wtorek, 27 stycznia 2015

Biegaj wolna jak wiatr...

  Wczoraj odeszła moja czworonożna przyjaciółka. Miała na imię Perka. Od słowiańskiego boga Peruna. Cicho, w domowym zaciszu, i bez szprycowania zastrzykami. Godnie, jak na pogankę przystało. Skonała na moich rękach. Przez ostatnie godziny lgnęła do mnie jak nigdy wcześniej. Wiedziałem, że to koniec, po spojrzeniu, po cięższym oddechu i po tym, że słabnie.

Perka- mój czworonożny przyjaciel.
Na godzinę przed śmiercią dostała mocnego ślinotoku. Dusiła się Jej ślepka mówiły wszystko, co człowiek powinien wiedzieć. Rozłożyłem jej ulubiony ręcznik i postanowiłem, że poleżę obok. Wtedy poczułem, że jest spokojna. Kilka minut po 18-stej zasiliła zielone łąki przywiślanych przestrzeni. Wierzę, że teraz tam biega...

W dolince Brzeźnicy...
Pamiętam pierwsze dni, kiedy przyniosłem ją do domu. Cała drżała, przeraźliwie bojąc się szeleszczenia wszelkich papierów, folii, i głośnego rozmawiania. Przeszło jej to dopiero po trzech miesiącach, i do dziś nie wiem, co było tego przyczyną. Bojaźń towarzyszyła jej zawsze. Najśmieszniejszym wydarzeniem jakie pamiętam, była jej ucieczka przed kilkoma kurami na wiejskim podwórku. Od tamtego spotkania omijała je szerokim łukiem :) Możecie sobie wyobrazić śmiechy okolicznych rolników.

Perka na rzece Krutynia...
Uwielbiała wielogodzinne wędrówki nad Wisłę i w sosnowe bory. Tam wręcz kipiała radością. Spotkane sarny witała merdaniem ogona i nieśmiałym szczekaniem. Nie rozumiała, czemu one uciekają. Ale to nic, liczyło się spotkanie. Łagodne, bez agresji, blisko mojej osoby. Na prastarym Wzgórzu Tumskim w Płocku przysiadaliśmy na długie godziny, by upajać się widokami Wisły i zachodem słońca.  Myślę, że wtedy była zadowolona. Takie psie szczęście.


Dziś żałuję, że w przypływie złości zdarzało mi się na nią głośno ryknąć, albo pozostawić psinę na długie godziny w domu, bo trzeba było iść do kieratu na 24 h... Parszywa robota! Naprawdę żałuję.  Tylko, czy to, coś zmieni? 

Jej pierwszy spływ na kanu, to była porażka. Notoryczne wiercenie się na dziobie łodzi, próby nagłych wyskakiwań do wody i moczenie wszystkim ubrań. Szlag mnie trafiał. Znajomi wiedzą, o czym piszę. To było na Krutyni. No, ale to był jej pierwszy spływ, więc nie dziwota. Sam nie byłem lepszy, gdy ja miałem swój dziewiczy spływ. Z czasem przywykła, szczególnie podczas naszych samotnych kajakowych spływów po Wiśle. Zeszłego lata popłynęliśmy Wkrą [dzięki Adam!] Tam już była panią kapitanową :) W moich oczach.

Na spacerze nad Skrwą Prawą...
Uwielbiała mleko, niejednego kota by za to wytarmosiła. Na starość i z kotami się pogodziła. Czemu u kresu naszej wędrówki niektórzy mądrzeją? Nie wiem, chociaż mają na to całe życie. Bywa, że zwykły kundel pojmie to wcześniej, aniżeli człowiek. 

Wczoraj odeszła, cały czas patrząc mi w oczy. Mam nadzieję, że widziała w nich kogoś dobrego.

Ciapku, biegaj  wolna jak wiatr, należy Ci się !

Na rzece Wiśle...
Przepraszam za chaotyczność tego wpisu, ale więcej nie wyduszę z siebie. Cokolwiek sobie pomyślicie drodzy czytelnicy, cóż , to wasz problem. Ja tylko chciałem oddać pamięć mojemu najwierniejszemu przyjacielowi... Pochowałem ją w sosnowym lasku, który tak lubiła, niedaleko królewskiej rzeki.







         

8 komentarzy:

  1. Żegnaj Perka, uśmiechnij się czasem ze swojego psiego raju do Sławka i czuwaj nad nim.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na Krutyni nie było tak źle, bardziej się na nią wkurzałeś na Wiśle :)
    Bardzo miły i mądry piesek - wpatrzona w Sławka jak w obrazek, prawdziwa więź, aż miło było popatrzeć. Ale czas i choroby robią swoje, wierzę, że w krainie wiecznych łowów - słowiańskiej Nawi - będzie miała nie gorzej niż w Jawi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bo żaden pies na świecie nie odchodzi całkiem, Gdy z człowiekiem wymienią się duszy kawałkiem...
    Żegnaj Księżniczko, będzie brakowało Twojego radosnego pyszczka...
    M.

    OdpowiedzUsuń
  4. Miała młode w swoim życiu?

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo dziękuję za komentarze. Brakować mi będzie jej towarzystwa na co dzień. :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Pies też człowiek, tylko że pies. I lepszy gatunkowo ciężar ma psia miłość...

    OdpowiedzUsuń
  7. Absolutnie. Spojrzenie ślepek, merdanie ogona, gdy jesteś w końcu w domu i jego łeb co leży na człowieczych kolanach- bezcenne.

    OdpowiedzUsuń