wciąż omamia zbłąkanych spragnionych spokoju,
Droga wśród dębów.
Dn. 29.10.2012 r, w lesie brwileńskim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz