wtorek, 18 listopada 2014

W Puszczy Białowieskiej-akt 1

Podziwiać piękno i majestat Puszczy Białowieskiej najlepiej jest piechotą. Wówczas wszystko można ujrzeć w detalach, nie spiesząc się i nie goniąc tak bez sensu przed siebie. Świadomy miłośnik przyrody zauważy potęgę starych drzew, ich grubość i wysokość. W tym sanktuarium natury może gościć w cudownych wielogatunkowych grądach, aby nieco później wejść w mroczne bory sosnowo-świerkowe. Zdarzy się też, że zbłądzi w mokrym olsie w którym rosną dęby.

Świt na polanie nieopodal Teremisek.
Jeśli ten wędrowiec jest pierwszy raz w swoim życiu w takim właśnie różnorodnym środowisku, przeżywa coś na kształt przemiany. Duch Puszczy już go usidlił, omamił i rozkochał w sobie. Dlatego pragnie poznawać go i wsłuchiwać się w szepty i pojękiwania uroczysk, ku którym podąża. A wie, że inaczej nie może, bo zdradzi to, co w sobie ma najszczerszego. Wierność duszy, która poszukuje się w utraconym  tętnie  pierwotności sprzed wieków. I żyła w każdej dziupli, odgłosie dzięcioła czy ryku jelenia. A ślad pazurów niedźwiedzia na korze, czy zdeptanej ściółki przez tura, należała do jej  licznych pieśni...

W puszczańskiej świerczynie.
Rzeczka Łutownia.
Idzie zatem ku północno-zachodniej części Puszczy Białowieskiej w głębokim niepokoju. Czy ujrzy okaleczony las, zamieniony w rząd zniewolonych na baczność drzew.? Żałosne resztki pradawnej potęgi, którą znali jedynie leśni ludzie? Wchodzi coraz dalej minąwszy pierwszą w puszczańskich polan nieopodal Teremisek. Akurat wstaje boże oko, świta aurą ponad trawami. Zatrzymuje się pod ścianą lasu i patrzy wzrokiem kogoś, kto w tej chwili ujrzał spełniający się sen. Jest namacalny, chłodny z rosą skrzących kropel na gałązkach brzóz. Puszcza jeszcze nie powala na kolana, ale odurza zapachem liści. Cierpią z powodu długiej suszy, pogięte i zmarszczone od spodniej strony. Dawno nie piły deszczu, ale pachną całą gamą aromatu. Wdycha się go z sakralną przyjemnością do płuc.

Resztki starodrzewia w rezerwacie ''Lasy Naturalne Puszczy Białowieskiej''.

Widać ślady gospodarczej działalności leśników. Posadzone młodniaki a gdzieniegdzie ścięte pniaki co większych dębów. Smutne, że ktoś wpadł na pomysł poprawiania czegoś, co jest doskonałe... Rezerwat przyrody ''Lasy Naturalne Puszczy Białowieskiej'' ma jednakże spore rezerwy regeneracji. Rosną w nim pomnikowe drzewa na których widnieją tabliczki z orzełkiem. Czasem czernieje jakiś wykrot, powalona świerczyna z grzybami na korze, mokradło z olsem. Jeśli pozwoli mu się odrodzić, na nowo zajmie go dorodny grąd z lipą, grabem, jesionem, klonidłem i dębami. Wystarczy nie przeszkadzać. Rezerwat przyrody ''Lasy Naturalne Puszczy Białowieskiej'', zajmują obszar 8581,62 ha powierzchni i co ciekawe w różnych częściach całej Puszczy. Jest poszatkowaną odpowiedzią leśników na istnienie Białowieskiego Parku Narodowego.[sić!], od czerwca 2003 roku.

