środa, 25 grudnia 2013

Józef Żarnowiecki- prosty pustelnik

I pomyśleć, że kiedyś chciałem nim zostać... Takich autentycznych w wierze osób poznałem zaledwie kilkoro. Za każdym razem spotkanie z nimi stawało się dla mnie ogromnym przeżyciem.. Najbardziej zaś ich prostolinijna prostota i życiowa mądrość były tym, co zasługiwało na mój szacunek. Kiedy ktoś z własnej nieprzymuszonej woli wybiera życie eremity, nie może być złym człowiekiem. Jest albo bardzo złakniony samotności albo w duszy gra mu  boska muzyka. Więc zasłuchany idzie ku jej dźwiękom.



Postać pustelnika Józefa Żarnowieckiego należała do takich nietuzinkowych osób. Ten człowiek żył wedle własnych reguł, zgodnymi z tymi o których dziś tak wielu nawiedzonych chrześcijan wrzeszczy dookoła a robi zupełnie co innego! Pokora, wybaczenie, zasłuchanie oraz poszukiwanie dobra w innym człowieku były tym, o czym współczesny człowiek może jedynie pomarzyć. Brat Józef takim właśnie był.

Poznałem go osobiście, kiedy byłem kilka lat temu z wizytą u znajomej. Odwiedziliśmy wówczas sanktuarium w Kalwarii Zebrzydowskiej- ona nastawiona na aspekt religijny, ja zaś na uroki tamtejszej przyrody. Wtedy natknąłem się na przygarbionego brata Józefa i krótko z nim pogadałem. To był zaledwie moment, dosłownie mgnienie kilku minut. Byłem onieśmielony jego siłą i wielką prostotą słów. Do dziś pamiętam co powiedział: '' Będę się za ciebie modlić''.  Wyznałem mu wtedy, że nie wierzę w jego Boga, bliscy są mi moi słowiańscy Bogowie. Czy zrozumiał? Tego nie wiem., ale nie pouczał, nie odszedł z pogardą, tylko po chwili mocno uścisnął mi dłoń...

Pustelnik kamedulski- fotografia z : //www.facebook.com/kameduli
Pamiętam to zdarzenie do dziś. Jako, że teraz większość z nas obchodzi Bożonarodzeniowe Święto, pomyślałem o tym napisać. Jestem rodzimowiercą- kimś komu bliżej do przedchrześcijańskich korzeni naszych praprzodków. Czy przez to jestem gorszy? Nie sądzę. Ludzie mądrzy nie oceniają innych wedle własnych wyobrażeń. Tacy starają się zrozumieć a nie pouczać. Do pustelników mam szczególny sentyment, mimo, że reprezentują instytucję, która trwoni swoje idee na rzecz bogactwa i posłuchu. Na szczęście nie wszyscy. Eremici są sumieniem chrześcijan-tak sądzę. Ratują, błagają modlą się za nich.

W moim życiu też są tacy pustelnicy, których czasem odwiedzę. Żyją w klasztorze bieniszewskim koło Konina. Choć dawno tam nie byłem, w myślach ciepło wspominam jednego z nich, który kiedyś podarował mi swój własny różaniec. Mam go do dzisiaj. Z szacunku, z powodu intencji jakie mu przyświecały, trzymam go w domu jako pamiątkę. Darów drugiego człowieka nie powinno się wyrzucać. Zwłaszcza te od serca.

Ten wpis chciałbym własnie zadedykować wszystkim pustelnikom zgromadzeń klasztornych 
[ kobiecych i męskich } jak i tym świeckim, żyjących gdzieś w cichości. Bez względu na wyznawaną wiarę. Oni jak nikt inny są autentyczni...








5 komentarzy:

  1. Pamiętam go jak byłam dzieckiem... Przychodził pieszo na odpusty w Pacanowie, Nowym i Starym Korczynie... Przychodził w swoje rodzinne strony... Zawsze z pokorą... Padał na twarz przed obrazem Matki Bożej. W ręku miał bukiecik polnych kwiatów... Widok niezapomniany...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko się zgadza, urodził się wychowywał w Winiarach Dolnych w parafii Stary Korczyn.

      Usuń
  2. Ja również miałam tą wieklą przyjemność poznac Brata Józia i byłam w Jego uroczym domku. Wielokrotnie prosiłam aby modlił się w moich intencjach i w intencjach moich ukochanych bliskich - wszystkie zostały wysłuchane. To był jeden z najpiekniejszych ludzi jakich BÓG OJCIEC postawił mi na mojej drodze życia. Piekny,Święty człowiek tak jak Śp.moja ukochana Mamusia.

    OdpowiedzUsuń