wtorek, 15 kwietnia 2014

Wśród starorzeczy, kęp i gajów sokorowych...

  W starym gaju sokorowym zatrzymał się czas. Trwa w popękanej korze i w dziuplastej czerni, która pochłania słoneczne światło. W runie młode kopytniki i fiolet dzwonków nieśmiało wychylają się ponad zleżałe kłodziska matuzalemów zwalone przez wichury. W oddali w niosącym się echu słychać walenie dzięciolego dzioba. Ponad konarami drzew kołuje samotny myszołów i poluje. Czuć woń wiślanej wilgoci i szlamu.

Wiślane piękno zasługujące na utworzenie na Wiśle Parku Narodowego...
 Delikatna zieleń przyobleka rozgałęzione gęstwiny wierzbowisk. Odbija się ona w silnym nurcie rzeki i w zaułkach meandrujących starorzeczy. Wpływam w ich labirynt zdany na łaskę i niełaskę płycizn z piaszczystych uskoków i zdradliwych głębin. Przy brzegu dostrzegam ślady bobrzego ogona kierujące się z łęgowej ściany topól i olch. Zgryzione  pnie wierzb świadczą o dobrych warunkach do życia dla tych gryzoni. Soczyste grzywki traw barwią smutne wnętrza lasu od strony rzeki. Schodzę na jedną z zadrzewionych łach pozostawiając łajbę na suchej mieliźnie. Pierwsze rusałki oblatują żółć kwiatów rosnących na namuliskach.

Niektórzy pseudonaukowcy chcą zniszczyć takie nieskazitelne  piękno na Wiśle...
  Wchodzę w głąb wyspy. Niewielkie połączenie z Wisłą sprawia, że w zagłębieniu kępy zalega lustro jeziorka. Strumyk wciąż wpływa dość wartko i szemrze mile. Moje bose stopy chłoną jego chłód. Ogromne rozrośnięte głogi dopiero, co będą się ukwiecać. Chwilowo jeszcze straszą swoimi jakby osmalonymi od ognia czapami. Podziwiam je; tylko nad Wisłą są takie piękne , ogromne i budzące postrach. Na drugim krańcu bajora lśnią w słońcu szarawo-białe konary wiązów. Zwisają ciężko tuż nad stojącą wodą. Gdy się dobrze przypatrzeć, to ma się wrażenie, jakby dawni mistrzowie Zen zagościli tutaj przed momentem i wymalowali.oprawiwszy je w ramkę żywej natury...

Wśród starorzeczy...

    Cieniutki nalot z mgieł umknął niepostrzeżenie. Siadam w miałkim piasku z widokiem na rozległą przestrzeń królewskiej rzeki. Obezwładnia mnie jej spokój. Bezwietrzna aura pozwala mi na taki luksus. Smugi cienia i święcącej planety wędrują po dachach uspokojonych łęgowin. Z rzadka zatrzymają się na żywych rzeźbach czapli i kormoranów.  Dzikie kaczki pływają już w parach. Niebawem będą wysiadywać jajeczka i wychowywać pisklaki. Bieliki będą miały kolejny łatwy łup.


Dzika wiślana przyroda...
Takie stare topole sokory nadwiślańskie wycinają współcześni barbarzyńcy![ komu one przeszkadzają? ]
   Wpływam z powrotem ku starorzeczom. Czasem zaskakują, to silny nurtem w wąziutkim połączeniu z rzeką, to płyciznami przy kamienistych główkach. Jakiś większy otoczak podrapie dno drewnianej łódeczki. Czuję się niekiedy jakbym był niesiony na skorupce orzecha z pewnej bajeczki. Bezbronny zupełnie. Na szczęście to tylko psikusy mojej wyobraźni. Wierny świętemu gajowi wracam na jego łono. Grubaśne drzewa strzelają w górę dźwigawszy omszałe konarzyska. Niektóre leżą już na ziemi, lecz nadal napełnione sokami puszczają pąki. Mrocznieje wokoło. Sokory są tutaj jak najświętsze dęby pogańskich Słowian, kryją w dziuplach niejedną historię i dramat. Przechadzam się między nimi pełen nieopisanej przyjemności. Chciałbym być jedną z tych odrośli, które puszczają z korzeni. I zazielenić świat.

     Tekst z dedykacją dla  Wiesi, Kloszarda i Wiedmira...

4 komentarze:

  1. Te sokory to wyjątkowe piękne drzewa. Szkoda, że w Polsce już ich się nie sadzi. Zastąpiły je jakieś mieszańce kanadyjskie ze szkodą dla naszej rodzimej przyrody. Piękne zdjęcia - masz Waszmości ręke.

    Kloszard

    OdpowiedzUsuń
  2. Może zgłosić te sokory jako pomniki przyrody. To by już coś było.

    OdpowiedzUsuń
  3. Twoje poetyckie opisy nadwiślańskiej przyrody są po prostu piękne i karmią moje serce. Dziękuję za dedykację. :) Dziękuję za to, że jesteś. :)
    Wiesia

    OdpowiedzUsuń
  4. Sokory to jedne z najpiękniejszych nadwiślańskich drzew. Jeszcze białodrzewy dorównują urodzie tym gigantom. Niestety współcześni barbarzyńcy i umysłowe bezmózgowcy wycinają je jak popadnie. Pozostaną nam mieszańce obce naszej przyrodzie... Co do zgłoszenia sokor jako pomniki przyrody, to raczej odpada- zaraz zgraja urzędasów rozjedzie autami ostatnie skrawki przyrody . Już niech pozostaną w spokoju...Im mniej ktoś wie o nich , tym większa szansa , że przeżyją.

    Wiesia, bardzo proszę- dla ciebie zawsze, bo czujesz podobnie.... :)

    OdpowiedzUsuń