Pogoda dopisuje, słonko barwi nostalgiczny puszczański listopad.. Ten bezlistny miesiąc ma wiele z niedocenianych walorów-piechur po prostu więcej ujrzy. Latem zielona ściana listowia skrywa do kilkunastu kroków w las. Owszem, może i jest głośniej, barwy są nasycone kolorami kwiatów i paprociami, głębią mokradeł, ale i insektami, co kąsają.. Teraz tylko sarniaki włażą we włosy, przez miejscowych nazywane jelenimi wszami. To owad przypominający dużego kleszcza, ale ze skrzydełkami. Wczepia się w skórę i dokucza. Nie jest groźny dla człowieka, ale uprzykrza, bo trzeba go dosadnie wyjąć z włosów. Ot, taki prezencik puszczański :) Nieopodal mała dolinka rzeczki Łutowni przecina ostępy Puszczy.

Puszcza o poranku...
Szanujący się tramp powinien przystanąć, nabrać sił na dalszą włóczęgę.. Robi tak na terenie niewielkiego rezerwatu przyrody ''Lipiny'' [pow. 24,51 ha.] oczarowany drzewostanem z obu gatunków dębu. Chroni on fragment lasu mieszanego  z domieszką osiki, wierzby iwy i brzozy brodawkowatej.Na szczególną uwagę zasługuje dąb bezszypułkowy, który ma w rezerwacie swoją północno-wschodnią granicę zasięgu w polskiej części Puszczy Białowieskiej.Na Białorusi jest także w Puszczy pod ochroną. Tutaj w całej krasie niespiesznie można podziwiać bezszypułkowca, bo jest o wiele skromniejszy w rozmiarach od swojego towarzysza. Za to ma piękną korę, o dyskretniejszych porach i zagłębieniu. I strzela wysoko w niebo. Przyjemnie patrzeć jak graby dzielnie kolonizują się tuż obok wyniosłych mocarzy. Nie dziwota zatem, że w rezerwacie spotyka się ciekawe gatunki grzybów oraz chronioną puszczańską florę jak buławnika czerwonego albo fiołka leśnego.

W rezerwacie przyrody ''Lipiny''.

Grąd w rezerwacie przyrody ''Lipiny''- dęby bezszypułkowe.
W rezerwacie przyrody ''Lipiny'', przy szlaku turystycznym... :(
Po posiłku lżej w plecaku.Człowiek upojony ciszą Puszczy jakby wkorzeniał się w jej tajemnicę. W myślach zapada w letarg, zaciera za sobą wymiar świata, za którym nie specjalnie tęskni. Powyższy widoczek daje mu solidny argument... Idzie przed siebie, byle dalej do harmonii lesistego krajobrazu. Teren staje się bardziej pofałdowany, ale kusi, pociąga niezmiernie. Dywan rdzawej murawy szeleści mu głośno pod stopami. Wie,że nie ma szans na spotkanie z sarną czy żubrem. Płoszy wszystko wkoło. Ma jednak nieskrępowane odczucie, że Natura dała mu coś cenniejszego-samą siebie. On świadomy tego wyróżnienia, wie, że powinien jej sprostać. Zatem w szacunku i w ogromnej zadumie przyjmuje powab tego piękna. Jak mnich na skalnej półce, kiedy medytuje i jednocześnie widzi, kim jest. Tak on otwiera serce i uczy się, chociaż niewiele jeszcze pojmuje.

Głaz narzutowy-pomnik przyrody, po dawnym wyrobisku piasku w Puszczy.
Prowadzi go szlak. Pojedyncze cienie ogromnych świerków padają na twarz podróżnego. Widzi swoją małość, wstydliwe zadufanie wszczepione od dzieciństwa przez ludzi, którym się wydawało, że są nieomylni. W imię czegoś lub kogoś [...]. Teraz odkrywa, że w innych wartościach jest prawdziwe ukojenie. Obcy jest im etos zdobywcy za wszelką cenę, albo, że wykorzystać to znaczy mieć. W przyrodzie jest walka o przetrwanie, czasami okrutna śmierć, lecz otacza ją nimb uroczyska. A w nim -zło-jest sztucznym wymysłem barbarzyńcy.

Fragment rezerwatu ''Lipiny'', dąb szypułkowy.
Wciąż przechodzi przez fragmenty rezerwatu ''Lasy Naturalne Puszczy Białowieskiej''. Droga to się wije, to prowadzi prosto w las. Nieduże zagłębienia terenu uwidaczniają jak Puszcza łaknie wody. Żadnego bagna, nawet błota. Tylko powalony ols lub szarawe odcienia wykrotów, wysuszone wraz z korzeniami. Straszą przechodnia. Słychać co prawda szczebiot sikory lub mignie gdzieś postać kowalika. Ale nic ponadto. W oddali po lewej stronie ścieżki leży trup dębiny. Obok potężny świerk jakby łkał. Teren robi się jasny, prześwietlony. Ściółka leśna brązowieje. Płaskie pagórki ciągną się po całej kniei. Czyżby kurhany?

Jeden z licznych kurhanów w rezerwacie przyrodniczo-archeologicznym ''Szczekotowo''.
Ostańce dębowe w rezerwacie.

Kurhany -''Szczekotowo''
Oto rezerwat przyrody ''Szczekotowo'' [pow. 36,44 ha.]. Obejmuje ono największy w polskiej części Puszczy Białowieszczańskiej stanowisko cmentarzyska kurhanowego. Jego datowanie to X-XIII wiek. Podług różnych źródeł naliczono tam ok. 131-140 kurhanów, o średnicy 3-20 metrów i wysokości od 70 cm. aż po 2 metry! Jak człowiek przystanie, ma wrażenie, że to całe pole cmentarne o płaskich stożkach. Jeśli ktoś ma bogatą wyobraźnię, nieźle pofantazjuje. Ciekawostką jest fakt, że po dziś ludzie palą tam sporadycznie znicze.. [czyżby poganie?]. I dobrze! Serce się raduje. Całe stanowiska mogił porastają okazałe starodrzewia z klonu, świerka, jesiona, graba i oczywiście dębu. Widok przecudny. Czuć dobrą energię, pomimo, że to nekropolia kojarzona z odejściem w cień czasu. Gdy wędrowiec zechce na dłużej tam pozostać, jest nadzieja, że doceni moment, w którym jest. I we własnym żywocie pokocha, to, co już mógł zobaczyć i usłyszeć. Stać się lepszym dla innych, może siebie samego? Każdy powinien sobie na to odpowiedzieć.

Puszcza Białowieska to żywa księga. Ekosystem życia, wystarczy słuchać.

Tekst dedykuję dębowi ''Chrobry'', którego dziś podludzie barbarzyńsko podpalili...






6 komentarzy:

  1. Tekst pobudza wyobraźnie tak, że nie potrzeba zdjęć. Latający owad ma naukową nazwę strzyżak sarni lub strzyżak jelenica żywiący się krwią saren jeleni i łosi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję. O tym owadzie niewiele wiedziałem. Dobrze się uczyć od lepszych :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Moje pierwsze spotkanie z Puszczą było rozczarowaniem które przerodziło się w zrozumienie a następnie uzależnienie. :) A teraz to tylko tęsknota. Cisza w Puszczy to o tej porze roku jej cecha z którą trzeba nauczyć się obcować. Wynika ona z tego że jak już kiedyś pisałem : wszystko w niej jest jakby rozciąganie w przestrzeni. Ale to w końcu duży las. Bodźce jakie nam się udzielają w tym lesie są subtelne, przenoszące w inny wolniejszy wymiar długowieczności dębów. W innych lasach wszystko jest jakby szybsze i takie płytkie. W Puszczy Białowieskiej wręcz na odwrót.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście. Puszcza także mnie z początkiem wędrówki nie powalała. Jednakże z czasem, jeszcze tego samego dnia, coś mną owładnęło. Myślę, że to jest coś, co rozumieją świadomi jej miłośnicy... Tego nie da się wyjaśnić. Wiem, że jeśli los da, wiosną muszę ją odwiedzić. Chociaż szanse maleją... Czas w Puszczy nie istnieje.

      Usuń
  4. Pięknie napisane. Z miłością. :))
    Aż chce się tam być. W tej puszczy. Natychmiast.
    Greenway

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli coś się czuje duszą, nawet słowa to za mało... Tak jest z Puszczą.

      Usuń