niedziela, 16 grudnia 2012

Skrwa Lewa, zimorodki i jezioro Soczewka.

W leśnych ostępach Gostynińsko-Włocławskiego Parku Krajobrazowego pomimo jego postępującej degradacji wciąż można obcować z jego przyrodą. Takim jego miłym zakątkiem są okolice jeziora Soczewka oraz zasilający ten zbiornik rzeka Skrwa Lewa. W zimowej scenerii, kiedy jeszcze trzyma mróz i biały puch zalega na runie leśnym odkryć można jego niepospolitą urodę. Możemy obserwować ślady saren i ich szlaki migracyjne w lesie. Przyjrzeć się  mchom i porostom oskubanym w czasie żerowania na samotnych polankach, które pożera las, lecz jeszcze stanowią ich ostoję i kryjówkę. Ktoś, kto poszukuje takich zmysłowych doznań powinien cierpliwie i uważnie poszukiwać takich miejsc, a zapewniam, że się nie rozczaruje.
W dolinie nadskrwiańskich mokradeł i niewielkich dopływików rzeki w łęgach olszynowych można podziwiać bobrze tamy. Ci doskonali inżynierowie leśni są jego ratownikami. Mimo,że ścinają  nadrzeczne drzewa, sprawiają,że z czasem przesuszone bory odżywają na nowo stając się w okolicy nowym siedliskiem dla zaskrońców i ginących płazów.Poza tym te doskonałe budowle wprawiają miłośnika przyrody w zachwyt i zastanowienie - bo jak to możliwe, że bez betonu, stali i szkła a przede wszystkim milionowych dotacji, takie tamy wytrzymują i nie przesiąkają... Już widzę te kwaśne grymasy uczonych pseudo inżynierów  z pogardą wpatrzonych w te małe dzieła architektury.

W dolinie Skrwy Lewej.
Natura sama w sobie to doskonały twór, którego jeśli się nie niszczy potrafi sama o siebie zadbać. Przykładem tego jest rzeka Skrwa Lewa i jej dolinny 10-cio kilometrowy meandrujący  dolny odcinek. Tam właśnie jeśli pozwolimy się nieść stopom , można zażyć harmonijnych pejzaży niezniszczonej rzeki. Kłody i wykroty przewieszone przez rzekę i tworzące mozaikową ilość nagromadzonej energii życia - dla ichtiofauny i ptactwa wodno-błotnego są jej dziewiczym zapisem. Rzadkich gatunków storczyka , zawilców i knieci. Wszystko wiosną i latem kiedy przyroda rodzi i umiera. A leśny świat wciąż wykarmia i daje szansę na przetrwanie.

Zimowy klejnocik...
Najbardziej narażone na śmierć z zimna są przepiękne zimorodki. Już w temperaturze  poniżej 20 stopni giną. Znane są przypadki ,iż lokalne populacje tego niezwykłego ptaszka znikają w przeciągu dwóch miesięcy z braku pokarmu- bo właśnie zamarzła rzeka, w której polują na niewielkie rybki. Nad Skrwą Lewą mają one swoje sporadyczne miejsca gniazdowania. Jestem jednych z nielicznych uprzywilejowanych, którzy znają ich mateczniki. Biedaki teraz się uwijają jak w ukropie , ażeby przeżyć. Mając odrobinkę szczęścia można je obserwować tuż nad nurtem rzeki jak polują lub walczą o pierwszeństwo o takie łowieckie miejsce. Jest to jeden z takich magicznych kolorowych fragmentów naszego zimowego wędrowania nad Skrwą... Piękny moment.

Gdy zboczymy i opuścimy rzekę, spotkamy się z sosnowym borem. Smutnawy wabi nas jednak zbrązowiałymi pniami i korą. Jeśli spojrzy się jakby z innej perspektywy na te jego zaloty, można przekonać się o tym sekretnym jego przyciąganiu. Wówczas wędrowiec chce iść drogą przed siebie, ażeby dalej czuć się jak nim omamia. Kora sosen nagle nabiera innych walorów- mamy wtedy wrażenie, że drzewa odziały się w jakieś niezwykłe kobiece pończochy chroniące je przed mrozem. Tak mogą patrzeć tylko szaleńcy. Lecz natura nie czyni im krzywdy- pragnie być zauważana, i nauczać piechura, aby cośkolwiek z tego pojął... Może wczesną wiosną podaruje mu inne prezenty, a on zmądrzeje.

Droga w sosnowym borze.
Nad jeziorem Soczewka jest już powiew innego ducha. Ręka człowieka tkwi tam niczym zadra i wciąż manipuluje krajobrazem. Przyroda walczy. o niego lecz jest wiadomym,że nie na długo starczy jej sił. Kiedyś po prostu obumrze jak ta dłoń zatopiona w mule . We mgle jeszcze można ją przyoblec współczuciem , przytulić. Nawet kołujący myszołów jest tego dowodem. Zawieszony w mlecznej drodze niewiadomego, niepewny czy przysiądzie na gałęzi. Czy przeżyje?

Ptasi domek nieopodal Skrwy Lewej.
Jest rzeka, zimorodki i las. I odciśnięte ślady włóczęgi na śniegu. Droga i milczenie albo słowa, które słyszane zza sosen nikną jak czas.

Jezioro Soczewka od strony ujścia rzeki Skrwy Lewej, która go zasila.
Z dedykacją moim  gościom - miłośnikom wędrówki i przyrody. Dziękuję Wam za odwiedziny (:
Było super!

1 komentarz:

  1. Pozdrawiam z nad Skrwy... Tyle lat a wciąż pięknie cicho i naturalnie...

    OdpowiedzUsuń