Przylaszczki w Brudzeńskim Parku Krajobrazowym. |
Strumień w jednym z wąwązów B P K . |
Ścieżki saren schodzą ku wodopojom. Kiedy się im dobrze przyjrzeć, to ma się wrażenie, jakby te kopytne kokietki szły jedna za drugą tworząc małą karawanę. W dole pod urwiskiem ślad szlaku się urywa. Czarna plama błota zdradza, że nie tylko one tutaj zachodzą. Towarzyszą im masywne cielska dzików, które buszują taplając się to w błotnistej mazi, to spulchniając ryjami zliściałą ściółkę kilku pór roku. Teraz panuje tu pozorny spokój. Włóczykij może się nim do woli napawać przysiadając na którejś z potężnych kłód dębu.
Jar jest jeszcze smutny. Popielata kora bukowej ferajny spaja się z mgielnymi cichościami i nie odpuszcza melancholii. Na szczęście w blasku wiosennych promieni słońca przylaszczki niebieszczeją i barwią się fioletami. Niektóre już dorodnie wyrastają ponad omszałe gałęzie i zmurszałe pieńki zatopione w strumieniu. Samotny strzyżyk podskoczy wśród nich z rzadka i coś zaszczebiocze. Podmuch wiatru mocniej poderwie, by w końcu odstąpić od niecnego uczynku. Niebawem i one zasiedlą całe połacie puszczańskiego runa wraz z innymi wczesnowiosennymi gatunkami kwiatów.
Wiosenne kwiatki to sama radość i subtelność, prawdziwe zwiastuny wiosny. :))
OdpowiedzUsuńGreenway
Jak mi się powiedzie, to niebawem zamieszczę sasanki- znam takie miejsce, gdzie rosną, tylko dojazd daleko... Dzięki Greenway. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, raczej z konkursu nie skorzystam. Wystarczy ta niewielka grupka moich czytelników. Dopóty są, sprawiam sobie i innym jakąś frajdę.
OdpowiedzUsuń