środa, 19 grudnia 2012

Wiślane mgły.

Mgły są zarówno przekleństwem jak i wtajemniczeniem dla osób, które się nimi zachwycają. Idąc we mgle można poczuć odrobinkę niepewności-szczególnie wtedy,gdy idziemy przez las, łąki albo mokradła. Wówczas mogą one zrobić piechurowi  psikusa i ponieść go  tam, gdzie on wolałby nie przebywać. Gorzej,kiedy się zbłądzi, straciwszy orientację w terenie. Nasza adrenalina i zdenerwowanie ulegają modyfikacji i narastają. Wędrowiec wodzi po okolicy oczyma i zgaduje. Znam osobę, dla której ten rodzaj ekscytacji stanowi kwintesencję jej wędrówek. Mawia mi potem, że specjalnie wybiera dla swojego szlaku takie rejony, których nie zna. Poszukiwanie i ten niepewny ''grunt pod nogami'' wprawiają go w stan podniecenia. On się nie śpieszy, on po prostu smakuje te chwile i krajobraz jaki mu towarzyszy. Jak stwierdza wtedy żyje naprawdę...


Różne są upodobania człowiecze. Dla innych jest to dziwactwo dla jeszcze innego odchyl od normy a dla mnie zwykłe pragnienie bycia szczęśliwym. Tu i teraz.


Nadwiślańskie i leśno - błotne mgły są najpiękniejsze . I to bez względu na pory roku i stan pogody. Płynąc  łodzią pychówką lub lejtakiem po Wiśle odradzam niedoświadczonym tego rodzaju eksperymentów. Można sobie narobić niezłych kłopotów. Dobić na przykład na mielizny lub uderzyć burtą o głaz, kamień, którego nie widać. A najgorzej jak zderzymy się z inną jednostką pływającą... Taka niemiła niespodzianka jest realna o świcie, kiedy wędkarze wypływają na połów albo ci drudzy wracają po nocnych wędkowaniach do domów. Takie sytuacje choć sporadyczne są możliwe podczas gęstych zawiesin mgielnych na rzece



Mgła to krople wody lub kryształki lodu zawieszone w powietrzu. Mgły oczywiście różnią się od chmur [ strutus ] tym, że ich dolna podstawa styka się z powierzchnią ziemi, podczas gdy podstawa chmur znajduje się ponad jej powierzchnią. Warto też zauważyć, iż koncentracja kropel [ wodności ] jest większa niż w zamgleniu. Zaś gdy kropelki mgły rosną mamy wtedy do czynienia z tak nie lubianą przez nas mżawką. Oczywiście z tą zimną, zacinającą  kroplami na nasze twarze.

A ja i tak lubię iść, gdy mnie pochłania nad brzegami Wisły...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz