sobota, 21 września 2013

Andrzej Stasiuk w Płocku

Pisarstwo Andrzeja Stasiuka objawia współczesnemu czytelnikowi inne jakże obce mu wymiary rzeczywistości. Pośród nich wymienić należy wszechogarniające absurdy, które otaczają zwykłego szarego człowieka praktycznie na całym naszym globie. Stasiuk je kolekcjonuje, z uporem maniaka zapisuje w pamięci. Piękno krajobrazu sąsiaduje z biedą maluczkich, wyżyny zła mieszają się z niezwykłością bezinteresownej przyjaźni; zaś tam gdzie nadzieja umiera ostatnia pozostaje marzenie.

Prowadzący Maciej Woźniak z lewej i nasz gość Andrzej Stasiuk.
Dzięki Stasiukowi w czwartek 19 września mogłem dotknąć tych wymiarów metafizyki, jednocześnie uzmysławiając sobie jak wiele z jego postrzegania ''tamtego'' jest tuż obok. Brzydotę zna każdy z nas. Ocieramy się o nią w zdegradowanych miasteczkach i wioskach -które on opisuje w swoich książkach. Wschód Europy, środkowa Azja, czy też Bałkany doświadczyły tego aż nadto. Przemoc i wojny także zrobiły swoje. Może dlatego tak go pociągają. Tam jest ten autentyzm którego na próżno odnaleść można w europejskości Zachodu. W twarzach ludzi prostych i doświadczonych przez chichot minionej przeszłości.
Andrzej Stasiuk czytający fragment swojej twórczości.
 Przyznam, że wsłuchawszy się w stasiukowe opowieści doceniłem to, co mam nieopodal. Wiślaną przestrzeń, przyrodę moich emocji i wzruszeń. A nade wszystko tę garsteczkę przyjaciół. Podróżowanie jest pociągające. Jest ono czymś ponad szarą codzienność kogoś, kto coś przegrał albo z własnej nieudolności utracił. Choć nie zawsze tak jest; wiedzą o tym ci, co za głosem duszy ruszają przed siebie...

Stasiuk nie jest nomadą. Nomadzi się przemieszczają, żyją chwilą obecną, a ich domem jest droga. Stasiuka można nazwać podróżnikiem, wędrowcem, smakoszem swoistej wolności którą on sam sobie wykreował. I chyba dlatego jest szczęśliwy. Jak sam powiedział- ''dla mnie nie ma żadnych granic''. Widziałem człowieka  wyluzowanego, dobrego gawędziarza i romantyka. Jego romantyzm był szczególny kiedy opowiadał o swoich fotografiach ze środkowej Kirgizjii. Mogłem je obejrzeć na slajdach, które sam autor osobiście wyświetlał.

Przygotowania do pokazu slajdów z podróży pisarza.
Wieczór autorski Andrzeja Stasiuka poprowadził znamienity płocki poeta Maciej Woźniak. W wypełnionej po brzegi sali Książnicy Płockiej im. Władysława Broniewskiego w Płocku obserwowałem skupione twarze zebranych fanów pisarza. Wcale mnie to nie dziwi. Poezja słów Stasiuka wiele dawała do myślenia. Zacytuję kilka z jego przemyśleń: '' Przestrzeń ma coś religijnego'', ''geografia jest kobietą'', ''trzeba mieć jakiś powód, żeby jechać'', '' pejzaż człowieczy, a jednocześnie przedczłowieczy'' [ dotyczyło ogromu piękna Mongolii ], czy w końcu: '' jestem fanem przestrzeni'', mówi wszystko o naturze Stasiuka. Spotkanie trwało bite dwie godziny i myślę,że nikt z zebranych tego czasu nie pożałował.

Dwóch literatów z innych wymiarów :)
Mi wypełniło kolejną pustkę chęci spotkania się z człowiekiem pióra, którego twórczość uwielbiam. Mam nadzieję,że zanim mój bezdomny szlak się o mnie upomni- przeżyję podobne spełnienie przy spotkaniu z Mariuszem Wilkiem. Choć styl obu pisarzy różni się mocno, łączy ich podróż , ludzie i umiłowanie czystego krajobrazu. Taka literatura po prostu do mnie trafia, porusza moje pokłady tęsknoty za tym, co obojgu panom udało się odnaleść.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz