Wchodzi się w podtopione łęgi. Zwierzęca ścieżka prowadzi między zakrzaczonymi głogami i tarniną z czasem niknąc na mszystej miękkości bagien. Idzie się długo i dość opornie. Nogawki spodni łapią kolczaste zadziory jeżyn. Ranią skórę. Esteta wie, że mimo wszystko warto przedzierać się przez nadrzeczne odludzia. Ma pewność że nie napotka przed sobą jakiegokolwiek intruza prócz zadziwionego lisa albo sarny. Pragnie mroku i spokoju.
Gdy pejzaż staje się bardziej otwarty, omija się bajorka i szlamiste mazie zgliniałej gleby.Trzeba uważać, bo jest ślisko. Trawy sięgają klatki piersiowej a potem znikają ustępując zdziczałym łąkom. Gdzieniegdzie rosną drzewa owocowe-grusze i ulęgałki. Malutkie owoce o cierpkim smaku. Gdy one dojrzeją ich słodycz powala na kolana. Zapewne przed wojną teren ten zamieszkiwali mennonici. Mądrzy ludzie rzeki.
W końcu strudzony człowiek dostrzega ogromne korony drzew. Wyłaniają się nagle i stają się coraz ogromniejsze, strzeliste i rozgałęzione. Zapach topól zdradza,że dotarło się na miejsce. W uroczysko wiślane...
Pomimo słońca w środku gaju panuje pociągający mrok. Zleżałe listowie zalega grubą warstewką runa. Wydala specyficzne aromaty starych drzew. Można przysiąść na butwiejącej kłodzie i patrzeć bez przerwy na czarne, spękane korowiny sokór. Ma się nieodparte wrażenie, że jest się świadkiem pogańskiej narady matuzalemów. I przykre uczucie nieproszonej ingerencji. Milczenie jest tutaj doskonałą medytacją . Scalenie ducha jak najbardziej się tu urealnia!
Tam nie istnieje czas. Wśród grubych pni niemych rozmów człecza postać karleje do żałosnych rozmiarów robaka. A jednak snuje się ona między nimi. Czuje, że może je objąć, mocno przytulić do siebie, zamknąć oczy z rozkoszy chwili. I błagać o wybaczenie za wszystkie wyręby świata na ich braciach.
Z dedykacją dla ''mojego'' uroczyska gdzieś nad Wisłą...
Kloszard
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, szczególnie okazale prezenetują się majestatyczne sokory. Ich chropowata kora, guzowate narośla dodają im szczególnego uroku, szkoda że ich coraz mniej, wypierane przez mieszańce kanadyjskie.
@Sławko. Dobrze, że istnieją tacy ludzie jak Ty, którzy potrafią dostrzec i zachwycić się pieknem przyrody, człowiek inaczej by zwariował, bo obecne czasy są chyba najgorszymi z możliwych. Trudno pogodzić się z faktem, że się jest swiadkiem zagłady czegoś co się kocha i bardzo ciężko cokolwiek z tym zrobić. Moim lekarstwem jest własny spory kawałek działki, gdzie sadzę rozmaite rodzine gatunki drzew i krzewów. Oglądanie jak rosną, z każdym rokiem tworząc ekosystem przyciągający coraz więcej gatunków ptaków jest prawdziwą przyjemnością. Dodatkowo wiem, że żadni "specjaliści" od pielegnacji drzew jacy grasują w wielu miastach, mi ich nie wytną. Ukojeniem jest też dobra muzyka np: Adrian Von Ziegler: Tutaj fajny kawałek http://www.youtube.com/watch?v=1PuIYDyOwc8.
@Sławko. Mieszkasz stosunkowo niedaleko, polecam zatem ostepy Kampinoskiego Parku Narodowego, naprawdę widać jak las chroniony w parku narodowym powoli przekształca się w prawdziwą puszczę. Nie ma zrębów zupełnych, ani innych raniących serce "zabiegów gospodarczych"
Moje klimaty :) Nie sądziłem że nadrzeczne łęgi skrywają takie tajemnice. Dużo mówi się o ochronie puszcz a przecież to właśnie łęgi są najbardziej zagrożone wyginięciem i to one ucierpiały najbardziej. Kiedyś było to przekształcanie ich w pola ze względu na żyzne mady rzeczne. Dziś pretekstem może być powódź stulecia jako argument do ostatecznego rozrachunku i unicestwienia tego zbiorowiska leśnego. Dobrze wiedzieć że są jednak jeszcze takie miejsca jak to.
OdpowiedzUsuńDzięki Wam za te spostrzeżenia.Kilka lat temu objechałem rowerem Puszczę Kampinoską wzdłuż i najbardziej mile wspominam okolice ''Zamczyska''-doprawdy cudowne magiczne miejsce... Góry czerwińskie to z kolei zakątek za którym tęsknię. Poza tym te olsy podlegające ochronie ścisłej. Bajka. Dawno w niej nie byłem -miłoby było nawiązać jakiś kontakt i nadrobić stracony czas... Cieszę się, że są jeszcze osoby świadome rodzimych gatunków drzew i krzewów!
OdpowiedzUsuńTe wiślane ostoje bardzo szybko znikają niestety. Penetracja wędkarzy też robi swoje. Wjeżdzają swoimi złomami i to wszystko z roku na rok zasyfiają - włącznie z wycinką starych sokór na ogniska..Dlatego nie opisuję w jakich okolicach one rosną... A są po prostu baśniowo piękne, szczególnie jesienią we mgle! Zapraszam, zaufam i podzielę się radością widoków.
.
Kloszard
UsuńJeśli chodzi o kontakt, to można pisać na tkloszewski@wp.pl. Chętnie umówię się na jakąś wyprawę do KPN.
Pozdrawiam
nowy dwor maz tam rosnie najwiecej topli czarnej
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
OdpowiedzUsuń