czwartek, 27 czerwca 2013

Dąb, śluzowce i motylki

Leśne nieuczęszczane drogi. Jadę skrajem parowu sięgającym miejscami nawet 25 metrów. W oddali borsucza nora po jego drugiej stronie. Towarzyszy mi mieszany las z przewagą sosny. Wyróżnia go starodrzew z pojedynczych klonów i dębów. Wyniosłe paprocie tworzą niewielkie fragmenty tunelu, które rozcinają bieżniki moich rowerowych opon. Nie kaleczą ich ponieważ środek tuneliku jest niezarośnięty. Głęboka zieleń lasu rozlewa się po tęczówkach oczu. Jestem totalnie wyluzowany.

Dąb szypułkowy Roman.
Początek kwietnia jeszcze zimowy ... [ 2013 r.]

Data budowy powyższej piwniczki.
Dojeżdzam do opuszczonego domostwa. Ruiny domu i stodoły okala zniszczony płot.  Ze starej piwniczki  u jej wejścia dostrzegam datę 1934 - zieje  z niego ciemny otwór przeszłości. Zastanawiam się, czy czasem nie ukrywają się w nim nietoperze.  Odpuszczam sobie spenetrowanie lochu. Dookoła chmary komarzyc próbują ze mnie zrobić krwisty befsztyk :) 

Ruiny domu w 2013 roku.
i z oddali...
Podwórze dawnego gospodarstwa zarasta gęsta roślinność. Wkoło jest także sporo potłuczonych butelek , śmieci i gruzu po ścianach murowanego domu. Studnia jest zasypana  jakimś syfem. Odchodzę dalej pozostawiając rower u pnia wiązu. Na wprost słonecznych promieni zauważam jego dostojność. Jest! Czarny władca, który pilnuje pamięci o zapomnianych... Dąb mający ok 4,5 metra obwodu. Kumpel z którym tu zajechaliśmy też odczuwa ten dreszczyk. Nazwaliśmy go Romanem, ponieważ mój przyjaciel właśnie tak ma na imię. 
Moi dwaj kumple:) Romkowie.
Mimo, że nie łatwo wytrzymać z natrętnymi owadami ładujemy się energią wielkiego dobrostanu . Jakiś czas każdy z nas pozostaje sam ze sobą. Kora sędziwego drzewa, łagodny cień opadający na nasze twarze i listowie, które coś podszeptuje niczym z szamańskich modlitw. On posiada moc. Wokoło zielsko opanowało wszystko, na czym mogło urosnąć-  zaś u podstawy jego pnia jest pustka i światło. Jak w świętym kręgu, gdzie zło nie może przekroczyć pewnej granicy. Liczy sobie jakieś dziesięć metrów.

Pocztówkowa zieleń Romka.
Odchodząc rozmawiamy o minionym świecie ludzi, których już nie ma pośród nas. Pamiątką jaką za każdym razem pozostawiają  po sobie to stosy śmieci i marność tego, co stworzyli.  Po dziś nic się nie zmieniło... Dlatego wiem, że nie warto pędzić.

Jedziemy dalej w leśne koncertowanie pokrzewek. Na jednej ze ścieżek zajadamy pierwsze tego lata poziomki. Czerwone uśmiechy smaku nie schodzą z naszych mlaskań. Po chwili zauważam biały nalot na spruchniałym pniu graba. Śluzowce! Białe grzebyki dla modnisiów:) Nie mam pojęcia z jakiego są gatunku ale je fotografuję. To rzadkie zjawisko w lasach gospodarczych, a w takim niestety jesteśmy. Gdy się tak przyglądam, ma się wrażenie, że to kotki wierzbowe w miniaturce.

Białe grzebyki śluzowców-[ śluzek  krzaczkowaty]
Spacerujemy po lesie. Oddychamy wilgotnym deszczowym powietrzem. I tak przez dobre pół godzinki. Na koniec, aby odtajać i nacieszyć oczy łąkowo-bagiennymi przestrzeniami siadamy na skraju lasu i zwyczajnie  świętujemy nic nie robienie:) To także sztuka- nie łatwa, zapewniam. Wśród skoszonych ziół znowu przyroda jest mi łaskawa. Niebieskie klejnociki motylich skrzydeł obsiadły czarnoziem . Śpijają  tak im potrzebne sole mineralne. Jak upite nie zwracają  uwagi na moje wygibasy z obiektywem. Mogę je wręcz delikatnie dotykać palcami. Jestem szczęśliwy. Co prawda jakość zdjęć jest daleka od doskonałości- ale czy to ważne?

Motylkowe pijaństwo:)

Nasze leśne wrota.
W życiu liczą się tylko chwile i tego będę się trzymał... Gdy jeszcze wokoło jest kilkoro przyjaciół nabiera ono jakichś  kolorowych doznań i pewności, że nie jest ci tylko bezsensownym trwaniem na uwięzi czegoś, co unieszczęśliwia.

5 komentarzy:

  1. Sławko czytając to co piszesz ma się pewność, że człowiek jest częścią Natury. Czemu ludzie w ogóle tacy nie są?
    Piękna wycieczka i subtelny opis. :)
    Greenway

    OdpowiedzUsuń
  2. stary przyjacielu wojaze po lonie natury z toba to czysta przyjemnosc

    OdpowiedzUsuń
  3. "Odchodząc rozmawiamy o minionym świecie ludzi, których już nie ma pośród nas."- ja wyrosłem z tego jak trafił do mnie film Chłopi. Takie samotne gospodarstwa kryją w sobie ludzkie wspomnienia które lubimy upiększać. Wolę zarezerwować te uczucia dla zwierząt i roślin. U nas w Giżycku jest parking przed Biedronką który powstał po wyburzeniu poniemieckiej rzeźni (zabytkowej chcąc nie chcąc) która funkcjonowała przez całą epokę PRL aż do drugiej połowy lat 90. Tam są ukryte wspomnienia. A może po prostu jestem wegetarianinem.
    AG

    OdpowiedzUsuń
  4. A śluzowce są niesamowite. Mają "pamięć", potrafią wrócić skąd przyszły bo oczywiście wędrują.
    AG

    OdpowiedzUsuń
  5. Witajcie. Mało ostatnio piszę. Więcej mnie w przyrodzie niż przed ekranem monitora. Droga Greenway, tak już jest, że w ludziach ta więź z naturą rodzi się wówczas kiedy mogą ogrodzić swój marny kawałek działki płotem i ogłosić potem jacy to oni są miłośnikami tej przyrody ... Komentarz chyba zbędny. Ważne, że tacy jak my inaczej czują.
    Co do pamięci miejsca, podzielam twoje odczucia AG -powiem więcej, pamięć miejsca, którego jestem gościem w przyrodzie ostatnio wydaje mi się ważniejsza. Tam przynajmniej- w tym lesie, nad rzeką gdzieś na mokradłach nie zawodzi. Intensywnieje!!! Jest czystsza. Miejsca po ludziach to wcześniej lub później bolesne rozczarowanie. A śluzowce po prostu uwielbiam... Dziękuję, ci za te kilka zdań.
    Kimkolwiek jesteś '' stary przyjacielu'' ja też ci jestem wdzięczny...

    OdpowiedzUsuń