środa, 11 czerwca 2014

Ja- rodzimowierca!

     W poprzednim poście pozwoliłem sobie na zamieszczenie dość krótkiego opisu krzyża w Główinie. Uczyniłem tak z wdzięczności za gościnę u znajomych, którzy pokazali mi swoje miejsce na Ziemi. Skromny dom pośród pól, z widokiem na Wisłę. Z faktu, że czułem się tam dobrze, pomyślałem, że chociaż napiszę o czymś, co jest im bliskie. Był nim właśnie opisywany drewniany krzyż.

  Wierni czytelnicy wiedzą, iż intencją powstania mojego bloga było krzewienie idei regionalistycznej mojego regionu- Mazowsza Płockiego.Szczególnie bliska mi jest przyroda, historia, archeologia oraz ciekawi ludzie i miejsca. Fakt że z różnym natężeniem. Jest on wyrazem mojego uzewnętrznienia, a co najważniejsze sprawia mi wiele przyjemności. Jeśli przy okazji inni mogą poznać, to o czym w nim piszę, to już w ogóle słodka bajka.

   Jeden z goszczących czytelników zarzucił mi jednak hipokryzję wykpiwając moje rodzimowierstwo. Z początku sądziłem, że ktoś mnie podpuszcza, albo wciąż to robi, ale po dłuższej dyskusji między nami niejako zmusił mnie do osobistej refleksji. Tutaj pragnę mu podziękować za cywilizowaną formę korespondencji i sam fakt, że nie obrażał... Cóż, nikomu nic nie muszę udowadniać. Każdy w moim rozumieniu ma prawo do swojego światopoglądu, jeśli nie narzuca go innym. Pomimo, że wielokrotnie spotykały mnie szykany za to, że daleko mi do katolickiego pojmowania świata-zrozumiałem, że inaczej nie będzie. Przecież głów ścinać nie będę ! Ortodoksem nie jestem:)

Ja rodzimowierca- i jestem z tego dumny! Mogą mnie inwigilować, pisać raporty , pisać prace doktorskie- mam to w nosie.
  Ponoć jestem w mniejszości, zaś większość zawsze ma rację. Taki argument świadczy o tych, co tak twierdzą. Jeśli dzięki temu poprawiają swoją chrześcijańską megalomanię i absurdalność swojego przekonania o wyższości katostwa nad innymi wyznaniami, cóż, ich problem-bo na pewno nie mój. Od wielu lat obserwuję jałowość i powierzchowną religijność symbolu krzyża pośród Polaków. Przeraża mnie ona i jednocześnie cieszy. Bo w swej ignorancji nie dostrzegają, iż gdzieś w swoich trzewiach blisko im do pogan. Osobiście ja za takiego się uważam....

 Ja tam wolę Noc Kupały, zamiast płaszczenia się na torach... Fotografia ze strony Radia TOK FM.
   W związku z powyższym muszę zareagować kilkoma zdaniami od siebie. Bez względu na to, czy w przyszłości zamieszczę coś z kultury gościa z Palestyny, to nie znaczy, że nagle przyjmuję komunię, chodzę do kościoła i klękam przed złoconymi ołtarzami!!!  Moim kościołem jest las, ołtarzem święty dąb a komunią czyste źródełko. Ot, i tyle.

Do wiadomości zainteresowanych i tych , co im zwisa [przepraszam za język].

Sława !

  

4 komentarze:

  1. Za pasem przesilenie - jak je będziesz świętował rodzimowierco?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kupałę świętowałem na Warmii i Mazurach- niebawem napiszę o tym na blogu .

      Usuń
  2. Może napiszesz kiedyś coś o swojej Ścieżce?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To długa historia, na pewno nie na bloga, a raczej na rozmowę przy ognisku i dobrym piwku:)

      Usuń