czwartek, 29 listopada 2012

Sanktuarium

W takich miejscach , a był to koniec jesieni gość czuje, że został ugoszczony przez Matkę Naturę. Nieopodal na opadającym  skłonie parowy, gdzie w dole przepływa leśny ciek znajduje się pozostałość po cmentarzyku dla myśliwskich psów. Były tam one grzebane w okresie przedwojennym już od lat 30-tych ubiegłego wieku. Więcej o tym będzie mowa w artykule numeru trzeciego półrocznika '' Nasze korzenie'', wydawanego przez Muzeum Mazowieckie w Płocku, którego wydanie planowane jest na połowę stycznia 2013 roku.
Okoliczny kompleks leśny jest ostoją  dla saren , dzików a nawet wędrujących szlakiem nadwiślańskim pojedynczych łosi. Jeśli ktoś, kto lubi wędrować po lesie natknie się na widok takich jego mieszkańców, rychło przekona się jak wielkie spotkało go wyróżnienie. Nieczęsto dziś można poczuć ten rodzaj dreszczyku podniecenia graniczącym z najczystszej urody szczęściem. A kiedy dojdzie do tego kwilenie siedzącego na pobliskiej gałęzi  drzewa młodego jastrzębia lub krogulca- wówczas coś przeszyje jego ludzką duszą. Tym czymś może być zwykły prostolinijny spokój...

W tej porze roku między zanikającą acz wciąż widoczną garsonką pani jesieni, a oczekującą u progu boru hrabianki lodowej - zimy, można ujrzeć jak las się zmienia, tło i barwy przenikają się wzajemnie. Mgły, choć ulotne, z deszczykiem i ubłoconymi dróżkami  opadają w zakamarki jego powalonych pni i konarów. Dzięki czemu tworzą coś na kształt sanktuarium dla zagubionych pielgrzymów.

Człowiek mądry, poszukujący wytchnienia i obcowania z samym sobą winien go czasem odwiedzić. Sądzę, że nie pożałuje. Ślady racic, kopyt i pazurów  w leśnej ściółce okazać się mogą jego z dawien dawna upragnioną  zieloną księgą . Wystarczy, że zacznie ją poznawać na nowo, a zrozumie jak niewiele potrzeba, aby być jej częścią.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz